- W szpitalach nadal zdarzają się przypadki pacjentów z covidem. Oczywiście, jest ich mniej niż jesienią czy zimą, ale są - przypomina dr. hab. n. med. Aleksander Deptuła, prof. UMK, specjalista mikrobiologii lekarskiej ze Szpitala Uniwersyteckiego nr 1 im. dr A. Jurasza w Bydgoszczy.
- Dla przeciętnego Polaka przejście ze stanu epidemii do stanu zagrożenia epidemiologicznego nic nie oznacza – mówi dr. n. med. Paweł Rajewski, konsultant wojewódzki ds. chorób zakaźnych, kierownik oddziału internistyczno-zakaźnego Szpitala Zakaźnego w Bydgoszczy, rektor Wyższej Szkoły Nauk o Zdrowiu. - Niestety, dla niektórych będzie to fałszywe przeświadczenie, że epidemii nie ma, co oczywiście jest nieprawdą.
Trzeba głośno mówić, że pandemia wyhamowała, mamy zakończenie piątej fali. W okresie wiosenno-letnim wirusy i koronawirusy mają mniejszą aktywność, dlatego jest mniej zachorowań. Częściej przebywamy na powietrzu, w pomieszczeniach otwartych, transmisja wirusa jest utrudniona. Światowa Organizacja Zdrowia nie odwołała pandemii, inne kraje również nie odwołały epidemii.
Niestety, od początku kwietnia mamy w Polsce ograniczone testowanie. Nie testujemy tak dużo pacjentów jak powinniśmy, więc liczby prawdziwych zakażeń są niedoszacowane.

Co przyjdzie jesienią?
Prof. dr Aleksander Deptuła: - Nadal utrzymywany jest obowiązek noszenia maseczek w obiektach służby zdrowia, ale zdarza się, że nie jest przestrzegany. Bardzo rzadko widywane są osoby noszące maseczki w komunikacji miejskiej lub w dużych sklepach. W sezonie letnim będzie mniej zakażeń, natomiast obawiam się jesieni, ponieważ spodziewamy się wtedy zwiększonej liczby zachorowań grypowych. Już teraz, a marcu, kwietniu notowaliśmy ich więcej. A jeśli chodzi o covid, to nie wolno już testować pacjentów bezobjawowych przyjmowanych na oddział, ponieważ nikt nie refunduje kosztów testów, co podniosłoby szpitalowi koszty leczenia pacjenta, które i tak nie są wyliczone na właściwym poziomie. A skoro jest mniej badań, to i mniej zachorowań.
Zdaniem prof. Aleksandra Deptuły należałoby szczepić dawką przypominającą nie tylko osoby 80 plus, ale wszystkich chętnych. - Najlepszym czasem na szczepienia byłby lipiec – sierpień.
Doktor Paweł Rajewski zwraca również uwagę na ponad trzy miliony uchodźców z Ukrainy, co wiąże się z inną wyszczepialnością i możliwością transmisji koronawirusa. Będzie to szczególnie niebezpieczne we wrześniu, kiedy zacznie się rok szkolny i nauka w zamkniętych pomieszczeń.
- To będzie sprawdzian epidemii, czy będziemy mieli ją już poza sobą, a epidemia naprawdę zanika, czy też pojawi się szósta fala – dodaje dr Paweł Rajewski. - Teraz powinno się wyraźnie mówić, że epidemia dalej trwa i położyć szczególny nacisk na osoby obarczone możliwością najcięższego przebiegu, nawet przy zetknięciu z łagodnym wariantem, jakim okazał się omikron.
Osoby starsze, z niedoborami odporności, po przeszczepach narządowych, dializowani czy z chorobami nowotworowymi powinny przyjąć dodatkową dawkę przypominającą. A jeśli idą na przykład do galerii handlowej, na dworzec kolejowy, czy podróżując komunikacją publiczną, powinny rozważyć założenie maseczki zakrywającej usta i nos.

Biologia nie lubi pustki
- Już w piątej fali koronawirusa notowaliśmy mniejszą liczbę pacjentów przyjmowanych do szpitali, choć liczba zakażeń była duża – dodaje dr Paweł Rajewski. - Obecnie w szpitalach naszego województwa przebywają pojedyncze osoby z Covid – 19. Biologia nie lubi pustki. Prędzej czy później pojawi się kolejna epidemia, a być może i szósta fala. Na razie nie mówi się o budowaniu następnych izolatek, rozbudowie istniejących oddziałów szpitalnych czy zachęcenia młodych lekarzy do podjęcia specjalizacji chorób zakaźnych.
-W budynkach szpitalnych liczących sto lub kilkadziesiąt lat nie da się zbudować izolatek, przecież wymagałoby to przebudowania dotychczasowych pionów m.in. kanalizacyjnych, właściwych śluz, które zapewniłyby odpowiednią izolację - dodaje prof. dr Aleksander Deptuła. - Zdarzają się trudne sytuacje, z którymi musimy sobie radzić
