Historię pana Czesława opisaliśmy 21 marca. Od sześciu lat mieszka w Chełmnie, ma 36 lat. Żonę Urszulę i dwójkę dzieci: 6-letnią Inez i 11-miesięcznego Juliana. Wkrótce po tym, jak poznał przyszłą żonę, doszło do nieszczęścia. Aktywny mężczyzna postanowił pomalować auto. Pracował bez okularów, a unosiły się tam opary szkodliwych związków chemicznych. Po miesiącu, w ciągu jednego dnia, stracił wzrok. Było za późno na ratunek - zatrucie spowodowało neuropatię wzrokową toksyczną.
Jedynym wyjściem było zebranie pieniędzy na zabieg komórkami macierzystymi. W Singapurze, gdzie koszt sięga 100 tys. złotych - z przelotem, pobytem i rehabilitacją.
Pomogło wiele osób
Pan Czesław nie wierzył[/b], że się uda. Jeszcze trzy tygodnie temu na koncie Fundacji Sedeka, na której wpłaty mają wesprzeć leczenie pana Czesława, było 1,2 tys. złotych. To była kropla w morzu potrzeb.
Pan Czesław w jeden dzień stracił wzrok. Może go odzyskać. Pomóżcie! [zdjęcia]
Jego żona nie poddawała się. Tak, jak znalazła klinikę, która była gotowa podjąć się leczenia jej męża, przystąpiła do szukania możliwości zdobycia funduszy. Jednak i tu nie zawsze było łatwo.
- Znajomi zorganizowali licytację karnetu na różne zabiegi kosmetyczne, fryzjerskie - mówi pani Urszula. - Wylicytowała to pani Magda Chmara z Bydgoszczy za 410 złotych. Potem, gdy okazała się zwyciężczynią, a organizatorzy napisali do niej, że wygrała licytację i poprosili o wpłatę - przestała się odzywać.
- Nie ma z nią kontaktu. A druga osoba, która oferowała 400 złotych odpisała, że pieniądze wydała na coś innego - relacjonuje. Aukcję unieważniono. Nie poddawaliśmy się. W Wielki Piątek zorganizowaliśmy zbiórkę w Intermarche. Pomogli Grzegorz, Joanna Ciastek, zarząd marketu. Z pomocą wolontariuszy z Chełmińskiego Domu Kultury, którzy kwestowali w specjalnie przygotowanych koszulkach - „Podaruj wzrok Czesławowi” -uzbieraliśmy ponad 1 tysiąc złotych.
Udało się jej zdobyć także zgodę na organizację zbiórki od miłośników jednośladów, którzy otwierali sezon w Zalesiu.
- Zbiórka się powiodła dzięki zgodzie Marcina Bliskiego i Damiana Kuberskiego - dodaje pani Urszula. - Pomógł też pan Marek Ośmiałowski z firmy Elmet. Wszystkim, którzy byli i nas wsparli w organizacji dziękujemy. Wielu znajomych upiekło ciasta. A uczestnicy imprezy chętnie wrzucali pieniądze do puszek. Policzymy je w środę.
Największym zaskoczeniem było jednak dla pary małżonków pojawienie się mężczyzny, który zaoferował sfinansowanie zabiegu w Singapurze.
Na zabieg poleci w lipcu
- Zadzwonił i chciał się ze mną spotkać - mówi pani Urszula. - Zgodziłam się. To była krótka rozmowa. Miał dwie wiadomości. Obiecał, że dołoży całą brakującą kwotę do zabiegu. Druga informacja była taka, że zesłał go Bóg. Opowiadał, że rozmyślał dzień wcześniej nad tym czy mężowi pomóc czy nie. Wziął Pismo Święte, otworzył na losowo wybranej stronie, położył palec. Był to fragment o tym, że nie należy się zastanawiać nad tym, czy pomagać. Byliśmy bardzo zaskoczeni. Mąż zaniemówił, łzy się zakręciły. Nie wiemy, jak dziękować, nie ma słów, które wyraziłyby naszą wdzięczność. Wszystkim bardzo mocno dziękujemy!
Zabieg planowano na sierpień. Jednak może odbędzie się już w lipcu.
Trojaczki idą po tytuł Miss Polonia
Dzień Dobry TVN