Rodzice mojej mamy, Agnieszka i Józef Rządkowscy, mieszkali w Toruniu przy Szosie Chełmińskiej. Dziadek początkowo pracował jako piekarz. Robił świetne placki drożdżowe. Po wojnie zatrudnił się w zakładach energetycznych. Babcia chyba nigdy nie pracowała zawodowo. Zajmowała się domem i dziećmi - pięcioma córkami.
Nie poznałem rodziców mojego taty, Apoloniusza. W domu nie mówiło się o nich, dlatego nawet nie wiem, jak mieli na imię. Tata urodził się w okolicach Radomia. Jako mały chłopiec postanowił, że kiedyś zostanie wojskowym. Tak też się stało.
Podczas okupacji, moja mama Genowefa wraz z rodziną, wyjechała z Torunia do Warszawy. Krótko po przyjeździe została zabrana z ulicy podczas łapanki. Trafiła do obozu w Dreźnie. Zaraz po wyzwoleniu, jeszcze w obozie, wpadła w oko pewnemu żołnierzowi - mojemu ojcu. Po kilku miesiącach byli już małżeństwem.
Kruszwica, 1960 r. Zwycięzcy konkursu historycznego. pierwszy z prawej Zdzisław Pająk.
Rodzice i dziadkowie wrócili do Torunia. Zamieszkali w tej samej kamienicy, którą opuszczali w 1939 roku. Tata musiał jednak wyjechać. Zabrał ze sobą mamę. Osiedli w Zamościu. Tam ja się urodziłem. Po kilku latach znów trafiliśmy do Torunia. Zamieszkaliśmy w pobliżu lasu. Pamiętam, że pewnego dnia, jako 6-letni chłopiec, postanowiłem zwiedzić świat. Wybrałem się do tego lasu, a rodzice i okoliczni sąsiedzi szukali mnie przez cały dzień.
Drugą klasę szkoły podstawowej rozpocząłem już w Bydgoszczy. Po podstawówce poszedłem do technikum mechaniczno-elektrycznego. W piątej klasie nauczyciele namawiali mnie na różne kierunki studiów, a ja po maturze poszedłem do pracy. Tak trafiłem do Radia PiK. Studentem zostałem później. Wybrałem Wyższą Szkołę Inżynierską, czyli obecną ATR.
Wcześniej jednak poznałem żonę, Grażynę. Spotkaliśmy się na kilku prywatkach, ale dopiero po roku zostaliśmy parą. Dziś mamy dwóch synów i dwoje wspaniałych wnucząt.