Centralne Biuro Antykorupcyjne nadal analizuje i weryfikuje oświadczenia majątkowe Jacka Olecha, inowrocławskiego samorządowca. - Na tym etapie nie przesądzamy, czy doszło do złamania lub naruszenia prawa - informuje Jacek Dobrzyński, rzecznik prasowy CBA.
Pierwszy raz o sprawie pisaliśmy we wrześniu. - Nie mam powodów do obaw. Zawsze z urzędem skarbowym staram się prawidłowo rozliczać z mojej działalności gospodarczej - mówił nam Jacek Olech. Dodał również, że wcześniej jego rozliczenia z fiskusem były badane przez Urząd Kontroli Skarbowej.
Przeczytaj również: Jacek Olech pozywa Ryszarda Brejzę. Spotkają się w sądzie
Organa ścigania otrzymały zawiadomienia po tym, jak Jacek Olech złożył kilka pism do prokuratury w sprawie podejrzenia o naruszenie prawa przez urząd miasta. Chodziło m.in. o dotację na wykonanie instalacji gazowej w parafii pw. Imienia NMP oraz druk i spalenie dużej liczby ulotek na temat gospodarki odpadami. Olech wystosował też list otwarty do ówczesnego premiera Donalda Tuska w sprawie zatrudnienia protegowanego posła Krzysztofa Brejzy w filii Wojewódzkiego Ośrodka Ruchu Drogowego. Niektórzy twierdzili, że działania CBA to swoista zemsta na radnym.
Ratusz zarzucał Olechowi, że wszędzie wietrzy jakieś spiski. Ten zaprzecza. - Jako radny dbałem tylko o racjonalne wydawanie publicznych pieniędzy.
Nie tylko do CBA i UKS wpłynęły pisma i anonimy dotyczące Olecha. Otrzymała je także inowrocławska prokuratura. Zarzucono radnemu, że do wspomnianego oświadczenia nie wpisał samochodu. Okazuje się, że nie musiał, bo auto nie było jego własnością. Nabył je w leasing, a samochód w czasie spłat rat należy do firmy leasingowej. Zarzut się więc nie potwierdził.
Zapewne teraz Jacek Olech nie będzie - jak to mówiono w ratuszu - "niszczyć dobrego wizerunku miasta". Został radnym powiatowym z listy PSL, więc zapewne siłą rzeczy będzie aktywny na nowej dla siebie niwie, mniej interesując się sprawami miejskimi...
Czytaj e-wydanie »