Najtrafniej problem picia w pracy kwituje Marek Jędrzejewski, szef inowrocławskiego PKS: - Z jednej strony mamy zaufanie do naszych pracowników, ale z drugiej w każdej bazie mamy alkomaty - mówi.
Gnał przez miasto
Do legendy urosła już historia kierowcy bydgoskiego autobusu linii 54, którego kilka lat temu "chłopcy" z Jachcic przyłapali na pociąganiu wina. Zaszantażowali go i zmusili do jazdy na dworzec PKP. Mężczyzna pognał więc z Jachcic przez miasto, nie zatrzymując się na żadnym przystanku. Sprawa rozeszła się po kościach, bo wrócił na pętlę i z ledwie kilkuminutowym opóźnieniem ruszył ponownie na trasę.
Nikt nie zna dnia ani godziny
- Teraz takie historie już się nie zdarzają - zapewnia Marek Napierała, szef Solidarności MZK w Bydgoszczy. - Wszystkich kierowców i motorniczych oczywiście nie badamy, bo jest ich prawie 700 i nie ma takiej możliwości. Prowadzimy jednak wyrywkowe kontrole.
Podobnie jest w toruńskim MZK i lokalnych oddziałach PKS. - Zawsze jednak kontrolujemy spóźnialskich i kierowców, którzy spowodowali wypadek - przyznaje Maria Zawał, dyrektor MZK w Toruniu. - Ale pewności, że któryś nie pociąga podczas jazdy nie ma. Dlatego można tylko zaryzykować stwierdzenie, że pasażero-wie mogą czuć się bezpiecznie.
Zdecydowanie ostrzej zabrano się za kierowców we włocławskim MPK i maszynistów wszystkich spółek PKP. Oni obowiązkowo są sprawdzani przed rozpoczęciem pracy.
Niestety, poczucie bezpieczeństwa pasażerów jest złudne. Najlepszym tego przykładem jest maszynista, który w nocy z poniedziałku na wtorek wykoleił koło Wrocławia pociąg Intercity. Miał 3 promile alkoholu.
Kontrola tylko rano
- Polak potrafi - mówi krótko Sławomir Centkowski, przewodniczący sektora spółek samorządowych Związku Zawodowego Maszynistów. Zaraz jednak wyjaśnia: - Nasz system kontroli, choć rygorystyczny, nie jest doskonały. Maszynista mógł bowiem bez problemu przemycić alkohol w torbie, napić się podczas jazdy, a przy przesiadce w innym mieście już nikt go nie badał, bo kontrole prowadzimy tylko na początku pracy.
Statystyki wypadków spowodowanych przez pijanych kierowców komunikacji miejskiej policja nie prowadzi. - Przepisy stosujemy do wszystkich jednakowo, czy to kierowca autobusu, czy samochodu osobowego - mówi Kamila Ogonowska, z biura prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Bydgoszczy.