To miała być debata o roli kobiet w życiu publicznym. I była, tyle że bardzo szybko okazało się, że więcej do powiedzenia "w tym temacie" mają panowie. Beata Królicka, pomysłodawczyni spotkania w sali obrad ratusza zaprosiła do udziału w nim przedstawicieli ugrupowań startujących w wyborach samorządowych, ale w dyskusji mieli brać udział liderzy partii razem ze swoimi partyjnymi koleżankami. Na zaproszenie odpowiedzieli prawie wszyscy, zabrakło jedynie reprezentacji PiS.
Moderatorka spotkania Beata Królicka prosiła o refleksję, dlaczego kobiety w życiu publicznym są tak mało widoczne i dlaczego na ogół nie zajmują wysokich stanowisk. Miała na podorędziu statystyki, z których wynikało, że tak właśnie jest. - Zdominowaliśmy struktury partyjne - bił się w piersi Jacek Kowalik z SLD i zapowiadał, że sam na następną kadencję ustąpi już miejsca...Burmistrz Arseniusz Finster podkreślał, że proporcje zatrudnienia w ratuszu wcale nie są takie złe, a takie dziedziny, jak oświata czy opieka społeczna "stoją" paniami. - U nas w radzie miejskiej na pięciu radnych były dwie kobiety - oponował Leszek Redzimski z PO. - U nas w starostwie też dominują kobiety - stwierdził starosta Stanisław Skaja. - Ale żadnej nie ma w zarządzie - zauważyła Królicka. - Jeżeli kobieta będzie miała ochotę, to może i tam być - ripostował starosta. - Nie tylko w kuchni mają być...Chodzi przecież i o to, żeby mężczyźni wzięli się za gary, za wychowanie dzieci...Za chwilę to my będziemy mniejszością i zaczniemy tworzyć jakiś Sabat Mężczyzn...- No tak, panie są u nas traktowane wciąż jeszcze bardzo przedmiotowo - przyznawał Mariusz Brunka z PChS. - Jak kwiatek do kożucha. A przecież są lepiej wykształcone, radzą sobie w biznesie i w ogóle w życiu...
Skoro nie jest, zdaniem panów, tak źle, to co o tym myślą panie? - Jak chcemy coś osiągnąć, najpierw musimy być lepsze od mężczyzn - twierdzi Justyna Barwina Myszka. - A poza tym słabo się wspieramy, nie głosujemy na siebie. - Obserwuję, że coraz więcej panów angażuje się jednak w domowe obowiązki, jest większa wymienność ról niż kiedyś - przekonywała Aleksandra Stasińska. - Ale w naszej kulturze wciąż jeszcze nie jest przyjęte, żeby kobieta mówiła wprost, że chce być szefem - podkreślała Ludomiła Paczkowska. - Nie chcemy z wami walczyć ani was zastępować - zwracała się do kolegów Barbara Kłodzińska. - Zależy nam tylko na tym, żebyście nas traktowali jak równoprawnych partnerów. Bo jesteśmy pracowite i kompetentne, ale to wy na ogół jesteście do zarządzenia i reprezentowania...
Wnioski? Wszyscy są za tym, żeby pań było w polityce więcej. Muszą tylko chcieć.