https://pomorska.pl
reklama
Pasek artykułowy - wybory

Ojczyzna ofiar Leppera

Małgorzata Felińska, Jadwiga Aleksandrowicz
Ponad 100 nazwisk osób z Wielkopolski, Kujaw i Pomorza, spod Lublina, Rzeszowa i Oświęcimia figuruje na liście poszkodowanych przez Andrzeja Leppera, przewodniczącego "Samoobrony". Ofiar Leppera chce bronić Związek Zawodowy Rolników "Ojczyzna".

     Przewodniczący "Ojczyzny" Leszek Zwierz przekonuje, że Lepper w latach 1992-99 wyłudził od rolników ponad milion złotych. Członkowie związku, których jest ponoć 13 tysięcy, to w większości rolnicy, którzy kiedyś należeli do "Samoobrony". Utworzyli własny związek, bo - jak mówią - zawiedli się na Lepperze. Nie tylko oni zresztą. Krzysztof Madej, skarbnik małopolskiej "Samoobrony" o swoim szefie mówi krótko: - Bandyta! _I zaraz dodaje: - On mnie nie oszukał, jestem sprytniejszy!
     Skarbnik, a nie członek
     
W Małopolsce sytuacja jest specyficzna, ponieważ działają tu dwa zarządy wojewódzkie związku i partii "Samoobrona". W czerwcu 2001 r., podczas wojewódzkiego kongresu, szefem został Kazimierz Wójcik, rolnik z Miechowa. -
To nie były żadne wybory - wspomina Madej. - Wójcika wskazał Lepper. Tylko skarbnik i sekretarz, czyli ja, zostaliśmy normalnie wybrani.
     W listopadzie 2001 r. Wójcik nie otrzymał od Rady Wojewódzkiej votum zaufania. -
Wściekł się i wyrzucił członków rady ze swojego biura - wspominają małopolscy działacze, którzy na następnym posiedzeniu wybrali sobie nowego przewodniczącego - Tadeusza Łobodzińskiego. Pozostali członkowie zostali na swoich stanowiskach. Ale Kazimierz Wójcik także nie zrzekł się fotela i utworzył drugą Radę Wojewódzką "Samoobrony". Z błogosławieństwem Leppera.
     Dlaczego Lepper nie odwołał zbuntowanego sekretarza - Henryka Kieca i skarbnika - Krzysztofa Madeja? - _Bo nie jesteśmy członkami "Samoobrony" - _śmieje się Madej. - Nigdy nie byliśmy. Nawet wtedy, kiedy nas wybierano. Więc teraz Lepper nie może nas odwołać. Taki burdel jest w tej partii! Niewyobrażalny!
     Zbuntowani członkowie małopolskiej "Samoobrony" skierowali do rolników list otwarty, w którym piszą: "_Bliska współpraca z Andrzejem Lepperem utwierdziła nas w przekonaniu, że nie jest to człowiek prawy lecz pozorant, który umiejętną demagogią pozyskuje dla siebie ludzi i wykorzystuje ich. Przepraszamy wyborców, że zaślepieni wiarą w Leppera namawialiśmy do jego poparcia."

     Zdaniem Madeja w Małopolsce Lepper i tak na zbyt wiele sobie nie pozwalał. Uniemożliwiał mu to opór działaczy: - Gorzej było na Lubelszczyźnie. Tam ograbił rolników.
     Setka dała milion?
     
Zarząd Krajowy ZZR "Ojczyzna" mieści się w Lublinie ("przytulony" do miejscowego PSL). Związek powstał w lutym ub.r. Utworzyli go niezadowoleni z poczynań Andrzeja Leppera członkowie "Samoobrony" po tym, jak Lepper wyrzucił ich ze związku. Według szefa "Samoobrony" za nielojalność, według szefa "Ojczyzny" za pytanie o los pieniędzy, które plantatorzy buraków współpracujący z cukrownią w Krasnymstawie przeznaczyli na "Samoobronę". Było to 0,5 proc. od każdej dostawy buraków w 2000 r., czyli ponad 40 tys. zł. Lepper najpierw strasznie się zdenerwował i unieważnił zjazd wojewódzki, a później wyrzucił Zwierza z najaktywniejszą grupą rolników z "Samoobrony".
     W listopadzie ub.r. w ramach "Ojczyzny" zaczęła działać 5-osobowa Komisja ds. Osób Poszkodowanych przez Andrzeja Leppera. - Skarg odbieraliśmy coraz więcej i chodziło o to, żeby nie absorbowały całego zarządu - wyjaśnia Leszek Zwierz, przewodniczący "Ojczyzny". - Mamy oświadczenia 103 osób z Wielkopolski, Pomorza i Kujaw, Lubelszczyzny i Podkarpacia, które czują się oszukane przez Leppera. W latach 1992-99 obiecywał im oddłużenie gospodarstw. Dali mu na to ponad milion złotych. I nie zostali oddłużeni.
     Jaki miał być mechanizm oddłużenia? - A, tego nie wiemy - zamyśla się Zwierz. - Nie wiemy też, dlaczego rolnicy mu uwierzyli. Przecież nie miał wtedy żadnych koneksji w resorcie rolnictwa.
     Kuwejcki lub afgański...
     
Przewodniczący "Ojczyzny" zamierza też bronić rolników, którzy uwierzyli w kredyt kuwejcki. - Ustaliliśmy, ale nie jest to jeszcze potwierdzone, że 4321 rolników z całej Polski zaufało Lepperowi, kiedy w latach 1993-95 obiecywał im nieoprocentowany kredyt z Kuwejtu. Trzeba było jedynie wypełnić wniosek (druki rozdawała "Samoobrona") i wpłacić 5 procent wartości kredytu na pokrycie kosztów operacyjnych.
     - Nikt żadnych pieniędzy nie dostał - _dodaje Zwierz. - Rolnicy nie zobaczyli też zaliczek. Lepper tłumaczył potem, że kiedy spaliło się warszawskie biuro "Samoobrony" przy ul. Jana Pawła II, wszystko poszło z dymem.
     Dlaczego poszkodowani rolnicy od razu nie poszli do prokuratury z doniesieniem o przestępstwie? -
Wtedy to były inne czasy - tłumaczy Zwierz. - Wszyscy się go bali.
     Lista osób poszkodowanych przez Andrzeja Leppera jest ściśle tajna, ale w końcu "Ojczyzna" udostępnia jej fragment - pierwsze 17 nazwisk. Obok nazwiska - adres, kwota, którą od rolnika otrzymał Lepper i podpis poszkodowanego. Wśród nich 7 nazwisk z woj. kujawsko-pomorskiego.
     Gospodarstwo rolne małżeństwa z D. dzisiaj zostanie zlicytowane. Pod koniec lat 80 chcieli je unowocześnić i wybudować ubojnię. Za Balcerowicza wpadli w pułapkę kredytową. W 1992 r. przygotowali plan restrukturyzacji, ale operacja się nie powiodła. Ich kredyt od banku przejął skarb państwa. To także nic nie dało. Teraz mają 200 tys. zł długu, który przyrasta z prędkością 55 zł dziennie. -
Lepper był we wsi, obiecywał rolnikom kredyt "afgański" - przypomina sobie żona rolnika. - Daliśmy mu jakieś grosze. Na nowe może ze 200 złotych. Nic nam nie załatwił. Ale też niczego od niego nie chcemy, nie zwracaliśmy się o pomoc do "Ojczyzny" i żadnej listy nie podpisywaliśmy.
     Zgodnie z listą "Ojczyzny" rolnik z D. żąda od Leppera zwrotu 20 tys. PLN.
     Rolnikowi z O. udało się. Też wpadł w pułapkę kredytową, ale - jak mówi - sam się oddłużył. -
Żadnych pieniędzy Lepperowi nie dawałem - zapewnia zdziwiony, że jego nazwisko figuruje na jakiejś liście, i że podpisem potwierdził wpłatę 18 tys. PLN.
     Podobnie, jak rolnik z K., który też miał kłopoty, ale nie dawał szefowi "Samoobrony" żadnych pieniędzy. Według "Ojczyzny" Lepper jest mu winien 10 tys. PLN.
     Złota Matka Boska
     
-
Tę listę dostałem od Piotra Trznadla z Chodzieży - Leszek Zwierz jest zdziwiony, że rolnicy nie potwierdzają wpłat i wypierają się kontaktów z Lepperem. - Dawał mi gwarancje, że jest prawdziwa, ale i tak sobie zażyczyłem, żeby każda z poszkodowanych osób złożyła odrębne oświadczenie.
     Piotr Trznadel, rolnik który na początku lat 90 wpadł w tarapaty finansowe twierdzi, że dał Lepperowi 10 milionów starych złotych (1 tys. nowych zł), jako zaliczkę.
- Lepper obiecywał, że wyciągnie mnie z kłopotów, więc sprzedałem ciągnik i mu zapłaciłem. Płaciłem mu jeszcze za paliwo, dałem starą maszynę do pisania, złotą Matkę Boską, poświęciłem nieprzespane noce. I co? Moje gospodarstwo 26 lutego zostanie zlicytowane.
     Trznadel nie dziwi się, że rolnicy nie potwierdzają wpłat na liście. -
Boją się - przekonuje. - Skąd mają wiedzieć, że to redaktor do nich dzwoni. Może pani jest od Leppera i nagrywa? Ale P. z miejscowości G. na pewno potwierdzi.
     
- To są rozgrywki personalne między Lepperem i innymi czołowymi działaczami "Samoobrony" - uważa P. z miejscowości G. - Ludzie dawali Lepperowi jakieś pieniądze, ale to były grosze w porównaniu z tymi sumami na liście. Ona jest zupełnie niewiarygodna.
     Żadnych dowodów
     
Przewodniczący Zwierz twierdzi, że już trzy doniesienia o popełnieniu oszustwa zostały złożone w lubelskim sądzie, cztery dalsze sprawy są przygotowywane, ale nie chce zdradzić, którzy rolnicy zdecydowali się na proces. Jakie dowody na winę Leppera ma "Ojczyzna"? - _Żadnych -
szczerze mówi Zwierz. - Przecież Lepper nie dawał pokwitowań, brał pieniądze bez świadków. To już sprawa rolnika, jak udowodni oszustwo.
     Podczas konferencji prasowej, która odbyła się w Lublinie w ubiegłą środę, przedstawiciele ZZR "Ojczyzna" mieli przedstawić dokumenty, będące dowodami przeciwko Lepperowi. Ale pokazali jedynie oświadczenie byłego członka Samoobrony, Janusza Piechowiaka, w którym pisze on, że "był świadkiem, jak Andrzej Lepper stwierdził w jego obecności i osób trzecich, że trzeba Piotra Trznadla zlikwidować w sposób nie budzący podejrzeń, gdyż za dużo wie o sprawach Leppera." _Na dokumencie widnieje pieczątka pilskiej prokuratury, w której oświadczenie zostało złożone w 1997 r.
     Przewodniczący "Ojczyzny" twierdzi, że już w 11 województwach działają przedstawiciele związku, do których można zwracać się o pomoc. Na przesłanej faksem liście są nazwiska i telefony. Większość "czasowo wyłączona" przez telekomunikację. Także numer w woj. kujawsko-pomorskim, w Dębowej Łące.
     Trzy spółki, trzy faktury
     
Starcie z "Ojczyzną" to nie koniec ostatnich kłopotów Andrzeja Leppera. "Gazeta Wyborcza" ujawniła kilka dni temu, że "Samoobrona" zebrała na kampanię wyborczą ok. 270 tys. zł, ale wydała 1,816 mln zł. Do swego sprawozdania dołączyła listę 43 wierzycieli, którym jest winna pieniądze. Trzy największe faktury na łączną kwotę 1,280 mln zł wystawione zostały przez trzy różne firmy tego samego dnia (31 października ub.r.) i z bardzo podobnymi numerami. Okazuje się, że firmy te albo już nie istnieją, albo są tak małe i mają tak nędzne zaplecze, że można wątpić w ich zdolność wykonania w krótkim czasie prac za kilkaset tysięcy zł.
     Dlaczego usługi typu rozklejanie plakatów wyborczych kosztują tak dużo? Ponieważ zgodnie z ordynacją wyborczą im wyższe kwoty wydane na kampanię wyborczą wykaże komitet w swoim sprawozdaniu, tym większą refundację otrzyma z budżetu państwa.
     Dzisiaj Państwowa Komisja Wyborcza zaczyna badać sprawozdania finansowe komitetów wyborczych. Na jutro Lepper jest wezwany do prokuratury w Warszawie, gdzie mają mu zostać przedstawione zarzuty w sprawie pomawiania polityków o korupcję. Szef "Samoobrony" już zapowiedział, że w tym terminie prokurator go nie przesłucha - we wtorek będzie w Kielcach.
     Andrzej Lepper nie chce rozmawiać ani o oskarżeniach "Ojczyzny", ani o finansowaniu kampanii wyborczej.
     Nie mówił, że odda
     
Członkowie "Samoobrony" z Kujaw i Pomorza murem stoją za swoim szefem. Nie przyjmują do wiadomości doniesień "Ojczyzny", ani "Gazety Wyborczej", nie peszy ich ani zachowanie Leppera w Sejmie, ani sprawa Gasińskiego, Klewek, talibów i wąglika.
     -
Rozważamy spokojnie każdy szczegół tych sensacyjnych doniesień i nie mamy wątpliwości - ufamy Lepperowi. On nigdy nie wyciągał ręki po pieniądze. Sami mu dawaliśmy: sto złotych kierowcy na benzynę, obiad, nocleg. No bo jak chłopa trzymać na głodno? - oburza się Marian Zubik, działacz z Salna. - I nigdy nie mówił, że odda.
     Andrzej Kowalski ze Sławska Wielkiego, przewodniczący inowrocławskiej "Samoobrony" przekonuje, że po sejmowych wystąpieniach Leppera, w woj. kujawsko-pomorskim nie nadążano z drukiem deklaracji o wstąpieniu do partii.
- Nie słyszałem, żeby ktoś chciał odejść z "Samoobrony", za to wielu wstępuje do naszej partii. W Kruszwicy na przykład po jednym zebraniu deklaracje wypisało 30 osób.
     Stanisław Kulwicki z Borówna pod Chełmnem jest jednym z najlepszych rolników w gminie, więc - podkreśla - nie chodzi mu o oddłużenie czy inną pomoc, a Leppera nie opuści, bo tylko do niego ma zaufanie
. W długi Leppera wobec rolników nie wierzy. - Mógłby być posłem i marszałkiem, siedzieć cicho, brać kasę. Ale on spotyka się z ludźmi, odkrywa afery, sam zabiegał o pozbawienie go immunitetu. To o czymś świadczy - mówi Kulwicki. O czym? - O wierności ideałom "Samoobrony", która jako jedyna broni ludzi biednych i skołowanych przez kolejne ekipy rządzących.
     -
"Samoobrona" zachowała się w Sejmie najdelikatniej, jak tylko można -_ przypomina Marian Zubik. - Celowo nie wnosiliśmy żadnego projektu ustaw, bo nie chcieliśmy polemizować z większością parlamentarną. Ale już niedługo lawinowo pchniemy je do parlamentu. Wszystkie. Łącznie z ustawą o lichwie.

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska