https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Panowie wędrowcy

Zaczęli z górnej półki - od Nepalu. Pfont doszedł do pierwszego obozu, gdzieś koło 5 700 i stamtąd popatrzył na szczyty. Dalej nie ryzykował. Marzygliński zastopował wcześniej.

     Himalaje nie dają szans amatorom - tę przestrogę wyczytaną chyba u Kukuczki wkuli na pamięć przed wyjazdem. Nawet dziś, po kolejnej udanej wyprawie nie uważają się za profesjonalistów. I to im wychodzi na zdrowie. Mówią, że uprawiają trekking, nie himalaistykę.
     Kazimierz Pfont i Janusz Marzygliński chodzą pod górkę razem już siedem lat. Kiedyś razem pracowali. Marzygliński, znany głównie jako szef pierwszej toruńskiej spółki giełdowej, czyli Apatora, dziś przewodniczący Rady Nadzorczej. Pfont, kiedyś inżynier w Apatorze, dziś dyrektor Ośrodka Badawczo -Rozwojowego Urządzeń Sterowania Napędów.
     To jest zaraźliwe
     
- Po górach i górkach łaziłem całe życie - mówi Pfont. Ani Tatry, ani Karkonosze nie mają dla niego tajemnic. -To była kwestia sposobu spędzania wakacji, urlopów, wolnego czasu. Żaden wyczyn, raczej przyjemność z bliskiego obcowania z przyrodą, spokoju, wyznaczanie własnego rytmu życia - dodaje.
     - Polskie góry poznałem jako chłopak, ale raczej ciągnęło mnie do morza - powiada Marzygliński, któremu zdarzyło się pływać pod wielkimi żaglami i pilotować szybowce. - A dużych gór chciałem zwyczajnie spróbować. Potem okazało się, że ten bakcyl jest wyjątkowo zaraźliwy.
     _Po Nepalu była Afryka. Najwyższy szczyt pasma Atlasu Jebel Toubkal ma 4 165 m. Dalej Ekwador z Cotopaxi, najwyższym czynnym wulkanem świata - 5897 m, Kilimandżaro i wreszcie Peru. Plon peruwiańskich wędrówek wisiał jeszcze niedawno w Dworze Artusa. Na spotkanie z autorami przepięknych zdjęć Pfonta i filmów przyszło ponad 200 osób. Sala była nabita, sporo młodzieży. - _Trochę to nas zaskoczyło
- mówi Marzygliński, ale i ucieszyło. Może nasza młodzież ma już dość dyskotek?
     **_Góry uczą pokory

     Kazimierz Pfont ma dziś 60 lat, Janusz Marzygliński jest dwa lata młodszy. Wśród planowanych wypraw jest Etiopia, łańcuch Karakorum, Islandia... - _Nie, no za darmo nic nie ma - mówi Pfont. - Przed każdą wyprawą jest kilka tygodni przygotowań. Rowery, marsze, siłownia i zwykłe, ale długie spacery. - Przez cały rok tenis - dodaje Marzygliński. Obaj nie palą, choć trudno mówić o jakimś szczególnie higienicznym trybie życia.
     - Nie, nie kłóciliśmy się na żadnej wyprawie. Góry uczą sztuki kompromisu, współpracy i pokory - mówi Pfont. - Nigdy nie rozmawiamy o polityce ani o biznesie w doraźnym rozumieniu - dodaje Marzygliński, który jako szef miał opinię lidera dość despotycznego. - Podział ról jest od lat ustalony. Janusz przygotowuje logistycznie całą trasę, ja załatwiam wszystkie sprawy organizacyjne. Wszystkiego przewidzieć się nie da, ale większych wpadek nie mieliśmy.
     - Co jest w takim partnerstwie najważniejsze? - Zaufanie - odpowiadają niemal równocześnie. - Każdy z nas jest dla drugiego przewidywalny - mówi Pfont. _- Poza tym, jak się patrzy z 4 tysięcy metrów, to świat wygląda jakby trochę inaczej, wracają jego normalne proporcje, a codzienne troski i irytacje wydają się śmieszne - _ocenia Marzygliński.
     Obcy ludzie mówią sobie "dzień dobry"
     
W Toruniu rośnie zainteresowanie wyprawami wysokogórskimi i trekkingiem. Powiększa się grono osób, które szukają szans na urlop poza plażami Dominikany i darmowymi drinkami. Co ważne, coraz więcej młodych ludzi uważa taki sposób poznawania świata za ciekawszy, bardziej płodny, rozwijający. Wysoko w górach obcy ludzie z całego świata mówią sobie "dzień dobry", jak jeszcze 30 lat temu Polacy w Tatrach. Tam świat wydaje się trochę inny. I chyba lepszy. Nie dziwię się, że do takiego świata może człowieka ciągnąć.
     Ryszard Jaworski

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Biznes

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska