Martyna ma 16 lat i jest uczennicą III klasy Gimnazjum Salezjańskiego w Aleksandrowie Kujawskim. - Piszę od drugiej klasy szkoły podstawowej, tyle że wcześniej były to opowiadania, a od roku - wiersze.
Wiersze Martyny są inne od tych, które piszą jej rówieśnicy, inne niż te, które piszą kobiety.
Są inne w ogóle.
Nie przystają do trendów, mód, nie dają się włożyć w znane, formalne ramki.
Żadnego rymowania
- Mam w głowie obrazy, kadry, które staram się przetworzyć w formę wiersza - mówi Martyna. Jej utwory to zaledwie kilka linijek i mnóstwo skojarzeń, kodów otwierających zamki do literackiego świata młodej poetki. Świata, w którym mieszają się kultury, religie, spojrzenia na świat. Wątki judaizmu sąsiadują ze światem Wali, Swietłany i Miszy, realizm z fantasmagorią, a swobodna myśl rodzi wersy takie, jak choćby ten: "chyba Jezus nie pyta, kto dziś jest na obiad, Wala?" czy "najwspanialsze były moje rubensowskie pięty / jak pomidory, czerwone, pękały w porze roztopów".
Wiersze Martyny Buliżańskiej nie są proste ani łatwe w odbiorze. Sama Martyna podpowiada: - Każdy powinien próbować szukać klucza do rozwiązania danego tekstu. Nie mam na myśli porządkowania czy upartego rozszyfrowywania pojedynczych wersów. Jeden utwór można zrozumieć po pierwszym czytaniu, inny wymaga więcej czasu i zastanowienia. Pomocne mogą być tytuły, są jak drogowskazy.
Młoda poetka z dumą pokazuje wydane drukiem kilka jej wierszy w zbiorze, który jest plonem Ogólnopolskiego Konkursu "Połów 2010", zorganizowanego przez Biuro Literackie we Wrocławiu.
Morze utworów
- Przez pół roku poeci z całej Polski wysyłali swoje teksty. Do Wrocławia trafiało około 100 wierszy miesięcznie. Jury wybierało co miesiąc najlepsze. Na koniec zostały wiersze pięciorga autorów, w tym moje - mówi Martyna.
- To był prawdziwy szok. Nie sądziłam, że dotrę ze swoimi strofami tak daleko, zwłaszcza że konkurowało wielu dorosłych poetów, z pewnym doświadczeniem.
W podsumowaniu konkursu zaznaczono, że Martyna w młodym wieku "pisze nieporównywalnie oryginalniejsze wiersze niż znacznie starsze koleżanki i koledzy po piórze, którzy musieli się tego nauczyć, co aleksandrowianka, dzięki talentowi, już ma".
Martyna to mądra, wyciszona, nieśmiała szesnastolatka. Jedynaczka. Jej mama jest kierowniczką działu terapeutyczno-opiekuńczego w Domu Pomocy Społecznej w Zakrzewie, tata - naczelnikiem Wydziału Prewencji i Ruchu Drogowego w Komendzie Powiatowej Policji w Aleksandrowie Kujawskim.
Cieszymy się z sukcesów Martyny, wspieramy ją w tym, co robi, choć muszę przyznać, że nie możemy jej pomóc. Sami z mężem miewamy kłopot z odczytaniem jej poezji, często musimy prosić o wyjaśnienie niektórych fragmentów, skojarzeń - nie ukrywa Agata Buliżańska.
Martyna przyznaje, że choć pisze wiersze, nie lubi czytać poezji. No, może tylko wiersze Agnieszki Mirahiny, poetki z Warszawy, która zachęciła ją do udziału w konkursie. Nawiązała z nią kontakt przez internet, podobnie jak z wieloma innymi poetami.
- Publikowałam w internecie, pytałam różnych ludzi o zdanie. Ale gdy zobaczyłam plagiaty moich utworów, dałam sobie z tym spokój - mówi Martyna. Poezji nie czyta, ale chłonie prozę, ostatnio twórczość Doroty Masłowskiej.
Młoda poetka jest świetną uczennicą. Ma średnią ocen powyżej 5. - Ścisłe przedmioty nie sprawiają mi kłopotu, ale zdecydowanie czuję się humanistką - mówi. - Myślę o dalszej nauce w jednym z toruńskich liceów, a potem albo polonistyka, albo... prawo. I oczywiście chcę nadal pisać - podkreśla. I cieszy się, że Biuro Literackie we Wrocławiu zaprosiło ją na dwudniowe warsztaty literackie z udziałem wielu poetów, także z zagranicy. Liczy, że wiele się nauczy albo przynajmniej dowie, jak powinna wykorzystać drzemiący w niej potencjał. Potencjał, który już wysłał w świat komunikat: Martyna Buliżańska ma talent.