Do zdarzenia doszło w bydgoskiej przychodni, w której lekarze przyjmują pacjentów bezpłatnie, w ramach Narodowego Funduszu Zdrowia.
- Pani doktor jest niezbyt miła i znana z tego, że się spóźnia. Powinna przyjmować pacjentów od godz. 8.00, a zazwyczaj przychodzi tuż przed 8.30. Kobiety, w tym ciężarne, muszą czekać. Widać, jaki lekarka ma dla nich szacunek. Daje odczuć, że jesteśmy dla niej „darmowymi” pacjentkami. Czasem stawia błędne diagnozy. Może nie dlatego, że się nie zna, bo przecież doświadczenie ma. Raczej dlatego, że się spieszy, bo musi niejako nadrobić czas, stracony przez swoje spóźnienie.
Praktyka po godzinach
Pacjentka zwróciła lekarce uwagę na to, że zbyt pochopnie wykonuje badanie. Usłyszała w odpowiedzi: - Jeśli pani życzy sobie szczegółowych badań, może pani skorzystać z prywatnej wizyty. Prowadzę taką praktykę, więc zapraszam.
Pacjentka z zaproszenia nie skorzystała. Poinformowała natomiast redakcję o niestandardowej wizycie w gabinecie.
- Nie chodzi o to, żeby wskazywać, która to przychodnia - podkreśla bydgoszczanka. - Rzecz w tym, że podobne przypadki się zdarzają. Lekarze, przyjmujący na NFZ, proponują pacjentom również korzystanie z usług po godzinach, oczywiście już za pieniądze.
Inna pacjentka wspomina incydent z inną panią doktor. - Chodziłam do lekarki z naszej przychodni. Na wizytę trzeba umawiać się nawet z miesięcznym wyprzedzeniem. Gdy byłam w ciąży, zachorowałam. Musiałam z dnia na dzień odwołać lekarza. Asystentka pani doktor poradziła mi przez telefon, że badania, które mam zaplanowane, mogę zrobić sobie przecież u pani doktor prywatnie. Nie miałam czasu czekać, więc się zgodziłam. Zapłaciłam 240 złotych. Potem zmieniłam lekarza.
W Bydgoskiej Izbie Lekarskiej ostrzegają: - Takie sytuacje nie powinny mieć miejsca. Jeżeli pacjent korzysta z gwarantowanej mu nieodpłatnej opieki medycznej, lekarz nie ma prawa sugerować mu, aby korzystał jednocześnie z jego prywatnej praktyki.
I dalej: - Gdy tak się dzieje, należy o tym powiadomić przełożonego tego lekarza, a więc dyrektora przychodni lub szpitala. My również możemy przyjrzeć się sprawie.
Czekamy na sygnały
Spotkali się Państwo z takimi przypadkami? Czekamy na sygnały - można zadzwonić pod redakcyjny numer 52 32 63 155 dzisiaj (wtorek) w godz. 11-15 albo napisać maila na adres: [email protected].