

Nr 10 - Norbert Krakowiak. Zakontraktowany przed sezonem 2016 formalnie z Ostrovii miał być sporym wzmocnieniem juniorskiej części zespołu. Niestety, jeszcze przed inauguracyjnym sezonem w Toruniu miał pierwszy z licznych upadków, a potem zupełnie się nie rozwinął. Pojechał raptem w czterech meczach, zdobył 4+2 pkt w 10-u wyścigach. Wydawało się, że zakończy karierę. Ostatecznie jednak w 2018 roku został wypożyczony do Gniezna. Co ciekawe - później jeździł w ekstraligowym Falubazie Zielona Góra, gdzie radził sobie dużo lepiej, niż w Toruniu.

Nr 9 - Simon Stead. Trafił do Apatora w bardzo trudnym dla tego klubu 2006 roku. Klub przeżywał kłopoty finansowe, nie zawsze płacił na czas, co odbijało się na formie zawodników. Simon Stead na przedsezonowych treningach i sparingach prezentował się bardzo dobrze, niektórzy wróżyli mu zostanie odkryciem ligi, ale... skończyło się na pięciu meczach, 21 biegach, 19+3 punktach oraz średniej 0,95. Późniejsze lata, w których nie jeździł już w Toruniu pokazały, że jednak nie był takim talentem, za jakiego go uważano.

Nr 8 - Kacper Gomólski. Przyszedł do Torunia w sezonie 2015 i został w zespole Aniołów przez dwa lata. Wcześniej nieźle radził sobie jako junior w Unii Tarnów. W Toruniu miał być solidną seniorską "drugą linią" w zespole Jacka Gajewskiego. Niestety, kompletnie się nie rozwinął, a nawet - wręcz odwrotnie. Po odjechaniu w barwach toruńskiej ekipy 34 meczów, 126 biegów, zdobyciu 126 + 32 pkt i średniej 1,254 słusznie uznał, że jego miejsce jest w pierwszej lidze i trafił do Wybrzeża Gdańsk. Po roku jeszcze raz zaryzykował jazdę w ekstralidze, ale pobytu w Falubazie na pewno nie będzie wspominał dobrze. W 2019 roku wrócił do Wybrzeża.