Na terenie jego gminy ma w tym roku powstać pierwszy "orlik", powiększony od tych standardowych o boisko do piłki ręcznej. Sęk w tym, że jedenaście firm, które stanęło do przetargu chciało zapłaty w granicach od 1,4 mln zł do nawet 2 mln zł.
- To dużo za dużo. Od jednego z wykonawców nieoficjalnie dowiedziałem się, że przy kwocie 1,1 mln zyski dla wykonawcy i tak są już duże - mówi Tadeusz Smarz. - Uważam, że mogło tu dojść do zmowy cenowej wykonawców. Temu sprzyjają przepisy, bo zgodnie z wytycznymi, które dostaliśmy od Urzędu Marszałkowskiego, do przetargu nie można dopuścić firm, które wcześniej nie budowały "orlików". Problem tkwi więc w przepisach.
Pierwszy przetarg z powodu zbyt wysokich cen gmina unieważniła. Teraz ogłosiła kolejny, podzielony na trzy etapy obejmujące płytę boiska, otoczenie i ogrodzenie. Druga część dotyczy instalacji elektrycznej, a trzecia wodno-kanalizacyjnej. W ten sposób gmina ominęła zapis faworyzujący firmy, które mają już na swoim koncie zbudowane "orliki".
Urząd Marszałkowski tłumaczy, że to wytyczne do specyfikacji przetargowej przekazane przez Ministerstwo Sportu i Turystyki. Wykonawca musi m.in. udokumentować, że budował wcześniej boisko ze sztuczną trawą i boisko o nawierzchni poliuretanowej.
- Nie mogę stwierdzić jednoznacznie, czy zapis ministerstwa faworyzuje firmy z doświadczeniem - mówi Marcin Drogorób, koordynator programu "Moje Boisko - Orlik 2012" w naszym województwie. - Ministerstwo w ten sposób zabezpiecza się przed udziałem firm, które są debiutantami na "orlikach". Tegoroczne przetargi pokazują, że boiska mogą kosztować o 20 - 30 proc. mniej niż przed rokiem.
Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów może zająć się sprawą.
- Jeśli wójt podejrzewa zmowę przetargową może ten fakt zgłosić prezesowi UOKiK - mówi Dorota Karczewska, dyrektor delegatury UOKiK w Bydgoszczy. - Ustawa zakazuje uzgadniania ofert składanych przez firmy przystępujące do przetargu.