Oszukane masło. Są milionowe kary, ale producenci i tak ładują łój do żywności!

- Konsumenci dużo sobie obiecywali po ustawie, która miała stać się batem na fałszerzy żywności. Zmiany przepisów dotyczących jakości handlowej artykułów rolno-spożywczych weszły w życie pod koniec 2008 roku, a kiepskiej żywności nadal jest dużo. - Ta ustawa bardzo pomogła zmienić polski rynek, nastawienie niektórych producentów. Szczególnie tych, którzy świadomie zafałszowywali żywność, czyli zmieniali lub ukrywali skład artykułów, podawali nieprawdę na opakowaniach.

Czytaj też: Zdrowe jedzenie i aktywność to sposób na zgrabną sylwetkę - MM Włocławek Np. masło udają towary, w których jest łój albo olej palmowy kiepskiej jakości. A to niedozwolone, bo ten towar powinien się składać tylko z tłuszczu mlecznego. Jednak nie tylko nieuczciwi przetwórcy mleka imają się takich nielegalnych sposobów, by obniżyć koszty. Swoje na sumieniu mają też np. niektórzy producenci wędlin, napojów i piekarze. Jednak od czasu nowelizacji ustawy, mniej jest takich przypadków.

Czytaj też: Sami decydujmy, co jemy! Sprawdź, gdzie kupisz modyfikowaną genetycznie żywność

- Straszak zadziałał? - Bo możemy nałożyć karę w wysokości do dziesięciu procent przychodu osiągniętego w roku rozliczeniowym poprzedzającym rok nałożenia kary!

- No i kto taką karę dostał? - Na razie nikt. Przede wszystkim dlatego, że za pierwszym razem nie chcemy nakładać kar maksymalnych. Nie zamierzamy topić producentów żywności, wolimy sprowadzić ich na dobrą drogę.

- Ile firm w Kujawsko-Pomorskiem w ten sposób "sprowadziliście na dobrą drogę"? - Kilkadziesiąt.

- Najwyższa nałożona dotąd kara to...

- Dwie kary po prawie półtora miliona złotych każda.

Czytaj też: Co próbują ukryć producenci żywności, np. masła?

- Kto je dostał i za co? - Tego nie mogę powiedzieć, bo postępowanie jeszcze się nie zakończyło.

 - Krótko przed wejściem tej nowelizacji mówił pan, że największą karą dla fałszerzy żywności będzie ujawnienie ich danych. No i skąd konsumenci mają się tego dowiedzieć? - Ze strony internetowej Inspekcji Jakości Handlowej Artykułów Rolno-Spożywczych (www.ijhar-s.gov.pl). Tam w zakładce - Decyzje z art.29 - można znaleźć informacje o zafałszowanych produktach.

- To dosyć skomplikowane. Czy ktoś jeszcze oprócz dziennikarzy tam zagląda? - Głównie młodzi, świadomi konsumenci, którzy potrafią dobrze poruszać się po internecie.

- Nie można tych spraw lepiej nagłośnić? - Można by, ale potrzebna byłaby kolejna nowelizacja tej ustawy. W pewnych sprawach nie możemy ryzykować. Np. badamy towar, który ma krótki termin przydatności do spożycia. Jest podejrzenie, że to produkt zafałszowany, ale nie możemy go wycofać z obrotu do czasu otrzymania wyników z laboratorium. Bo może się okazać, że nadejdą one wtedy, gdy towar się przeterminuje. Jeśli podejrzenia się nie sprawdzą, to producent miałby prawo wystąpić o odszkodowanie do Skarbu Państwa.

Jednak jeśli otrzymamy dowody, że ten towar był zafałszowany, ale już go nie ma na rynku (bo został np. sprzedany), to nie możemy upubliczniać tych informacji, choć producent także został ukarany. To absurd i prawna niedoróbka! Konsument powinien wiedzieć, kto co zafałszował.

- A jakie szanse ma zwykły konsument, by nie dać się oszukać? - Niewielkie. Najlepszą bronią w walce z nieuczciwymi producentami jest czytanie etykiet. Nawet jeśli prześledzimy je dopiero w domu i wtedy okaże się, że zamiast wędliny wieprzowej kupiliśmy produkt, w którym zamiast mięsa są tańsze zamienniki, nie kupujmy więcej takiego towaru. To najlepszy bat na fałszerzy żywności!

Czytaj też: Kurczaki miałyby bogatsze menu, bez paszy z GMO, ale drobiarzy na to nie stać! I my to zjadamy!