Propozycja zarządu jest taka, żeby zbyć mieszkania po 500 zł za metr kw. Lokatorom, byłym członkom spółdzielni i obecnie w niej pracującym, cena wydaje się zaskakująco wysoka. Twierdzą, że ich dom to prawie ruina. Budynek został oddany do użytku w 1969 r., jest w złym stanie technicznym, ponieważ remonty robiono tu okazjonalnie, np. na turniej miast. Instalacja grzewcza nadaje się do wymiany, ściany są zawilgocone i popękane, nie ma gazu. Mieszkańcy nie zalegają z opłatami za czynsz i wiedzą, że czekają ich spore wydatki, jeśli przejmą lokale na własność. Dlatego proszą OSM o maksymalne upusty przy sprzedaży. - Przecież to również my mamy swój wkład w pomnażanie majątku spółdzielni - argumentuje Mirosław Wahl, jeden z lokatorów bloku. - Czy nie możemy liczyć teraz na taryfę ulgową?
**_To jest towar
Henryk Brzeziński, członek zarządu OSM, który administruje blokiem, odpowiada, że już sama propozycja złożona mieszkańcom, jest dowodem wspaniałomyślności spółdzielni. - _Przecież nie ma uzasadnienia, żeby te mieszkania oddać za bezcen - mówi. - Trzeba je traktować jako towar, a na rynku nieruchomości chodzą po 1 tys. zł za metr kwadratowy. Więc nie rozumiem, jak można mówić, że nie idziemy lokatorom na rękę.
_Dowiedzieliśmy się, że wyceny rzeczoznawcy nie będzie, bo nie ma takiej potrzeby. Była robiona kilka lat temu i wtedy wyszło, że za mieszkania trzeba by zapłacić ok. 22 tys. zł. Brzeziński bagatelizuje też zły stan techniczny bloku. Twierdzi, że mieszkania muszą być sprzedane za jednym zamachem, a jak nie, to znajdą się inni nabywcy.
Chcą negocjować
Mieszkańcy czują się dotknięci takim potraktowaniem. Uważają, że przedkłada się im ultimatum. - _Dlaczego spółdzielnie w Człuchowie czy Sępólnie potrafiły korzystnie dla mieszkańców sprzedać lokale, a u nas tak nie jest - pyta Jerzy Darmochwał. - _Nikt nas nie słucha.
_Chcą negocjować, liczą jeszcze na dobrą wolę swojej firmy.
