- Nasze nosze wytrzymują obciążenie do 150 kg, a pacjent ważył 270 kg - mówi Adam Stępka, rzecznik łódzkiego pogotowia. - Dlatego wezwaliśmy na pomoc straż pożarną. W sumie akcja trwała ponad 2 godziny.
Strażacy, którzy przyjechali na miejsce, wezwali do pomocy kolegów. Potrzebne też były specjalne szerokie pasy, liny i podesty na kółkach (używa się ich m.in. przy holowaniu samochodów). Wspólnymi siłami najpierw pacjenta przetransportowano windą z II piętra na parter. Tu kilku mężczyzn na specjalnie przygotowanej platformie przeniosło chorego do podstawionego przy wyjściu z klatki schodowej strażackiego samochodu (do karetki by się nie zmieścił). W asyście karetki pogotowia wóz ruszył na sygnale do szpitala przy ul. Pomorskiej, gdzie jest tomograf przystosowany do obsługi takich pacjentów.
Łódzkie pogotowie póki co nie rozważa zakupu sprzętu do przewozu ciężkich chorych. Choć społeczeństwo tyje w szybkim tempie, to osoby ważące ponad 200 kg jego pacjentami są raz - dwa razy do roku. W dwóch łódzkich szpitalach, gdzie chirurgicznie leczy się otyłość, najczęściej pojawiają się chorzy ważący ok. 160 kg. Zdaniem lekarzy, już dla tej grupy pacjentów jedynym ratunkiem jest zabieg zmniejszenia żołądka. Pacjent już w pierwszym roku po zabiegu „zrzuca” ok. 30 proc. masy ciała.
- Najcięższy pacjent, którego operowałem, ważył właśnie 270 kg - mówi dr Jacek Cywiński, chirurg zajmujący się leczeniem otyłości w „Koperniku”. - Po takiej operacji chory ma duże szanse na wyleczenie nadciśnienia tętniczego, cukrzycy i bezdechu sennego, które często towarzyszą olbrzymiej otyłości.
Sprawdź pogodę na kolejne dni: