https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Pan Zdzisław został uwikłany w "mafijną historię". Jest niewinny?

(dan)
Pan Zdzisław (z prawej) zmartwiony opuszczał sądową salę. Miał nadzieję, że będzie to już ostatnia rozprawa.
Pan Zdzisław (z prawej) zmartwiony opuszczał sądową salę. Miał nadzieję, że będzie to już ostatnia rozprawa. Dariusz Nawrocki
Do sądu w Inowrocławiu przyjechał z odległego o 400 kilometrów Podlasia. Oskarżony jest o to, że swojej strzelby użyczył przestępcom z Gniewkowa. Tymczasem, jak twierdzi, nie mógł tego zrobić, bo cały czas ma ją w swoim domu.

Na jednej z poprzednich rozpraw sędzia Radosław Maćkowiak zobowiązał go do wydania broni. Pan Zdzisław dotąd tego jednak nie zrobił. Twierdzi, że sprawa wydawała mu się podejrzana. Obawiał się, że drugiej broni w ogóle nie ma. Gdy wyda swoją, ta zostanie dopasowana do sprawy, a wówczas on na pewno zostanie skazany. Podejrzewał bowiem, że został uwikłany w jakąś "mafijną historię“.

Na piątkową rozprawę została dowieziona broń znaleziona w Gniewkowie. Gdy ją zobaczył - uwierzył, że istnieje. Zapewnił, że teraz wyda sądowi swoją.

Zanim to jednak wyznał, miał nadzieję, że sąd zakończy rozprawę na podstawie tych dowodów, które dotąd zebrał. Biegły uczestniczący w rozprawie przekonywał sąd, że problem zostanie rozstrzygnięty tylko, jeśli będzie mógł wykonać badania porównawcze obu strzelb. Nie chciał tego robić na podstawie zdjęć broni pana Zdzisława, nadesłanych przez KWP w Białymstoku.

Przeczytaj również: James Bond z Bydgoszczy usłyszał wyrok za nielegalny arsenał w domu

- Sprawa jest prosta. Mam dokumenty, z których wynika, że broń, którą posiadam, należy do mnie. Nie ma co się dłużej nad tym rozwodzić. Dajcie mi wreszcie spokój - mówił pan Zdzisław. Jego adwokat Jakub Siembida uspokajał swojego klienta Ostatecznie zgodził się na propozycję sędziego i wystąpił o wyznaczenie kolejnej rozprawy.

Wiadomo już, że obie strzelby mają ten sam numer, lecz różnią się oznaczeniem serii. Na dwururce znalezionej w Gniewkowie widnieje literka "N“, a na tej z Podlasia - odwrócone "R“. Na pozwoleniu na broń, które ma pan Zdzisław znajduje się odwrócone "R“.

Mimo wszystko sprawa nie została zakończona. Biegły ma porównać obie strzelby i przygotować stosowną opinię na następne posiedzenie sądu.

Komentarze 3

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

j
jatoja
i teraz bogu ducha winny emeryt bedzie musial tracic grube trysiace tylko po to , zeby oplacic adwokatow i udowodnic , ze nie jest wielbłądem ! w Inowroclawiu wyroki zapadaja jeszcze przed rozpoczeciem postepowania sadowego, dla polepszenia statystyk wsadzaja do wiezien ludzi za skradzionego batonika, bo z oszustami ze złomowisk poradzic sobie nie moga, a przeciez w czasie kontroli z ministerstwa sprawiedliwosci trzeba sie pochwalic skutecznoscia ! ten sad i prokuratura powinny zostac zlikwidowane !
B
Byk-cyk cyk
Cały czas byłem przekonany że ktoś na tej flincie z Gniewkowa przebił numery a tu się okazuje że to zupełnie dwa rożne numery na dwóch zupełnie rożnych egzemplarzach!
Analogicznie jak w samochodach - cyfry te same, ale litry zupełnie inne.
Pomijając już głupotę sędziego, ale jak prokurator może być tak tępy by nie odróżnić numerów, które są od siebie odległe być może o kilka tysięcy egzemplarzy wszak między "N" a "R" jest spora różnica a już "R" (wspak) to może być nawet kilkadziesiąt tysięcy .
P
Pokrzywdzony przez Temidę.
Chory system SPRAWIEDLIWOŚĆI, a szczególnie prokuratura i sędziowie naszego SR. A już o solidarności jajników nie wspomnę.
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska