Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Osiem pracownic gąsawskiej pomocy społecznej jest na zwolnieniach chorobowych! W GOPS zostały tylko księgowa i kierowniczka

(iwo)
Sytuacji w Gminnym Ośrodku Pomocy Społecznej przyglądają się gąsawscy radni (fot. z sesji Rady Gminy)
Sytuacji w Gminnym Ośrodku Pomocy Społecznej przyglądają się gąsawscy radni (fot. z sesji Rady Gminy) www.gasawa.pl
- Ta sytuacja musi się skończyć, bo GOPS powinien właściwie funkcjonować - mówi wójt gminy Gąsawa Błażej Łąbędzki. - Będą pewne rozwiązania, o których teraz nie powiem. Natomiast jeszcze w tym tygodniu, najpóźniej do przyszłego wtorku, sytuacja się unormuje - twierdzi.

- Czy przywrócona kierownik tej instytucji, czyli Barbara Michalczak, zamierza zbudować nową załogę?
- Nie wiem! - mówi nieco przeciągle wójt Łabędzki. Daje jednak do zrozumienia, że plan działania jest już opracowany.

Zamieszanie w pomocy społecznej zaczęło się w chwili, gdy było już jasne, że wójt przywróci do pracy byłą kierownik tej instytucji Barbarę Michalczak.

Została odsunięta od obowiązków, gdy wyszło na jaw, że w tej instytucji dochodziło przez kilka lat do przywłaszczania żywności przekazywanej przez poznański WBŻ, a przeznaczonej dla potrzebujących. Sprawa trafiła do sądu. Temat ciągnął się od 2015 roku. Ostatecznie sąd uznał winę wskazanych, jednak wyroku nie wydał, gdyż sprawa się przedawniła.

Szefową pomocy społecznej ponownie jest Barbara Michalczak. Część załogi poszła na zwolnienia lekarskie

W tym czasie nowy wójt, a był to już Błażej Łabędzki, powołał nowego kierownika GOPS. Została nim Katarzyna Kaźmierczak. I oto teraz, po ponad 3 latach pracy dla gąsawskiej pomocy społecznej, kierownik Kaźmierczak dowiedziała się, że całą dokumentację ma przekazać Barbarze Michalczak, która po przerwie wraca na swoje stanowisko.

Kaźmierczak dokumenty oczywiście przekazała, a następnie przeszła, na 3 miesiące - wykonując polecenie służbowe wójta - z pracy w GOPS-ie do Urzędu Gminy w Gąsawie, a ściślej referatu, który - ma się wrażenie - "awaryjnie" został tu dla niej utworzony.

Finał afery z kradzieżą żywności dla ubogich: W gąsawskiej pomocy społecznej będą teraz... dwie kierowniczki?

To jednak pociągnęło za sobą, w ramach protestu, falę zwolnień lekarskich wśród załogi miejscowej pomocy społecznej. Aktualnie na chorobowym jest tu aż osiem pracownic. Zostały więc tylko... księgowa i pani kierownik.

Temat w Gąsawie jest gorący. Otrzymujemy wiele komentarzy, wypowiadają się radni, sołtysi.

- Kto daje te zwolnienia? Czy te panie są faktycznie chore? Wszystkie równocześnie? - mówi jedna z mieszkanek.

- Czy pani Michalczak otrzymała wynagrodzenie za listopad i grudzień 2018 roku - dociekają gąsawscy radni. - A czy świadczyła w tym czasie pracę? Na jakiej podstawie wójt wypłacił jej pieniądze? Poza tym, czy złożył wniosek o kasację wyroku, który nakazuje przywrócenie panią Michalczak do pracy? Z tego, co nam wiadomo, w tajemnicy przed panią Kaźmierczak księgowa przelała pieniądze nowej - starej pani kierownik, tymczasem pracownice GOPS nie dostały podwyżek i pieniędzy na święta, a te były obiecywane. To też wzbudziło ich oburzenie.

A to inne sygnały, które do nas dotarły: - Wójt nie rozmawia z załogą, pracownice nie wiedzą, co się dzieje. Nie ma prawa przekierowywać pani Kaźmierczak do urzędu, to się skończy w prokuraturze. Utworzono sztuczny referat, aby przekierować panią Kaźmierczak, to jest marnotrawienie gminnych pieniędzy.

Co na to wszystko wójt Błażej Łabędzki?

- Tak, oczywiście, pani Barbara Michalczak otrzymała pieniądze za 2-3 dni listopada oraz za grudzień 2018 roku - usłyszeliśmy. - Na podstawie wyroku sądu. 22 listopada był wyrok, mieliśmy 7 dni na zatrudnienie. Od tego momentu liczył się jej czas pracy. Równolegle, już świadcząc pracę, wykonywała niezbędne badania, szkolenie BHP. A że trwało to tyle czasu? W tym okresie była choćby przerwa świąteczna - mówi wójt.

- Od poniedziałku, 7 stycznia, jest już normalnie w miejscu pracy.

- Jeśli chodzi o kasację wyroku, podejmiemy stosowne kroki. Najpierw jednak wystąpiliśmy do sądu pracy o jego pisemne uzasadnienie.

Jednocześnie, jak przypomina wójt Błażej Łabędzki, jest umowa na czas nieokreślony z panią Kaźmierczak. - Mam prawo przenieść ją, na trzy miesiące, do innych zadań. Tak też zrobiłem. Czy wydział, w którym aktualnie pracuje, będzie funkcjonował, to się okaże. Na dziś nie mam takiej wiedzy.

- Pracownice GOPS nie dostały podwyżek, bo skąd mam wziąć pieniądze. Jeśli u nich, podwyżki musiałyby być i w innych jednostkach.

- Jeśli nie wykonałbym wyroku sądu nakazującego przywrócenie do pracy Barbary Michalczak, mam sprawę karną. Musiałem tak postąpić - twierdzi wójt Błażej Łabędzki.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska