Opóźnienia pojawiły się przy fundamentach. Okazało się, że na działce, na której działają budowlańcy, istniało kiedyś żwirowisko. Zostało zasypane gałęziami i śmieciami.
- Razem nazbierało się 600 metrów sześciennych, które wykonawca musiał wybrać - mówi Ryszard Sadowski, kierownik Wydziału Inwestycyjnego. Potem wyrwę zalano tzw. „chudym betonem”. Materiał musiał schnąć przez miesiąc.
- Dla stabilizacji gruntu to lepsze niż jakikolwiek inny fundament, ale trzeba było czekać, aż wyschnie - tłumaczy urzędnik. Stąd opóźnienie.