https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Opera pod dachem, widzowie na dworze

Jadwiga Aleksandrowicz
Balet w "Strasznym Dworze" Moniuszki
Balet w "Strasznym Dworze" Moniuszki Jadwiga Aleksandrowicz
Miłośnicy opery i operetki są zawiedzeni. Wielu nie miało szans obejrzeć ani "Strasznego dworu", ani sobotniej gali. Zawiniła pogoda.

     Zainaugurowany w piątek przedstawieniem "Strasznego dworu" Stanisława Moniuszki, tegoroczny festiwal ujawnił, że miłośników opery i operetki są setki, że latem zewsząd ciągną oni do Ciechocinka, że miasto staje się bezradne, gdy zaplanowana w plenerze impreza musi być przeniesiona pod dach i że na kaprysy aury nie ma silnych.
     W sobotę na festiwalową galę, rejestrowaną przez telewizję Polonia, od późnego popołudnia ciągnęły do Ciechocinka, posuwając się w korkach na "jedynce", setki melomanów. Spotkała ich przykra niespodzianka: koncert odbył się nie w parku, jak zapowiadano, a w niewielkim Teatrze Letnim. Napierający tłum omal nie rozwalił zabytkowej budowli. -To skandal, przecież deszcz nie pada, jechaliśmy trzy godziny od Chojnic i nawet nie zobaczymy nic na stojąco - denerwowała się grupa zawiedzionych widzów. Szturmowano wejścia i wyklinano organizatorów. Burmistrz Leszek Dzierżewicz był bliski zawału. - Telewizja obawiała się deszczu, zdecydowano, że koncert ma być w teatrze - mówił nam przed spektaklem.
     Emocje nieco ostudził telebim ustawiony przed teatrem, ale po trzeciej piosence w drugiej części koncertu obraz znikł. Najwytrwalsi stali, słuchali i bili brawo. Bo też zespół Polskiej Opery Kameralnej zaprezentował się pięknie, a Kazimierz Kowalski, którego ogromnie stresowała sytuacja przed koncertem, uśmiechem i humorem opanował emocje widzów.
     

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska