Awantury i bijatyki
Przypomnijmy, że w baraku przy basenie "Delfin" przed laty było schronisko. Później budynek przeznaczono na mieszkania socjalne. Miejsce to nawiedzali różni przygodni ludzie. Wyważali drzwi w pustostanach, spali w nich, pili alkohol i ćpali. Swoje potrzeby fizjolologiczne załatwiali do wiader, a ich zawartość wylewali do łazienki. W budynku panował smród. W łazience kał pływał w moczu. Mieszkańcy korzystali więc z ubikacji w pobliskim ratuszu albo, gdy na "bramce" był przyjazny im parkingowy, w budce ochroniarza.
W pustostanach leżały powywracane fotele, zerwane firany. Na ścianach widniały wulgarne napisy. Sufity "ozdobione" były zaciekami, a ściany grzybami. Na to wszystko patrzyli mieszkańcy domu, w większości dzieci. Widziały też i gorsze rzeczy: awantury, bijatyki i policjantów interweniujących setki razy.
Decyzja - wyburzenie
Ówczesny wiceprezydent Jacek Olech nie miał w lutym wątpliwości, że ktoś przed laty stworzył w tym miejscu getto, bombę z opóźnionym zapłonem. Miasto podjęło decyzję o przekwaterowaniu mieszkańców baraku. Znalazły się dla nich nowe lokale, dla każdej rodziny w innej części miasta. Właśnie trwa wyburzanie baraku. Podobny los spotkał lewą oficynę przy ul. Narutowicza 20 oraz budynki przy. ul. Narutowicza 9 oraz Rybnickiej 9a. Mieszkańcy tych budynków też trafili do lokali o znacznie lepszym standardzie.
"Barak cudów" ma ostatecznie zniknąć z powierzchni ziemi w połowie października. Teren zostanie ogrodzony. Być może w przyszłości, jak informuje nas Monika Dąbrowska, rzecznik prasowy inowrocławskiego ratusza, zostanie on wykorzystany dla potrzeb rekreacyjno-sportowych.