
Ekspres do medalu i z powrotem
- Sport otworzył mnie na to, żeby zacząć ufać ludziom i polegać na nich. Oddać swoje życie w kierowanie innym - mówi Monika Chabel.
I dodaje: Moją koronną konkurencją była czwórka podwójna. Musiałam zaufać na 100 proc. swoim koleżankom z osady. Wręcz oddać im we władanie kawałek swojego życia. Sport nauczył mnie również nieprzejmowania się rzeczami i sytuacjami, na które nie mam wpływu i takiej zdrowej selekcji osób którymi się otaczam - podkreśla.

Od olimpijczyka do zwykłego śmiertelnika!
- Wysiadając z samolotu w Tokio wiedziałam, że skończę karierę, natomiast nie mogłam tego ogłosić publicznie - wspomina mistrzyni olimpijska z 2016 roku.
I dodaje: - Gdybym wyszła z samolotu z Tokio i powiedziała: „dzień dobry kończę karierę” to różnymi sposobami, metodami, argumentami, próbowano by doprowadzić do tego, by zawiesić moje finansowanie. Nie mówimy tu o wielkich pieniądzach, a o stypendium przyznanym za dany wynik w sezonie. Wioślarstwo jest przykładem turbo niskiego finansowania i sponsoringu (dla wybranych troszkę lepszy) natomiast niezależnie czy jesteś sportowcem na garnuszku stypendium ministerialnego, czy masz sponsora i super kontakt w klubie moment zakończenia kariery jest trudny. Z życia poukładanego, zaplanowanego, nagle nie masz nic.

Depresja, rozpad małżeństwa i nowe życie mistrzyni olimpijskiej
- Przez 10 miesięcy nie wiedziałam, co zrobić dalej, byłam bez pracy. Mimo wykształcenia nie miałam planu na życie. Trudno było mnie wyciągnąć z łóżka - wspomina Monika.
- Byłam w dołku. Etap szukania nowej drogi, niewiadome, niepewność, frustracja były ciężkie. Z pewnością wpłynęło to na moją relację z Wiktorem, w końcu on sam miał w głowie mnóstwo pytań. Przez niemal półtora roku walczyliśmy ze sobą i o siebie, gubiąc w tym wszystkim podstawowe wartości. Nie usprawiedliwiałam Wiktora, ale byłam w stanie zrozumieć przez jak ciężki moment w życiu przechodzi, sama przez niego szłam. Nasze kariery różnie się zakończyły. Ja w Tokio wiedziałam, że to koniec, podjęłam świadomie decyzję, że już nie chcę trenować, nie chcę być w reprezentacji, chcę zacząć normalnie żyć.

Wielka pustka po karierze
- Różny jest los moich koleżanek z osady. Jedna z nich pisze doktorat i też przez prawie rok zastanawiała się co dalej ze sobą ze sobą zrobić, mimo że miała super wykształcenie. Inna koleżanka, do dziś nie wie, co robić. Kolejna ma swój klub wioślarski, każdy prędzej czy później znajdzie coś dla siebie - mówi Monika.
- Są niestety osoby, które kończą sport i idą w używki. Szukają adrenaliny w nie tych kierunkach, w których powinni szukać. Sport uzależnienia. Kiedy nagle kończysz wieloletnią karierę bardzo trudno jest znaleźć zamiennik, uważam, że trzeba szukać wyłącznie tych dobrych zamienników, mniej destrukcyjnych - dodaje.