Temat był podjęty podczas ostatniej sesji Rady Gminy. Radnych zainteresowało, jak wygląda sytuacja w placówce.
Wójt poinformował, że na podstawie wyroku sądu nakazującego przywrócenie pani Michalczak do pracy, tak też uczynił.
- Nastąpiło przekazanie dokumentacji GOPS. Nie ma nowej umowy. Pani Michalczak wróciła i podjęła pracę na tych samych warunkach, jakie miała przed opuszczeniem instytucji - mówi Błażej Łabędzki.
W tej sytuacji zebrani na sesji oklaskami podziękowali Katarzynie Kaźmierczak za 3,5 roku pracy w gąsawskiej pomocy. Zaznaczono, że co do wykonywania przez nią obowiązków w GOPS nie było żadnych uwag. Ona sama stwierdziła: - Nie rozstaję się z gminą. Będę pracowała w urzędzie.
- Dostałam polecenie służbowe o przeniesieniu na 3 miesiące na podstawie art. 21 ustawy o pracownikach samorządowych ( pracodawca może przekierować pracownika na 3 miesiące do innych zadań - przyp. red.). Aktualnie jestem kierownikiem GOPS pełniącym [b]obowiązki kierownika Referatu profilaktyki, promocji zdrowia i polityki społecznej w Urzędzie Gminy w Gąsawie[/b] - poinformowała nas Katarzyna Kaźmierczak.
Wcześniej - zaznaczmy - nie było takiego referatu w Urzędzie Gminy.
Przypomnijmy: odsunięcie Barbary Michalczak z pracy w GOPS-ie miało miejsce w 2015 roku, gdy ujawniono, że dochodziło w tej instytucji do przywłaszczania - pochodzącej z WBŻ w Poznaniu - żywności dla potrzebujących. Po 2 latach sąd umorzył postępowanie ze względu na przedawnienie, mimo iż winni zostali wskazani.
Jak się dowiedzieliśmy, po powrocie kierownik Michalczak, część załogi poszła na zwolnienia lekarskie. Poinformowało nas o tym kilka osób.
- W jednym pomieszczeniu siedziały pani kierownik i pani księgowa - mówi nam jedna z mieszkanek gminy.
- Przed siedzibą GOPS, w godzinach pracy, stał ostatnio tylko jeden samochód. Na co dzień parkują tam osoby dojeżdżające, a zatrudnione w pomocy społecznej. W ostatnich dniach tych aut nie było - usłyszeliśmy.
Do sprawy będziemy wracać.