- Czy wojna o płot między kościołem a cmentarzem w Lutówku się skończyła?
- Na razie się skończyła. Choć w zasadzie to nie wojna o płot, ale o dęby. Płot jest i wszystkie dęby też się ostały. Nie wiadomo jednak, czy na długo.
- Cudny ten płot podobno nie jest?
- Ano nie. Siatka i metalowe pręty między dębami. Taki płot postawił ksiądz proboszcz, bo na tyle wystarczyło. Proboszcz sporo remontował w kościele w Lutówku, bo jest nowy ołtarz marmurowy i zmieniona podłoga w części ołtarzowej. I starczyło tylko na siatkę.
- Kto stawiał płot między kościołem i cmentarzem?
- Ksiądz proboszcz Kotewicz z Henrykiem Łopatem i garstką mieszkańców Lutówka.
- A obrońcy dębów, którzy na konsultacjach społecznych deklarowali, że pomogą?
- I na deklaracjach się skończyło. Nic a nic nie pomogli przy płocie. Może czekali aż ich ksiądz poprosi, a nie poprosił, bo i po co. A sprawa dębów może wrócić. Wojewódzki konserwator przyrody, który miał rozpatrzyć protest w sprawie wycinki dębów, odesłał dokumenty obrońców drzew z powrotem do Urzędu Miejskiego w Sępólnie. Burmistrz może wydać decyzję o wycince. Nie wiem tylko, czy komuś będzie się chciało od nowa walczyć. Sanepid zaakceptował płot z siatki i ośrodek rekolekcyjny w Lutówku może działać bez obaw. Cmentarz jest oddzielony.