Minął ponad tydzień od zakończenia rundy jesiennej. Emocje już opadły. Jak pan na chłodno ocenia postawę prowadzonego przez siebie zespołu?
Uważam, że pomimo tak wielu zmian, które zaszły w zespole stać nas na miejsce w środku tabeli. Pewnie te miejsce by było osiągnięte, gdybyśmy zagrali zaległym mecz ze Zniczem Pruszków. W ostatnich meczach złapaliśmy odpowiednią formę, a efektem były zwycięstwa i awans w tabeli.
Mówi pan o odpowiedniej formie. Wydaje się, że brak stabilizacji to największy problem Olimpii jesienią?
I wcale mnie to nie dziwi. Nie mogło być inaczej przy tylu zmianach i tak radykalnym odmłodzeniu zespołu. Potrafiliśmy zagrać świetny mecz, by w następnym nie istnieć i wrócić na tarczy. Przykład pierwszy z brzegu: Wigry Suwałki i Chojniczanka. Takie są prawa młodości:raz góra, a za chwilę dół. Jeśli jest w składzie jeden młodzieżowiec, to łatwiej jest go ukryć, niż jak w drużynie biega ich w czasie meczu pięciu czy sześciu jak to było w naszym przypadku.
Innym problemem biało-zielonych była gra u siebie. Zdecydowanie za dużo straciliście punktów na własnym boisku. Dlaczego tak się działo?
Młodzi piłkarze nie radzili sobie z presją. Łatwiej im się grało na wyjazdach. Mieli większą trudność przy kreowaniu gry. Trybuny wymagają, że nie można skupić się tylko na bronieniu dostępu do własnej bramki, ale też stworzyć coś w ofensywie. W kilku meczach u siebie zapłaciliśmy dużą cenę za nieudolną grę w ataku. Mam nadzieję, że młodzi piłkarze szybko dojrzeją oraz okrzepną i wiosną będzie już inaczej.
Jakich meczów pan najbardziej żałuje?
Nie powinniśmy przegrać w Kluczborku. Nie przegraliśmy tego meczu sportowo, a cechami wolicjonalnymi. O to miałem do zespołu największe pretensje. Remisy były w naszym zasięgu w meczach z Wisłą Puławy i Górnikiem Zabrze oraz z Bytovią. W dwóch pierwszych zabrakło nam skuteczności, a w trzecim doświadczenia. Dwa razy prowadziliśmy, a zeszliśmy z boiska pokonani. Uprzedzając pytanie o te najlepsze, to nie będę oryginalny: z Zagłębiem Sosnowiec wygrany 5:3 gdzie każdy nasz przechwyt groził bramkę i z Podbeskidziem Bielsko-Biała, w którym 3:0 to był najmniejszy wymiar kary, bo zdominowaliśmy rywala pod każdym względem.
Jak będą przebiegały przygotowania do rundy wiosennej?
Podobnie jak w zeszłym roku. Będą dwa zgrupowania, rozegramy w sumie dziewięć gier kontrolnych. Postaramy się wzmocnić zespół. Wiem, że mamy dużo więcej punktów niż przed rokiem, ale cuda dwa razy się nie zdarzają. A chcę przypomnieć, że GKS Bełchatów po jesieni miał 27 punktów i spadł z ligi, bo za bardzo poszedł w odmładzanie zespołu. Jeszcze daleka droga przed nami.