Policjanci znaleźli pijanego Ryszarda N. leżącego w rowie. Podnieśli go z ziemi i zabrali do radiowozu. Gdy mężczyzna zorientował się, że funkcjonariusze nie chcą zawieźć go domu tylko do izby wytrzeźwień, zagroził, że jeśli to zrobią, oskarży ich o kradzież jego telefonu komórkowego. Kiedy dojechali na miejsce, mężczyzna w obecności personelu izby wytrzeźwień nazwał policjantów złodziejami. Kategorycznie stwierdził, że ukradli mu telefon komórkowy. W związku z tym na miejsce wezwana została prokuratura. Ryszard N. zeznał wtedy, że do kradzieży doszło w radiowozie, gdy policjanci kazali mu opróżnić kieszenie.
Śledczy nie mają jednak wątpliwości, że mężczyzna kłamał i chciał się po prostu zemścić za to, że policjanci zawieźli go do izby wytrzeźwień. Okazało się, bowiem, że Ryszard N. nie miał w tym dniu przy sobie telefonu. Zostawił go w garażu swojego pracodawcy. Poza tym do ewentualnej kradzieży nie mogło dojść w radiowozie, bo miejsce kierowcy i pasażera oddzielone jest plastikową szybą. Wóz policyjny został zresztą dokładnie przeszukany.
Ryszard N. jest dobrze znany policji. W przeszłości był już karany m.in. za oszustwo. Do toruńskiego sądu trafił wczoraj akt oskarżenia przeciwko mężczyźnie. Teraz grożą mu nawet dwa lata więzienia.