- Jeszcze przed odgórnym wprowadzeniem zakazu wstępu do lasów państwowych i parków narodowych uważnie monitorowaliśmy sytuację na naszym terenie i powiem szczerze - nie było powodu do obaw - mówi Janusz Kochanowski, dyrektor Parku Narodowego „Bory Tucholskie” w Charzykowach. - Ludzie spacerowali po parku w naprawdę bezpiecznych, około 100-metrowych odległościach i to głównie do naszego dębu „Bartuś” nad jeziorem Płęsno. Jeśli było ich 20 na cały park, na 5 tysięcy hektarów, to dużo. Praktycznie nie widzieli się. Dlatego z bólem serca wprowadziłem zakaz wstępu i tylko z powodu odgórnego nakazu.
Dyrektor podaje przykład miejscowego lekarza, który skontaktował się nim, skarżąc że codziennie ryzykuje zarażeniem koronawirusem i jest już mocno zmęczony psychicznie, wręcz zdołowany. Przynajmniej w weekend chciałby się zrelaksować, dojść do siebie na łonie natury, w lesie, a nie w ścianach domu.
Zobacz także: Zakaz wstępu do lasu oburzył wielu obywateli. Niektórzy Polacy żądają zniesienia tego zakazu
- Co mogłem mu odpowiedzieć? A o to samo pytają strażacy i przedstawiciele innych służb, które na co dzień wspierają walkę z epidemią. Oni wszyscy chcieliby zwyczajnie pójść do lasu. Nie sądzę, aby akurat to było niebezpieczne. Oczywiście przy zachowaniu zdrowego rozsądku - dodaje Janusz Kochanowski.
Odcięli nas od przyrody
- To prawda, epidemia odcięła nas od przyrody. W pierwszy kwietniowy weekend zamiast cieszyć się wiosennym słońcem i obrazem budzącej się do życia natury, byliśmy zamknięci w domach i mieszkaniach - komentuje Katarzyna Karpa-Świderek, rzecznik prasowa organizacji ekologicznej WWF Polska. - Aby wyegzekwować zakaz opuszczania miejsca zamieszkania wprowadzono wysokie mandaty, zmobilizowano dodatkowe siły policji i zamknięto już nie tylko parki, skwery i tereny zielone, ale od tego weekendu także lasy i parki narodowe.
A przecież - jak przekonuje nasza rozmówczyni - nie bez powodu właśnie w czasie epidemii, kiedy mamy obawy o zdrowie, życie i pracę, uciekaliśmy do lasu. Spędzając czas na spacerze w lesie, wzmacniamy nasz układ odpornościowy, a to on ostatecznie zdecyduje czy zakazimy się wirusem lub jak przejdziemy chorobę.
Zakaz wstępu do lasu 2020. Zamknięte są lasy, rezerwaty przyrody, nawet... wody
- Mówiąc krótko, uciekamy do lasu żeby się ratować! Jakby nie patrzeć działamy racjonalnie - przekonuje pani Katarzyna. - Badania wskazują jasno, że aktywne spędzanie czasu w otoczeniu przyrody, nawet już tej miejskiej, redukuje stres, którego nikomu z nas obecnie nie brakuje. Pomaga też pozbyć się zmęczenia, a przez to wspomaga działanie układu odpornościowego, reguluje tętno i ciśnienie krwi, sprzyja walce z nadwagą czy cukrzycą typu B 1. Po spacerze po prostu czujemy się lepiej psychicznie i fizycznie.
To, co daje nam przyroda w ekologii nazywane jest usługami ekosystemowymi. Można do nich zaliczyć także te w zakresie zdrowia psychicznego.
Oglądaj więcej rozmów wideo dotyczących koronawirusa
- Marek Zuber: - Rynek pracownika właśnie się skończył
- Prezes Zawiszy krytycznie o pomocy PZPN [wideo]
- PiS zazdrości Orbanowi? Mówi dr hab. Magdalena Mateja
- Dr Krzysztof Matela: - Wysyp bezrobotnych jak w latach 90.
- Dlaczego MON nie wspomina o specjalistach w mundurach?
- Rozmowa z Ryszardem Kamińskim, wiceministrem na kwarantannie
Obowiązuje zakaz wejścia do lasów. Co z podstawami prawnymi?
Wprowadzony odgórnie przez rząd zakaz pozostał mimo podpisanej przez ponad 150 tys. obywateli petycji do premiera z żądaniem jego zniesienia.
Adam Bodnar, rzecznik praw obywatelskich, stwierdził że zarówno same zakazy, jak i sposób ich wydania, nie mają podstaw prawnych.
Żadna ustawa nie zakazuje bowiem wstępu do lasów z powodu chorób ludzkich. Jest to możliwe wyłącznie wobec zniszczenia drzewostanów, dużego zagrożenia pożarowego i wykonywania w lasach zabiegów gospodarczych.
RPO zdaje sobie sprawę z zagrożeń powodowanych przez epidemię i dostrzega, że wielu obywateli nie przestrzega podstawowych zasad ostrożności, ale niesubordynacja części społeczeństwa nie może wpływać na zakazy dla osób przestrzegających prawa.
Nierozsądne zachowania niektórych osób nie mogą jednak ograniczać wszystkich, tym bardziej gdy chodzi o korzystanie z podstawowych praw i wolności, takich jak wolność poruszania się, prawo do korzystania ze środowiska, jak i dbałości o własne zdrowie, także psychiczne - stwierdza Bodnar.
