https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Pacjentka toruńskiego szpitala uważa, że nie pozwolono jej urodzić po ludzku

(maga)
zamierza poskarżyć się rzecznikowi praw pacjenta na złe traktowanie w szpitalu bielańskim
zamierza poskarżyć się rzecznikowi praw pacjenta na złe traktowanie w szpitalu bielańskim fot. Lech Kamiński
- W szpitalu podczas porodu potraktowano mnie nieludzko, odarto z intymności - mówi Patrycja Lisiecka z Torunia. Teraz szuka dziewczyn, które mają podobne doświadczenia i zamierza poskarżyć się rzecznikowi praw pacjenta.

- Idąc do szpitala czułam się pewnie, sporo czytałam o porodzie i miałam zaufanie do personelu. Niestety, zawiodłam się - twierdzi pani Patrycja.

Kobieta trafiła do szpitala bielańskiego we wrześniową niedzielę. Mały Jaś przyszedł na świat kilkanaście godzin później, już następnego dnia.

- To miał być najszczęśliwszy dzień mojego życia, ale położna i lekarz zmienili go w koszmar - przekonuje Lisiecka i wyjaśnia, że było zupełnie inaczej niż pisze się w podręcznikach dla przyszłych mam: - Czytałam, że można skakać, bujać się, kucać, klęczeć, rodzić w wodzie, na stojąco. Nic z tego. Owszem, były sprzęty - piłka, worki sako, drabinki, wanna. Ale z niczego nie skorzystałam, bo do ostatniej chwili przetrzymywano mnie bez wsparcie na sali przedporodowej. Gdy w końcu trafiłam na salę porodową zapytałam, czy mogę rodzić na tym specjalnym kole. Położna powiedziała, że nie będzie się do mnie schylać. Przymuszała mnie do leżenia, uniemożliwiała zmianę pozycji. A ja czułam, że wszystko poszłoby szybciej w kuckach.

Na sali tłum, informacji brak

Lista zarzutów pani Patrycji jest dłuższa: - Kilka razy dopytywałam tę kobietę, jakie leki mi podaje, ale nie doczekałam się odpowiedzi. Dopiero gdy zrobiło mi się słabo, położna rzuciła, że to normalne po dolarganie. Ale nigdzie nie odnotowała, co i w jakiej dawce mi podała. W ogóle nie informowała mnie o postępie porodu. O wszystko musiałam wypytywać - wspomina młoda mama.

Kobieta ma też za złe, że na sali było sporo postronnych osób. Zarzuty kieruje również pod adresem lekarza, który jej zdaniem był arogancki i również nie informował o tym, co robi.

- Jest mi przykro i przepraszam - mówi Andrzej Wiśnicki, dyrektor szpitala na Bielanach. Ale jednocześnie zaznacza: - Takie rzeczy najpierw wyjaśnia się na miejscu. Źle się stało, że osoba, która miała takie odczucia, nie przyszła do mnie czy ordynatora. Chciałbym dać szansę moim pracownikom. Będę z nimi o tym rozmawiał. Jeśli zawinili, myślę, że potrafię wpłynąć na zmianę takiego podejścia.

Dyrektor dodaje, że do tej pory nie docierały do niego negatywne uwagi wobec personelu porodówki. - Nasi pacjenci wypełniają ankietę i nigdy nie zdarzyły się takie skargi z położnictwa i ginekologii. Owszem, w tej chwili mogą pojawiać się problemy z uwagi na prowadzone na oddziale remonty. Czasem przez to jest głośno lub ciasno. Ale sprzęt ułatwiający i, o ile można tak powiedzieć, umilający przepiękne wydarzenie, jakim jest poród, spełnia najwyższe wymogi - mówi Andrzej Wiśnicki.

Zapewnia, że sprawę naszej Czytelniczki wyjaśni. I przekonuje: - Nie warto nakręcać atmosfery, bo to niepotrzebnie wytwarza obawy wśród pań, które w przyszłości będą u nas rodziły.

Czy jest czego się bać?

- Często słyszę, że w Toruniu kobiety bardziej boją się nieprzychylności personelu niż samego porodu. Niestety, doświadczenia niektórych pań pokazują, że są to obawy uzasadnione - mówi Marta Kokorzycka, doula, czyli opiekunka przyszłych i młodych mam. I dodaje: - Oczywiście, w toruńskim szpitalu nie brakuje dobrych położnych, wpierających, a nie przeszkadzających. Takich, które rozumieją, że rodząca najlepiej czuje, co ulży jej w cierpieniu i przyspieszy pojawienie się na świecie maleństwa. Ale trzeba chyba całej generacji, by w ogóle nie zdarzały się już historie, których głównymi bohaterkami są położne nieprzychylne i niepomocne.

Więcej informacji z Torunia znajdziesz na stronie www.pomorska.pl/torun

Kokorzycka zwraca uwagę, że warunki na toruńskiej porodówce są bez porównania lepsze niż jeszcze kilka lat temu. - Kobiety nie rodzą już obok siebie, w boksach, ale w jednoosobowych, dobrze wyposażonych salach. Ale samo to nie czyni tego wydarzenia dobrym - przekonuje toruńską doula. - W szkole rodzenia mówi się o tym, że w trakcie porodu warto korzystać z piłki czy worka sako i o tym, jak dobry wpływ na akcję ma woda. A potem, w prywatnych rozmowach z tym samym lekarzem słyszę, że aktywny poród, a zwłaszcza parcie w pozycji innej niż leżąca to fanaberia. Tymczasem są dowody na to, że kobieta w pionie rodzi krócej i bezpieczniej.

Doula zachęca, by poznać swoje prawa, a w ankietach wypełnianych po porodzie nie bać się pisać o tym, że zostałyśmy potraktowane niewłaściwie - np. nie informowano nas o tym, jakim zabiegom jesteśmy poddawane czy bez medycznego powodu odmówiono nam porodu w dogodnej dla nas pozycji. - Trzeba głośno mówić o tym, że poród powinien wyglądać inaczej. Tylko wtedy będzie szansa, by coś zmienić - mówi Kokorzycka.

- Nie zamierzam dyskutować o tym z dyrekcją szpitala. To sprawa dla rzecznika praw pacjenta - przekonuje mama Jasia.

Do sprawy wrócimy.
Udostępnij

Czytaj e-wydanie »

Komentarze 37

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

M
Magda
W dniu 17.12.2013 o 09:42, Paulina S. napisał:

Na toruńskiej porodówce byłam 3 razy. Za każdym razem opieka i wsparcie ze strony personelu było bardzo dobre. Teraz spodziewamy się 4 dziecka i mimo, iż lekarzem prowadzącym jest ordynator oddziału położniczego w Chełmży, to będę znów rodzić w Toruniu. Poród jest trudny, ale jeśli słucha się tego co mówią położne, jest znośny i mniej bolesny czy trudny. Pozdrawiam personel  ze Szpiatala z Bielan.

Ja również nie polecam Chełmży. Co z tego,że jest znieczulenie i być może atmosfera, jak nie ma sprzętu i dobrych lekarzy.Lekarz z Chełmży nie przejął się krwawieniem w 32 tygodniu! W Toruniu może jest trochę fabryka, ale lekarze są bardzo zaangażowani. Na Bielanach są cudowne pielęgniarki noworodkowe(zajmujące się wcześniakami), reszta taka sobie, ale jak wszędzie,także w tej opiewanej Chełmży. W maju 2012 w 34 tygodniu ciąży miałam cc i dzięki doktorowi Paluszyńskiemu, Migdzie  i reszcie personelu moja córeczka żyje.Dziękuję! Dziewczyny nie patrzcie na duperele.Liczy się zdrowie i życie dziecka!

P
Paulina S.

Na toruńskiej porodówce byłam 3 razy. Za każdym razem opieka i wsparcie ze strony personelu było bardzo dobre. Teraz spodziewamy się 4 dziecka i mimo, iż lekarzem prowadzącym jest ordynator oddziału położniczego w Chełmży, to będę znów rodzić w Toruniu. Poród jest trudny, ale jeśli słucha się tego co mówią położne, jest znośny i mniej bolesny czy trudny. Pozdrawiam personel  ze Szpiatala z Bielan.

 

A
Asia
moim zdaniem to jakies bzdury. moja zona rodzila w tym szpitalu oboje naszych dzieci jedno przed remontem porodowki 4,5 roku temu natomiast drugie w czerwcu tego roku juz po remoncie, musze oczywiscie nadmienic ze bylem przy porodzie obydwojga:). w trakcie trwania porodu bylismy informowani o wszystkim na bierzaca oczywiscie nie jest to 5 minut i okolicznosci sie nie zmieniaja co chwile ale o wszystkim co sie dzailo wiedzielismy ola (moja zona) do ostatnich chwil skakala sobie na specjalnej pilce z czego byla bardzo zadowolona bo przy pierwszym porodzie tego nie prubowala a twierdzi ze bardzo jej to ulatwilo poród naszej coreczki ja sie tez troszke przyczynilem do zmniejszenia bulu robiac malzonce masaz:) pani polozna byla bardzo zyczliwa i wyrozumiala zreszta po dzis dzien utzrymujemy z nia kontakt:) monitorowala uwazam bardzo profesjonalnie caly przebieg narodzin malej instruowala mnie co i kiedy robic zeby pomagac zonie i tak samo dawala rady oli jak sie zachowac zeby bol byl mniejszy. porod przebiegl bardzo sprawnie a i pani polozna nas pochwalila za dobra wspolprace, przy ostatniej fazie porodu pojawil sie mlody lekarz ktory szybko sprawdzil czy wszystko gra z mala i jej mama w zaden sposob nie przeszkadzajac nam w cieszeniu sie chwila i malym potworkiem:) pierwszy porod odbywal sie na wynajetej sali teraz juz kazda z sal wyglada hyy lepiej od tamtej mimo ze tamta prezentowala uwazam wysoki standard ale byla mniej przytulna bardziej typowo "szpitalna" nowa sala byla jasniejsza i bardzo kolorowa narodziny syna trwaly troche dluzej i zona byla zdecydowanie bardziej zmeczona ale no byl to pierwszy porod wiec trudno sie dziwic i rowniez my bylismy bardziej zagubieni ale mimo to uwazam ze poszedl sprawnie zona chciala rodzic w wodzie ale lekarz przekonal nas w zasadzie oboje do tradycyjnych narodzin i w zasadzie zona nie zalowala tej decyzji. tak ze mysle ze ta pani mija sie z rzeczywistoscia a i kto wie jak zachowywala sie sama. a z doswiadczenia wiem ze procz eufori przy porodzie sa rozne inne emocje chociazby wynikajace z bolu i kobiety mowia rozne rzeczy:) i zachowuja sie tez roznie:)

ja polecam ten szpitalnasze dzieci sa zdrowe i maja sie swietnie uwazam ze lekarze i panie polozne odwalily kawal dobrej roboty:)
a
agalusia
Pani Marto, popieram w 100%. Wierzę ,że szybko przyjdzie dzień, gdzie poród będzie kojarzył się nie ze strachem, ale z cudownym wydarzeniem. Ja pracując na porodówce ścierałam się z koleżankami, które pełniły swoją pracę z miłością i szacunkiem, ale były też takie, za które się wstydziłam. Dla tego wolałam przejść na swoją działalność, teraz przynajmniej spełniam się w 100% zawodowo, a moje pacjentki są wdzięczne, często dzwonią, nawet gdy dziecko jest już duże. Mam nadzieję, że ktoś z góry zajmie się tym problem. Mnie też szokują wypowiedzi tych matek i ojców, na temat porodówek i opieki porodowej. Myślę,że nie można uogólniać całego personelu, bo dla czego za 2,3 położne złe, ma cierpieć cały personel?
M
Marta, doula
Drogie Panie! Płakać mi się chce gdy czytam te smutne porodowe opowieści. Tak nie powinno się dziać. Co tak naprawdę musi się stać żeby to co złe się zmieniło? Zastanawia mnie dlaczego w ogóle te nieszanujące i gardzące rodzącymi osoby pracujące na porodówce zdecydowały się na taki zawód skoro nie rozumieją sedna tego wielkiego wydarzenia w życiu człowieka jakim jest poród. Bo prawdą jest, że podczas porodu rodzi się nie tylko dziecko, rodzi się też matka. I trzeba jej pomóc uwierzyć w siebie i we własne matczyne instynkty, bo to właśnie ignorancja i samotność tego dnia jest często przyczyną depresji poporodowej czy traumy. Są dowody naukowe na to że poród w miłej atmosferze, przy ciągłej opiece i wsparciu przebiega szybciej, kobiecie łatwiej znieść ból i towarzyszy mu mniej komplikacji.

Uwierzmy w siłę naszej kobiecości, w siłę naszego ciała stworzonego przecież do rodzenia dzieci. Uwierzmy że możemy być autorkami naszych porodów i walczmy o swoje prawa.
a
agalusia
Mając na myśli,że "poród trzeba przeżyć" mówię o bólu porodowym, a nie o personelu. Nie odpowiadam za zachowanie położnych. Nigdy nie krzyknęłam na rodzącą, zawsze starałam się ją wspierać, wiem co to znaczy urodzić w koszmarnych bólach, bo tak właśnie rodziłam 2 dzieci. Nie otrzymałam znieczulenia, a traktowano mnie oschło, może dla tego,że tam nie pracowałam. Więc patrzę ze strony normalnej pacjentki, a nie protegowanej. Dla mnie nagrodą za te bóle było ujrzenie dziecka, że jest całe i zdrowe, a to jak mnie traktowano wpisałam w książkę zażaleń. Wiem,że takich skarg wpisanych było sporo, a pół roku od porodu te panie położne zostały odsunięte z porodówki. Trzeba walczyć o swoje prawa jeszcze na oddziale, a nie jak się wyjdzie, wtedy tylko wszyscy się nakręcamy, a osoby winne dalej pracują i robią to samo.
P
Przyszła mama
Witam!!!Jestem położną, ale nie pracuję w żadnym z tych szpitali,więc nie będę dolewała oliwy do ognia Jedynie co mogę Wam powiedzieć, to,to,że dużo jest racji w tym co
piszecie. Niestety poród trzeba przeżyć i nie macie wpływu na to jak będzie wyglądał. Na pewno wynagrodzi Wam to wszystko pierwsza chwila z maleństwem. Życzę dużo pozytywnych chwil związanych z tym wydarzeniem. Pozdrawiam

Owszem, poród trzeba przeżyć, ale inaczej się rodzi w miłej, ciepłej atmosferze, a inaczej, gdzie pacjentka jest traktowana jak cieląca się krowa. Nie zgadzam się na to stwierdzenie, że nie mamy wpływu na to, jak poród będzie wyglądał. Wiadomo że nie da się tego przewidzieć, czy będzie mocno bolało czy słabo, czy będą komplikacje itd., ale to od personelu medycznego zależy, czy przyszła mama będzie rodzić w szoku i cierpieniu, czy będzie wspominała swój poród dobrze. To smutne, że w tych czasach za nagrodę za cierpienie uważa się urodzone dziecko. To nie jest zbyt trafne usprawiedliwienie.
b
basia
No wlasnie! A jak ma sie zachowac personel w sytuacji kiedy rodzaca nie reaguje na zadne wskazowki, bo jest zajeta swoim dzikim krzykiem ,przez co utrudnia postep porodu ,co zagraza zyciu jej dziecka? Ale wystarczy zrobic "nie taka" mine , juz plyna skargi, ze wszystko jest do kitu, ale , ze dziecko sie zdrowe urodzilo dzieki tym" strasznym poloznym ",to juz nie wazne!.Warto spojrzec czasem na siebie i na swoje zachowanie, zamiast wyzywac sie na odpowiedzialnych za caly porod ludziach!

połozne i lekarze sa w szpitalu DLA PACJENTA a nie odwrotnie. Jesli rodząca nie reaguje na zalecenia, bo jest zbyt skupiona na swoim cierpieniu, to wybacz, ale w XXI wieku sa sposoby na złagodzenie bolu i co za tym idzie pomoc pacjentce. Kwestia czy sie to stosuje czy nie.Ale jeśli w torunskim szpitalu, nie wiedzieć czemu, znieczulanych jest tylko 1% porodow, i to, czy owe znieczulenie SIĘ NALEŻY określa lekarz z położną na podstawie "da rade czy nie da rady" to ja sie nie dziwię, że masa kobiet wychodzi ze szpitala wstrząśniętych i oburzonych. Sama jestem w 4 miesiącu ciąży i juz teraz stresuję sie perspektywa porodu w Toruniu.I jeszcze do Pana dyrektora: nie zna Pan negatywnych opinii o oddziale? A to dziwne, bo od lat chodzą o nim legendy. Zamiast zamiatac problem pod stół może warto cos z nim zrobić? Naprawdę mam nadzieję, że Toruń W KOŃCU doczeka sie alternatywy dla Bielan...
a
aga
Witam!!!Jestem położną, ale nie pracuję w żadnym z tych szpitali,więc nie będę dolewała oliwy do ognia Jedynie co mogę Wam powiedzieć, to,to,że dużo jest racji w tym co
piszecie. Niestety poród trzeba przeżyć i nie macie wpływu na to jak będzie wyglądał. Na pewno wynagrodzi Wam to wszystko pierwsza chwila z maleństwem. Życzę dużo pozytywnych chwil związanych z tym wydarzeniem. Pozdrawiam
a
arogancja władzy
mój poród też był taki sam!!! Mdlałam, ale chodziłam po korytarzu, bo mnie zostawiali samą w sali przedporodowej, dwa razy dostałam dalargan, wody odeszły, bóle krzyżowe, skurcze, a oni do mnie ze to nie jest jeszcze poród. Jasne dziecko bez wód płodowych, a ich zdfaniem to nie poród!!!!! Banda arogantów. Badalo mnie 4 lekarzy, bo ciągle był inny i każdy zadawał te same bezsensowne pytania, co ile mam skórcze, a ja miałam je non stop, jeden sie konczył, drugi zaczynał, nie byłam w stanie mówić. Do tego zamiast lekarz do mnie, to mnie gnali do zabiegowego 4 razy. Skończyło się cesarką. O intymności nie będę pisać, bo oni nie wiedzą co to takiego na bielanach!!!!!!!

A dyr.Wiśnicki mówi,żeby nie nakrecać atmosfery,bidula pewnie jest ślepy i głuchy na takie głosy pacjentek?
Jeżeli takie informacje do niego nie docierały jak twierdzi to może nikt nie wierzy,że jakakolwiek skarga do niego będzie skuteczna i zmieni cokolwiek w tym szpitalu,nie przyszło to panu do głowy panie Wiśnicki?
Czy to tak musi być,że każda władza zbyt długo sprawowana demoralizuje?
A
Ania
mój poród też był taki sam!!! Mdlałam, ale chodziłam po korytarzu, bo mnie zostawiali samą w sali przedporodowej, dwa razy dostałam dalargan, wody odeszły, bóle krzyżowe, skurcze, a oni do mnie ze to nie jest jeszcze poród. Jasne dziecko bez wód płodowych, a ich zdfaniem to nie poród!!!!! Banda arogantów. Badalo mnie 4 lekarzy, bo ciągle był inny i każdy zadawał te same bezsensowne pytania, co ile mam skórcze, a ja miałam je non stop, jeden sie konczył, drugi zaczynał, nie byłam w stanie mówić. Do tego zamiast lekarz do mnie, to mnie gnali do zabiegowego 4 razy. Skończyło się cesarką. O intymności nie będę pisać, bo oni nie wiedzą co to takiego na bielanach!!!!!!!
g
gość
W tym artykule zaciekawiły mnie wypowiedzi duli p.M.Kokorzyckiej.O ile się orentuję ta profesja w Polsce jest jeszcz nieznana i kobiety rodzące z pomocy duli chyba bardzo rzadko korzystają.Myślę , że właśnie ta pani chciała się wypromować.Jestem tylko bardzo ciekawa czy ma ona odpowiednie przygotowamie ?
T
Torunianka
Chełmża,Chełmża...a potem dzieciak całe życie bedzie się wtydził że musi podać miejsce urodzenia CHAMŻA a nie Toruń!!!! i będzie musiał wyjaśniać że on rodowity Toruniak tylko matka była egoistką i postanowiła go urodzić w "ekskluzywnym szpitalu na peryferiach województwa" bo tylko TAM można było urodzić "po ludzku" .Zastanówcie się kobiety
G
Gość
już sama fotka tej paniusi wskazuje na jej charakterek hahahaha!!!! no która matka zamiast cieszyć się dzieckiem ma czas na latanie po redakcjach gazet i opowiadanie jak to ją bidulkę "nie potraktowali po ludzku". Jeszcze bym zrozumiała gdyby ta kobieta naprawdę miała powód i gdyby lekarze popełnili jakiś błąd zagrażający życiu... strzeżmy się takich ludzi z postawą roszczeniową wobec całego świata...Aż strach pomyśleć co to bedzie jak tej paniusi zachce się urodzić 2 dziecko:(
r
rodzina wielodzietna
Mniej rozczulania i histerii, please!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska