https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Państwo pokazało pazury; kursantka Ania została jednak ukarana!

Marek Weckwerth [email protected] tel. 52 3263 184
Fot. Archiwum
Sąd Grodzki w Toruniu utrzymał w mocy 250-złotowy mandat dla Ani Jastrzębskiej. 18-latka została ukarana podczas egzaminu na prawo jazdy za spowodowanie zagrożenia w ruchu drogowym.

Serwis Auto

czytaj też www.pomorska.pl/auto

- Nie mam pretensji do sądu - mówi Witold Jastrzębski, ojciec Ani. - Jak mi wyjaśnił sędzia, ten musiał sztywno trzymać się prawa. A to jest jednoznaczne: jeśli ukarana przyjęła wcześniej mandat, a dotyczył on wykroczenia, które de facto miało miejsce, to klamka zapadła. Sąd mógł umorzyć postępowanie tylko wtedy, gdyby wykroczenia fizycznie nie było.

Pan Witold przyznał, że jak nie patrzeć, córka gwałtownie hamowała i w tył auta uderzyło inne. Sąd nie wnika wtedy w całą otoczkę sprawy - w to, że nie była jeszcze pełnoprawnym kierowcą, że to kierowca jadący z tyłu powinien zachować szczególną ostrożność.

- Sąd ukarał moją córkę, która jest jeszcze uczennicą liceum, a wkrótce chce podjąć studia. Nie wiem, skąd weźmie pieniądze na zapłacenie mandatu - żali się jej ojciec.

- Sędzia nie mógł wydać innego postanowienia. Wydał je zgodnie z artykułem 101 Kodeksu postępowania w sprawie wykroczeń - wyjaśnia sędzia Angelika Kurkiewicz, zastępca przewodniczącego XII Wydziału Grodzkiego Sądu Rejonowego w Toruniu.

- Zapewne były wszelkie podstawy formalne, aby ukarać byłą kursantkę, choć - według mnie - sąd mógł także umorzyć sprawę ze względu na znikomą społeczną szkodliwość czynu - mówi prof. prawa Marian Filar z Torunia. - Z drugiej strony, jestem przeciwny, aby w tak drobnych sprawach państwo wytaczało przeciwko zwykłemu obywatelowi ciężki arsenał i pokazywało pazury. Po co tworzyć konflikty?

Według profesora, sprawę należało załatwić już na etapie wstępnym, zwykłym postępowaniem odszkodowawczym za zaistniałe szkody.

Komentarze 33

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

G
Gość
NIE MA CO PISAĆ! POLSCY SĘDZIOWIE I PROKURATORZY TO JEDNA WIELKA SKORUMPOWANA MAFIA! UPSSSS... ZARAZ MNIE OCHRZANI JAKIŚ STUKNIĘTY PRAWNIK!
Z
Zygmunt Upierdliwy
Ile młodych dziewcząt chciałaby mieć takiego ojca ???
To i tak całe szczęście , że gościowi który w nią walnął nic się nie stało, szkoda jakby miała w tak młodym wieku iść do mamra kiblować ?

SPRAWIEDLIWOŚĆ, CZY BEZPRAWIE? CO O TYM MYŚLEĆ ???
~gość~
Czy to już wszystko w temacie, wszystkie możliwości zostały wyczerpane ... taka wola niebios ???
~gość~
- Nie mam pretensji do sądu - mówi Witold Jastrzębski, ojciec Ani. - Jak mi wyjaśnił sędzia, ten musiał sztywno trzymać się prawa.
A to jest jednoznaczne: jeśli ukarana przyjęła wcześniej mandat, a dotyczył on wykroczenia, które de facto miało miejsce, to klamka zapadła.
Sąd mógł umorzyć postępowanie tylko wtedy, gdyby wykroczenia fizycznie nie było.

A było wykroczenie ze strony tej młodej osoby ???
G
Gość
No to teraz rodzi się pytanie, czy wszyscy co uczestniczyli w podobnych kolizjach, a zostali inaczej na miejscu zdarzenia uznani, maja prawo się na tego przypadku rozstrzygnięcie powoływać i wnosić o zmianę, ale i ci co takiego im się jeszcze przydarzyć może, czy też maja prawo od razu występować na drogę sądową, domagając się finału na swoja korzyść, podobnie do tego tu obszernie miesiącami opisywanego???
~gość~
W dniu 29.11.2009 o 11:28, BYŁY INSTRUKTOR NAUKI JAZD napisał:

To PAŃSTWO jest chore !!!


A czy nie da się już tego leczyć ???
B
BYŁY INSTRUKTOR NAUKI JAZD
To PAŃSTWO jest chore !!!
~gość~
W dniu 28.11.2009 o 23:41, Rysio Lubicz napisał:

A tak w ogóle to szkoda gadać, ot i tyle.



Ale co Ty Rysio Lubicz gadasz? Są sprawy na tyle proste i oczywiste, że nie ma sensu strzępić sobie języka, a tu raczej zachodzi taka potrzeba, a i jak najbardziej należy - prawda? Każdego może coś podobnego w życiu spotkać, jak się ustrzec przed czymś niechcianym , czy już zatracamy poczucie człowieczeństwa, stajemy się bezmyślnym poganianym stadem baranów ???
R
Rysio Lubicz
Jak się czyta takie artykuły Szanowny Panie redaktorze, to RĘCE OPADAJĄ, a na pewno nie można dać wiary, że sędzia ojcu Ani tak wyjaśnił:....

Tylko, że nic tu nie mówi się o tym, że do puki Szanowny Pan EGZAMINATOR z Anią nie wrócił na plac WORD-u to w pełni za jej i innych bezpieczeństwo
na drodze odpowiada. Manewr gwałtownego hamowania jest jednym z zadań jakie kursant powinien wykonać, aby zaliczyć egzamin pozytywnie, jednak wybór miejsca i czasu do wykonania tego manewru, należy li tylko do EGZAMINATORA i nie może stwarzać w żadnym wypadku chociażby zagrożenia w ruchu drogowym, - a to już nie należy do osoby egzaminowanej. (jest to tzw. np. hamowanie w celu uniknięcia najechania na kogoś kto gwałtownie wbiegł pod samochód). Jest sprawą oczywistą, że nie wykonanie (jeżeli takowe było) polecenia wykonania tzw. manewru gwałtownego hamowania na polecenie EGZAMINATORA jest równoznaczne z nie zaliczeniem egzaminy - koniec kropka.
I kto tu popełnił wykroczenie z resztą skutkowe, nie wspominam o jadącym z tyłu szoferze.
A tak w ogóle to szkoda gadać, ot i tyle.
~gość~
W dniu 28.11.2009 o 22:23, Rysio Lubicz napisał:

Instruktor nigdy nie wydałby takiego polecenia , czyli jednego z manewrów egzaminacyjnych, który należy zaliczyć w czasie egzaminu, a był to tzw. EGZAMINATOR W.O.R.D-u toruńskiego, czyli FACHOWIEC NAD FACHOWCE od ruchu drogowego.Z wyrokami Sądu się nie dyskutuje, ale sprawa jest nie zamknięta bo przysługuje ANI prawo ODWOŁANIA SIĘ od orzeczenia Sądu i to nawet wiele odwołań, co by ŚWIAT o tej paranoi usłyszał.Myślę, że zdolnych młodych prawników u nas nie brakuje (bo przecież wszyscy nie wyjechali) co by chciał błysnąć.



Może masz i rację wielką, ale weź też pod uwagę, że każdemu prawnikowi na karierze bardzo zależy, a wrogość i przeciwstawianie się siłom natury nie służy temu, bohaterzy bywają zmęczeni ... A pisać to my sobie tu możemy ... , po to stworzył ktoś nam taka możliwość, choć być może komuś się to bardzo
R
Rysio Lubicz
W dniu 28.11.2009 o 21:45, Gość napisał:

Sytuacja podobna do tych, z którymi miałem kontakt. Tak samo są rozpatrywane sprawy kiedy karetka jedzie na sygnałach ratując ludzkie życie. W prawie nie ma żadnego znaczenia jeśli wyjeżdża karetka z drogi podporządkowanej. Wtedy kierowca pojazdu uprzywilejowanego jest sprawcą choć prawo nakazuje ustąpić pierwszeństwa takiej karetce w akcji.



Gościu - co Ty piszesz takie dyrdymały, weź chłopie poczytaj sobie ustawę p.r.d. art. dot. pojazdów uprzywilejowanych i będzie Ci wstyd.
R
Rysio Lubicz
W dniu 28.11.2009 o 21:29, jotka napisał:

Gdyby Ania się nie zatrzymała gwałtownie, tak jak nakazał instruktor, to oblałaby egzamin. Kierowca, który jechał za nią powinien zachować należytą ostrożność, widząc przed sobą auto z L. Mandatem powinien być więc ON obciążony, ponieważ nie zachował należytej ostrożności! Ciekawe, dlaczego stróże prawa tak bronili tego kierowcę i ukarali mandatem niewinną Anię.!!!!!



Instruktor nigdy nie wydałby takiego polecenia , czyli jednego z manewrów egzaminacyjnych, który należy zaliczyć w czasie egzaminu, a był to tzw. EGZAMINATOR W.O.R.D-u toruńskiego, czyli FACHOWIEC NAD FACHOWCE od ruchu drogowego.
Z wyrokami Sądu się nie dyskutuje, ale sprawa jest nie zamknięta bo przysługuje ANI prawo ODWOŁANIA SIĘ od orzeczenia Sądu i to nawet wiele odwołań, co by ŚWIAT o tej paranoi usłyszał.
Myślę, że zdolnych młodych prawników u nas nie brakuje (bo przecież wszyscy nie wyjechali) co by chciał błysnąć.
~gość~
W dniu 28.11.2009 o 21:35, ~kierowca~ napisał:

Ależ co wy piszecie? Przecież sąd nie rozpatrywał tej sprawy merytorycznie, bo to była sprawa na wniosek o uchylenie mandatu. Skoro przyjęła mandat, to sąd nie mógł teraz np. umorzyć sprawy z uwagi na znikomą szkodliwość społeczną, uniewinnić ją czy tym podobne. Tak by było, dyby ona nie przyjęła mandatu i wtedy sąd by rozpoznał sprawę merytorycznie. Skoro przyjęła mandat, uznając swoją winę, to mandat się w tym momencie uprawomocnił i kropka. Nie ma w zasadzie odwrotu. I tak właśnie było w tym wypadku. Na marginesie: pytanie do Gościa. Gdzie jest ten przepis, o którym piszesz, bo przeczytałem właśnie po raz kolejny Prawo o ruchu drogowym i nic takiego nie znalazłem. Mógłbyś podać mi namiary na ten przepis?



Ale momencik, dziewczyna w wielkim stresie zaliczała dość poważny życiowy egzamin, w wyniku zderzenia mogła doskonale być w szoku i ktoś tez na niej mógł podstępnie wymóc zgodę na przyjecie, jak by nie patrzył, niesłusznego mandatu. Pytam gdzie był wtedy instruktor i szanowna komisja, uważam że mogli do tego nie dopuścić - prawda?
Jednak coś tu nie jest tak do końca ... ?
Wydaje mi się, że jednak powinna być rozpatrywana sprawa pod katem słuszności nakładania na tą młodą kobietkę w takiej niejednoznacznej sytuacji mandatu, który teraz niby przekreśla wszystko. To kto w końcu ją najechał i czy w tej chwili nie potrzebuje jakiegoś wsparcia dobrego psychologa, bo to dla niej bez uzasadnionej wątpliwości wielki uraz na całe życie, a i w sensie prawnym tez ... ???
A może w sądzie występowała bez prawnika ???
G
Gość
Sytuacja podobna do tych, z którymi miałem kontakt. Tak samo są rozpatrywane sprawy kiedy karetka jedzie na sygnałach ratując ludzkie życie. W prawie nie ma żadnego znaczenia jeśli wyjeżdża karetka z drogi podporządkowanej. Wtedy kierowca pojazdu uprzywilejowanego jest sprawcą choć prawo nakazuje ustąpić pierwszeństwa takiej karetce w akcji.
~kierowca~
Ależ co wy piszecie? Przecież sąd nie rozpatrywał tej sprawy merytorycznie, bo to była sprawa na wniosek o uchylenie mandatu. Skoro przyjęła mandat, to sąd nie mógł teraz np. umorzyć sprawy z uwagi na znikomą szkodliwość społeczną, uniewinnić ją czy tym podobne. Tak by było, dyby ona nie przyjęła mandatu i wtedy sąd by rozpoznał sprawę merytorycznie. Skoro przyjęła mandat, uznając swoją winę, to mandat się w tym momencie uprawomocnił i kropka. Nie ma w zasadzie odwrotu. I tak właśnie było w tym wypadku.
Na marginesie: pytanie do Gościa. Gdzie jest ten przepis, o którym piszesz, bo przeczytałem właśnie po raz kolejny Prawo o ruchu drogowym i nic takiego nie znalazłem. Mógłbyś podać mi namiary na ten przepis?
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska