To miała być otwarta rada miejska, na którą zaprosiło wczoraj stowarzyszenie Projekt Chojnicka Samorządność. Ale obywatele przystawali przy namiocie na rynku tylko na chwilę i nie kwapili się do zgłaszania swoich pomysłów. Wyjątek - Kongres Nowej Prawicy, który przyszedł z chorągwiami i postulatami. Jeden dotyczył sprzedaży mieszkań komunalnych z upustem 95 proc., drugi - likwidacji straży miejskiej. - Po to, żeby dbać o bezpieczeństwo, wystarczy policja - mówił Jakub Adamczyk. A Marcin Dobaj z tego samego ugrupowania apelował, by miasto zmniejszało zadłużenie, obniżało podatki dla przedsiębiorców, racjonalizowało zatrudnienie w ratuszu. Weteran walki o inną Polskę, która miała przypominać drugą Japonię - Zbigniew Reszkowski przypominał, że nie może być zgody na państwo kolesiów i że co pewien czas trzeba jednak zmieniać włodarza.
W tej sytuacji liderzy PChS swój rozpisany na role monolog prowadzili głównie we własnym gronie. Przedstawili główne postulaty, z którymi pójdą do wyborów - wprowadzenie budżetu obywatelskiego, inicjatywy uchwałodawczej, minimalizacji zbędnych wydatków, a więc np. tylko jedno stanowisko wiceburmistrza w mieście, wypracowanie procedur antymobbingowych.
- To, że jest nas tutaj tak mało, to kolejny dowód, że trzeba działać - cierpko podsumował Marcin Wałdoch, który zgłosił m.in. wniosek, by w parku 1000-lecia powstała przestrzeń wolnego słowa, gdzie każdy mógłby publicznie zabrać głos, jeśli ma jakiś pomysł, którym chciałby się podzielić. - Prezydent Komorowski wysyłał nas na grzyby i na piwo na tym rynku - mówił. - A może korzystniej jest zabierać głos w sprawach, które nas dotyczą...
Czytaj e-wydanie »