I już nie jest tak wesoło...
Papierosy to jedyny, legalnie sprzedawany produkt na świecie, o udowodnionym działaniu rakotwórczym. Zniewalający i cuchnący. Męczy 80 procent palaczy - aż tylu z nich chce zerwać z nałogiem. - Nie potrafią, bo to skomplikowany proces. Nie ma też cudownej recepty na rzucenie palenia - przyznaje Anna Zarembska z Sanepidu w Świeciu, który włączył się w antynikotynową akcję z okazji Międzynarodowego Dnia Papierosa, przypada dziś. - Zerwane z nałogiem składa się z wielu etapów, czasami wymagających powtórzeń. Niektórzy przestają palić pod wpływem chwili, inni potrzebują głębokiego namysłu, długich przygotowań. Szukają metody, specjalnych okoliczności, czasem pomocy lekarza.
Rzucili z dnia na dzień
Pan Stanisław z Pruszcza rzucił palenie 35 lat temu. - Po pierwszym zawale - dodaje. - Poza tym urodził mi się syn. Nie chciałem mu dawać złego przykładu. Pamiętam, że był 1 listopada, przyjechał do mnie brat spod Lublina. Paliłem jednego papierosa od drugiego, żeby się nimi "przepalić". Ostatniego zgasiłem o północy. Więcej już nie zapaliłem, chociaż papierosy śnią mi się do dziś.
Z dnia na dzień rzuciła też palenia pani Zofia ze Świecia. Paliła 25 lat. - Nie palę od 30 lat, ale nadal zdarza mi się usiąść z kawą po obiedzie i czuć, że czegoś mi brakuje. Wiadomo czego. Jednak nigdy się nie zawahałam. Paradoksalnie, pomógł mi tym rak żołądka. Bałam się go rozdrażniać trucizną.
Nie dożyją 65 lat
Pani Zofia i pan Stanisław zachorowali wskutek palenia. Dane Światowej Organizacji Zdrowia wskazują, że 40 procent nałogowych palaczy umiera przez 65 rokiem życia. Mimo to, liczba palących maleje bardzo wolno.
- Niestety, spośród pacjentów trafiających do szpitala, ciągle sporo jest obciążonych nikotynowym nałogiem - ubolewa dr Beata Dolecka z oddziału pulmunologii Nowego Szpitala w Świeciu.
Dym tytoniowy
W wyniku spalania tytoniu powstaje wiele groźnych trucizn. Dym tytoniowy składa się z prawie 400 związków chemicznych, w tym ponad 40 to substancje rakotwórcze. Wszystkie są doprowadzane do najgłębszych zakamarków organizmu palacza, ale także wszystkich, którzy przebywają w środowisku zanieczyszczonym dymem tytoniowym. Płód w łonie matki pali razem z nią. Dzieci zmuszane do wdychania dymu częściej chorują.
Rozmowa z Marianem Shröderem, sekretarzem gminy Świekatowo
- Jak długo pan pali?
- Jak tylko pamiętam. Ale byłem już dorosły, szedłem do wojska.
- Ile razy rzucał pan palenie?
- Wielokrotnie. Czasem skutkowało na kilka dni, czasem na dłużej. Miałem kiedyś zabieg, nie był akurat związany z paleniem, po nim przez parę dni nie sięgnąłem po papierosa. Ale rekord pobiłem dawno temu, gdy w Moskwie kupiłem antynikotynowe cukierki. Wyglądały jak irysy. Jeden dziennie wystarczył, żebym nie palił przez kilka miesięcy.
- A jednak wielu ludzi, którym po kilkudziesięciu nawet latach udaje się rzucić palenie. I to z dnia na dzień. Mają silniejszą wolę od pana czy byli mniej uzależnieni?
- Nie wiem. Czasem nie wierzę im do końca. A jak już mnie przekonają, to bardzo im zazdroszczę.
- Czyli nie złożył pan broni i spróbuje jeszcze raz? Bo są palacze, którzy bronią nałogu, świetnie się z niego tłumacząc...
- Coś w tym jest. Wystarczy jak powiem coś, w co rzeczywiście wierzę: jest tyle przeróżnych paskudztw na świecie... narkotyki, chuligaństwo; na ich tle palenie wcale nie wypada najgorzej. Ale spróbuję je rzucić, na pewno. Skoro mogę nie palić przez kilka godzin, bo akurat nie wolno lub nie wypada... może uda się wytrzymać dłużej?