Według OBOP 77 proc. Polaków przyjmuje do wiadomości "wręczanie lekarzom publicznej służby zdrowia pieniędzy za zabiegi i opiekę nad chorymi". 64 proc. jako zjawiska korupcyjne wskazuje wręczanie łapówki celnikom za nienaliczanie cła, 62 proc. - wręczanie łapówki policjantom za niewypisanie mandatu, 60 - wręczanie łapówki urzędnikom za zlecenie, 59 proc. - wręczenie łapówki urzędnikom za wygranie przetargu.
Pierwsza głośna sprawa lekarska o podłożu korupcyjnych wybuchła we Włocławku w latach 90. Ordynator jednego z oddziałów Szpitala Wojewódzkiego dr Marek S., został oskarżony o wyłudzenie od pacjentów ponad 35 tys. złotych, tym zaś którzy nie dawali pieniędzy, odmawiał leczenia.
Jakiś czas później na dwa lata pozbawienia wolności w zawieszeniu na pięć lat i 18 tysięcy złotych grzywny skazany został były pracownik Urzędu Kontroli Skarbowej we Włocławku, "bohater" głośnej afery łapówkarskiej. Trzydziestoparoletni Seweryn K. był pracownikiem Wydziału Dochodzeń Karno-Skarbowych. Wpadł na gorącym uczynku, w chwili przekazywania mu przez jednego z petentów żądanych wcześniej, oznakowanych pieniędzy.
Co jakiś czas pojawiały inne, choć drobniejsze sygnały dotyczące nieuczciwości osób, sprawujących funkcję publiczne. Ze służbą pożegnało się w związku z korupcją kilku policjantów, celników, pracę stracił strażnik miejski, któremu udowodniono przyjęcie łapówki.
Prawdziwa, głośna na całą Polskę afera wybuchła w październiku 2007 r. Na parkingu Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej funkcjonariusze Centralnego Biura Antykorupcyjnego w Gdańsku zatrzymali kanclerza uczelni Janusza B. Znaleziono przy nim znaczone banknoty - 8 tys. zł, które otrzymał od jednego z uczestników przetargu na wykonanie prac porządkowych w szkole.
Kanclerz został aresztowany. Wkrótce potem do gdańskiego Wydziału Prokuratury Krajowej oraz gdańskiej delegatury CBA zaczęli zgłaszać się świadkowie, głównie przedsiębiorcy, od których Janusz B. także żądał łapówek. Dowody zebrane przez śledczych już po zatrzymaniu Janusza B. pozwoliły na sformułowanie kolejnych 6 zarzutów tzw. łapownictwa biernego. Jak wynikało z ustaleń śledztwa, oskarżony przyjął łącznie ponad 80 tysięcy zł w związku realizacją kontraktów na usługi porządkowe, ciepłownicze, budowlane... Poza gotówką Janusz B. zażądał np. laptopa, butelki wódki.
Sąd skazał mężczyznę na 3 lata więzienia, 30-tysięczną grzywnę oraz przepadek mienia wartości 75 tys. zł, orzekł też zakaz pełnienia funkcji związanych z finansami publicznymi przez sześć lat.
Nadal trwa natomiast proces w głośnej aferze korupcyjnej w Wojewódzkim Ośrodku Ruchu Drogowego.
Głównym oskarżonym jest Marek P., egzaminator. Ciążą na nim zarzuty przyjęcia w 41 przypadkach korzyści majątkowej na łączną kwotę nie mniejszą niż 15,5 tys. zł. 34 osoby, oskarżone o dawanie łapówek za zdanie egzaminu na prawo jazdy, przyznały się do winy i dobrowolnie poddały karze. Sąd uwzględnił prokuratorski wniosek, skazując oskarżonych na kary od 1 do 1,5 roku więzienia w zawieszeniu na trzy lata. Terminy kolejnej rozprawy jeszcze nie wyznaczono.