Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Oszczędności trzyma w SKOK Kujawiak 25 tysięcy ludzi. Czy ich pieniądze na pewno są bezpieczne?

Adama Willma fot. sxc.hu
Leszek Wójcik: - SKOK-i pomagają ludziom, którym banki nie chcą pomóc. Bronimy najbiedniejszych przed łapami lichwiarzy.
Leszek Wójcik: - SKOK-i pomagają ludziom, którym banki nie chcą pomóc. Bronimy najbiedniejszych przed łapami lichwiarzy.
Jeszcze pół roku temu, prezes SKOK Kujawiak, Leszek Wójcik, zapewniał, że z optymizmem wchodzi w nowy rok. W sylwestrowym wywiadzie życzył sobie, aby kolejne lata „były jeszcze lepsze niż poprzednie”. Oby nie.

Gdy prezes robił dobrą minę, we włocławskim SKOK-u siedziała już ekipa kontrolerów z Kasy Krajowej, która dwa miesiące później wysmażyła miażdżący raport. Główne tezy pokontrolne skierowała do włocławskiej prokuratury.

Przeczytaj: Zamiast płacić gotówką, wolimy żyć na kredyt

- Cieszę się, że wystąpiła z tym do prokuratury właśnie Kasa Krajowa. Nie znam treści powiadomienia, ale wiem, że będę mógł przedstawić prokuratorowi wiele ciekawych faktów - zapewnia Leszek Wójcik. - Jedno jest pewne, ta kontrola miała charakter zemsty za niepodporządkowanie się polityce lansowanej przez zarząd Kasy Krajowej SKOK, była prowadzona złośliwie i tendencyjnie. Dlatego zaskarżyliśmy ją i toczy się obecnie w tej sprawie kilka postępowań. Grzegorz Bierecki (prezes Krajowej Spółdzielczej Kasy Oszczędnościowo- Kredytowej) zawsze przewodził i narzucał w sposób natarczywy i upokarzający pewne rozwiązania. Sądził, że wszystkie kasy się temu podpo-rządkują. Ale my się nie podporządkujemy.

To zaskakujące, że prezes nie zna treści powiadomienia, bo doniesienie było częścią odpowiedzi na pozew, który Kujawiak złożył przeciwko Kasie Krajowej.

27 obszarów

Ważniejsze jednak kto i za co się mści. Według Wójcika za kontrolą stoją ludzie powiązani z Kasą Krajową, która przy użyciu innej SKOK usiłowała wcześniej wchłonąć Kujawiaka. Ten ostatni na kilka miesięcy wszedł nawet w struktury promowanej przez Kasę Krajową Grupy Kas Stefczyka, jednak później się z nich wycofał.

Pakiet artykułów prasowych o złowieszczej Kasie Krajowej dostaję w prezencie od prezesa na przywitanie. Wszelkie zarzuty (Wójcik: - Proszę używać terminu „uwagi”, bo „zarzuty” może postawić jedynie prokurator) pod adresem Kujawiaka Wójcik będzie odpierał w podobnej poetyce.

Przeczytaj: CBŚ weszło do SKOK Kujawiak we Włocławku

Niezależnie od rozgrywek między SKOK-ami w tle fakty opisane przez kontrolerów z Sopotu muszą działać na wyobraźnię: zarządowi wytknięto brak odpowiednich zabezpieczeń pożyczek i kredytów, a później zawieranie ugód i udzielanie pożyczek konsolidacyjnych, na zasadach, które zmniejszyły prawdopodobieństwo odzyskania pieniędzy.

Kilka miesięcy później kontrolerzy znowu przyjechali do Włocławka, aby sprawdzić realizacje zaleceń polustracyjnych. Wniosek: „Zarząd SKOK nie tylko nie zastosował się do zaleceń, ale kontynuował działania, których nieprawidłowość została wskazana w protokole z lustracji”. Wytknięto Kujawiakowi nieprawidłowości „w 27 obszarach”.

Kłamstwo, oszustwo, podłość

- Problem w SKOK Kujawiak polega na tym, że ponad połowa kredytów nie jest terminowo spłacana - mówi wiceprezes Kasy Krajowej SKOK Wiktor Kamiński. Krajówka szacuje dotychczasowy rozmiar prawdopodobnej szkody na 16,5 miliona, z zastrzeżeniem, że kwota ta najprawdopodobniej wzrośnie. O ile?

Prokurator Bogdan Wróblewski, który prowadzi sprawę Kujawiaka twierdzi, że obecnie są to liczby trudne do zweryfikowania: - Natomiast pewne jest, że wiele pożyczek było udzielanych pomimo negatywnych opinii komisji kredytowej.

Identyczny zarzut sformułowano we wnioskach pokontrolnych: „Stwierdzono, że w wielu przypadkach decyzję o udzieleniu kredytu lub pożyczki podejmował jednoosobowo prezes zarządu**Leszek Wójcik, w tym - pomimo negatywnej opinii wydanej przez komisję kredytową”.

- Kłamstwo, oszustwo i podłość - zaperza się prezes. - Nie ma ani jednego takiego kredytu. Nie było sytuacji, aby prezes zarządu udzielał kredytów w sposób samowolny i nieuprawniony. Komisja kredytowa pełni tylko rolę pomocniczą i jej opinia nie jest wiążąca. Rola komisji kredytowej zresztą już się przeżyła.

W swoim zawiadomieniu Komisja Krajowa wymienia kilkanaście budzących wątpliwości decyzji, ale prokurator zażądał też teczek kilkudziesięciu innych klientów. Choć postępowanie jeszcze na dobre się nie rozpoczęło, akta już liczą sobie 17 tomów, a tysiące kolejnych dokumentów SKOK musi wydać w najbliższym czasie.

Do 2005 sytuacja włocławskiej Kasy była dość stabilna, na pożyczki liczyć mogli głównie pracownicy Anwilu i rolnicy indywidualni. Później wokół Kujawiaka zaczynają krążyć postaci, które w bankach dostały już wilcze bilety.

Pożyczki rozdawane były pańskim gestem. Zacytujmy lustratorów: „Wypłacone na skutek błędnych decyzji pożyczki i kredyty nie zostały zwrócone w terminie, a w wielu przypadkach nie będą mogły być ściągnięte w toku windykacji lub egzekucji komorniczej, bo zostały udzielone bez należytego zabezpieczenia na mieniu”.

 

Według Leszka Wójcika SKOK Kujawiak dysponujący aktywami w wysokości 170 mln złotych jest całkowicie bezpieczny, a problemy dotyczą zaledwie drobnego procenta 600 mln złotych pożyczek, które do tej pory wypłaciła kasa. Zdaniem prezesa nie można przykładać do SKOK tej samej miary co do banku. - SKOK-i pomagają ludziom, którym banki nie chcą pomóc. Bronimy najbiedniejszych przed łapami lichwiarzy.

Balony nad Włocławkiem

Koledzy z Sopotu nie wykazali się jednak zrozumieniem dla misjonarskich zapędów prezesa Wójcika. Wytknęli mu między innymi pożyczki balonowe. W „balonach” spłacane są początkowo stosunkowo niewielkie odsetki, ale problem pojawia się zwykle, gdy w ostatniej racie nadejdzie czas spłaty kapitału - ostrzega „krajówka”.

- Użycie terminu „pożyczka balonowa” jest nieprecyzyjne i szkodliwe, ma dyskredytować tę formę pożyczki, która dla wielu jest jedyną możliwą - oburza się Leszek Wójcik. - Podobnie „rolowanie kredytów”, lepiej mówić o kredycie konsolidacyjnym.

„Rolowanie” - wypłacanie nowych pożyczek i spłacanie nimi dotychczasowego zadłużenia - również nie uszło uwadze lustratorom z Sopotu

W trybie przyspieszonym

Według naszych ustaleń na zaskakującą życzliwość Kasy z Włocławka liczyć mogło kilka większych grup. Pierwsza związana jest osobą Andrzeja A. z Torunia, zajmującego się handlem nieruchomościami. Zaciągane przez niego (i związane z nim osoby) kredyty w większości nie były spłacane, a co najwyżej „rolowane”. Z Andrzejem A. współpracowało kilkanaście osób z Lipna, Inowrocławia, Torunia i Tczewa. Pieniądze zainwestowane zostały między innymi w kopalnię kruszywa w powiecie lipnowskim oraz koło Mińska Mazowieckiego.

W grupie Andrzeja A. większość zaciągających kredyty miała już zaległości skarbowe, a niektórzy również sprawy karne za wyłudzenia kredytów oraz wymuszenia. Komisja kredytowa w SKOK Kujawiak po kilku przypadkach niespłacenia przez te osoby kredytów (a ich zrolowaniu), negatywnie opiniowała wnioski kredytowe zarówno A., jak i jego kompanów. Mimo to dalsze pożyczki - łącznie około 14 milionów - zostały wypłacone.

Tylko 19 grudnia 2008 roku, związany z biznesowo z Andrzejem A. Edward E. wyszedł ze SKOK-u z dwoma pożyczkami, łącznie na 5,5 mln zł. W uchwale zarządu z tego dnia znalazł się następujący zapis: „W związku z brakiem wymaganego składu komisji kredytowej i wystąpieniem pana Edwarda E. w sprawie o udzielenie pożyczek w trybie przyspieszonym, podjęto decyzję o zatwierdzeniu wniosków pożyczkowych klienta na łączną kwotę 5,5 mln bez udziału komisji kredytowej”.

Handlem nieruchomościami oraz deweloperką zajmowała się również grupa związana z Bogdana B. z Malborka. W momencie udzielania kredytów wobec ludzi B. toczyły się już egzekucje komornicze i skarbowe. Nic dziwnego, że i w tym wypadku komisja kredytowa SKOK uznała ich zdolność kredytową za zerową. Zarząd był innego zdania. W ten sposób na konta członków grupy wpłynęło około 2 milionów złotych.

Dobrodziejstwo Kasy

Trzecia duża grupa kredytobiorców związana jest z okolicami Świecia, na czele z Czesławem C., byłym właścicielem firmy zajmującej się przetwórstwem mięsa.

Leszek Wójcik reaguje emocjonalnie, gdy pada nazwisko C.: - To przykład w jaki sposób można wykorzystać organy ścigania do zniszczenia konkurencji. Rozpętano bezsensowne śledztwo, które doprowadziło do ruiny przedsiębiorcę. Zniszczono przedsiębiorstwo, rodzinę doprowadzono do rozpaczy finansowej i psychicznej, a nikt na tym nie zyskał.

Z perspektywy prokuratora sprawa przedstawia się nieco inaczej. Kredyty w Kujawiaku Czesław C. zaciągał na kilkudziesięciu swoich pracowników na podstawie fałszywych zaświadczeń o zatrudnieniu (które sam wystawiał) albo fałszywych faktur za dostawy trzody chlewnej do swojej firmy.

Gdy zrobiło się gorąco, sam wziął kolejny kredyt w Kujawiaku, którym spłacił część pracowników. Później kredyty - tym razem na spłatę zadłużenia ojca - wzięli synowie Czesława C. Wziąwszy pod uwagę brak wiarygodnych zabezpieczeń - około 3 miliony zł ze SKOK będą trudne do odzyskania.

Prokurator rejonowy ze ŚwieciaJolanta Cieślewicz już wówczas zwracała uwagę na inny aspekt śledztwa: - Nasze wątpliwości budził brak odpowiednich zabezpieczeń pożyczek w SKOK Kujawiak.

Przeczytaj: Rekomendacja T. Od 2011 roku będzie trudniej o kredyt na dowód

Od początku podejrzane powinny wydać się wnioski związane z osobą Daniela D. ze Skierniewic oraz jego partnerów ze Stargardu Szczecińskiego. Brakowało zdolności kredytowej i realnych zabezpieczeń. Mimo to we Włocławku grupa (przypuszczalnie związana z mafią paliwową) nie miała problemu z uzyskaniem pieniędzy. Dziś ludzie D. znikli bez śladu, podobnie jak 400 tys. zł, które miały wrócić do banku.

Ryzykowne kredyty udzielane były również wówczas, gdy klienci wprost opisywali swoje problemy ze spłatą innych pożyczek oraz brakiem płynności finansowej.

Kontrolerzy z Kasy Krajowej podkreślają, że w Kujawiaku kwitła kreatywna księgowość, dzięki której finanse SKOK Kujawiak prezentowały się lepiej niż w rzeczywistości. Ich wątpliwości zwrócił szczególnie niski poziom rezerw (odpisów aktualizacyjnych) na nieściągnięte kredyty.

Z okazji katastrofy

Do 1998 roku dzisiejszy Kujawiak funkcjonował jako Spółdzielcza Kasa Oszczędnościowo-Kredytowej przy Zakładach Azotowych Włocławek i spółkach grupy „Azoty”. Działał wówczas na niewielką skalę wśród pracowników i emerytów firmy. Do grona jej założycieli należał obecny prezes Leszek Wójcik, wcześniej behapowiec i szef zakładowej „Solidarności” (Wójcik prosi, aby nie pisać „związkowiec”, ale „człowiek wrażliwy na biedę i ucisk”).

Choć Wójcik sam nie udziela się w polityce, to jednak swoich sympatii nie kryje. Podczas rozmowy przekonuje, że realizowany jest globalny plan eksterminacji narodu polskiego. Nazwisko prezesa znaleźć można m.in. na społecznej liście włocławskiego komitetu poparcia dla kandydatury Jarosława Kaczyńskiego w wyborach prezydenckich. Figuruje tu w towarzystwie przewodniczącego rady nadzorczej Kujawiaka oraz jej sekretarza.

Wójcik współtworzył również „komitet uczczenia pierwszej rocznicy katastrofy smoleńskiej”, który powstał we Włocławku z inicjatywy Łukasza Zbonikowskiego. Ze strony włocławskiego posła PiS prezes Wójcik mógł za to liczyć na duże zrozumienie dla problemów SKOK-u. Gdy w 2009 roku kilkumiesięczną kontrolę w Kujawiaku przeprowadził Urząd Kontroli Skarbowej z Bydgoszczy, poseł wysłał premierowi sążnistą interpelację w sprawie jej zasadności.

Przeczytaj: Parabanki, które naciągają klientów na opłaty przygotowawcze, przegrywają w sądach!

W styczniu ubiegłego roku Zbonikowski omawiał z Wójcikiem współpracę ze SKOK Kujawiak „na rzecz rolnictwa w regionie”. Wspólny projekt przewidywał cykl spotkań z rolnikami. SKOK miał promować na nich swoje pożyczki, a jednocześnie wespół z PiS „krzewić ideę spółdzielczości i solidaryzmu społecznego”.

- Pamiętam, że było takie spotkanie. Propozycja SKOK wydała mi się interesująca, bo oferowali niskooprocentowane pożyczki dla rolników. Nic jednak z tej współpracy nie wyszło - twierdzi Zbonikowski. - Oprócz tego, że miałem okazję poznać prezesa SKOK Kujawiak, nic mnie z tą instytucją nie łączy.

Konsekwencje dla niecnych

Czy zatem ów specyficznie pojmowany „solidaryzm społeczny” oznacza, że przyszłość Kujawiaka stoi pod znakiem zapytania? Zarówno prezes Wójcik, jak i przedstawiciel Kasy Krajowej przekonują, że nie ma o tym mowy. Depozyty 25 tysięcy członków są bezpieczne. Przyszłość Kujawiaka widzą jednak całkowicie odmiennie.

- Osoba, która doniosła do prokuratury w sposób nieuzasadniony, może ponieść tego konsekwencje - odgraża się Wójcik.

- Działamy w trybie przewidzianym przez ustawę - ucina rzecznik prasowy krajowej SKOK Andrzej Dunajski. - Na pewno konsekwencje poniosą ci, którzy działali w niecny sposób. Rzecznik zapewnia, że depozyty członków kasy w Kujawiaku są bezpieczne.

- To nie jest duży SKOK, a w razie problemów dysponujemy funduszem stabilizacyjnym - uspokaja Wiktor Kamiński, wiceprezes Kasy Krajowej.

 

*Personalia pożyczkobiorców zostały zmienione.

 

 

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Kto musi dopłacić do podatków?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska