Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Państwo Sadowscy zdradzają sekrety szczęscia we dwoje

Ewelina Fuminkowska
Ewelina Fuminkowska
Ewelina Fuminkowska
Grażyna i Tadeusz Sadowscy są małżeństwem 61 lat. Nie zawsze było kolorowo, ale przez wszytsko przeszli wspólnie.

Szczypta zaufania, łyżeczka cierpliwości, szklanka wspólnych pasji i dużo miłości. Tak mogłaby wyglądać recepta na udane życie we dwoje. Życie jednak płata figle i choć byśmy chcieli, nie zawsze układa się po naszej myśli. U państwa Sadowskich z Suradowa miałam spędzić godzinkę, przesiedziałam kilka. Poznałam całą rodzinę, kilka ciekawych historii i pamiętam imiona wszystkich ukochanych prawnucząt Grażyny i Tadeusza Sadowskich, a jest 9.

Trzech prawnuków i sześć prawnuczek. Państwo Sadowscy doczekali się także 10 wnuków - dwie wnuczki i ośmiu wnuków. Mają także córkę Annę i dwóch synów Bogusława i Karola, który razem z nimi gospodarzy w rodzinnym majątku. O każdym z czułością opowiadają. Nie sposób było wyjść z ich przepełnionego miłością domu.

>> Najświeższe informacje z regionu, zdjęcia, wideo tylko na www.pomorska.pl <<

Zacznijmy od początku.

Państwo Sadowscy poznali się ponad 61 lat. Mieszkali niedaleko od siebie, a decyzję o wspólnym byciu razem podjęli szybko, gdy pan Tadeusz wrócił z wojska w 1955 roku. - Służyłem 28 miesięcy. Do tej pory pamiętam przysięgę wojskową - wspomina. Oczywiście, całą wyrecytował, bez zająknięcia. Pamięta też przysięgę małżeńską. - Doskonale wiem, co przysięgałem - zaznacza. Ślub kościelny wzięli 17 czerwca 1956 roku, cywilny w marcu 1957 roku. Od początku zajęli się pracą w gospodarce. Zamieszkali z rodzicami pani Grażyny w Suradowie.

- Mieszkałem w Suradówku, tam gdzie była szkoła. Tych zabudowań już nie ma - dodaje pan Tadeusz. - To był 2 lutego, straszna zima. Śniegu po kolana. Rowerem miałem jechać do koleżanki. Siostra mnie zatrzymała i zapytała, gdzie jadę. Choć miałem rowerem pojechać dalej, zatrzymałem się u Grażynki i tak już zostałem.

Ciężko pracowali, wychowywali dzieci. Zgodnie mówią, że są ich największym sukcesem, a wnukami i prawnukami nachwalić się nie mogą. Pamiętają daty ich urodzin i ślubów. Kilka rodzinnych albumów z trudem mieści wszystkie zdjęcia.

- Wspomniena są jednak bezcenne - dodaje pani Grażyna. - Wszystko mamy w głowie.

Pytanie o to, jaka jest recepta na wspólne, długie życie we dwoje, nie dają prostej odpowiedzi.

- Takie jest życie. Nie ma co narzekć - mówi pani domu. - Kiedyś się naprawiało, nie wyrzucało. Do tej pory tak u mnie jest. Nie zawsze było kolorowo, dochodziło też do drobnych spięć - tu się uśmiecha i czule patrzy na współmałżonka. - Pani zerknie na nasze głowy. Po mnie nie przeszło to bez echa. Mam siwe włosy, żona do tej pory nie farbowała - śmieje się pan Tadeusz. Dodają, że najważniejsze są wspólne rozmowy, rozwiązywanie konfliktów na bieżąco. - U nas nigdy nie było cichych dni - mówią. - Wszystko robiliśmy wspólnie, wszędzie jeździliśmy razem. Byliśmy zawsze blisko siebie.

Teraz nie narzekają na nic. Może odrobinę na zdrowie. Pani Grażyna ma 82 lata, pan Tadeusz właśnie dziś - 22 sierpnia - kończy 85. Teraz jeszcze rowerem pojedzie do Suradówka do sklepu. Przed moim przyjazdem zdążył wrócić z paczką lodów.

- Do sklepu jedzie się ciężko, ale do domu to jak za darmo. Z górki cały czas - mówi. - W życiu z górki zawsze nie było. Czasy wojny, ciężka praca na gospodarce. Teraz jest łatwiej.

Pan Tadeusz wspomina II wojnę światową, jakby wydarzyła się wczoraj. Pamięta dużo, choć wolałby zapomnieć. Oboje zasypują mnie opowieściami. Z całego swojego życia. Wypadki przy pracy, narodziny dzieci, choroby i w końcu narodziny wnuków i prawnuków. Bo w domu wszystko kręci się wokół nich. W ubiegłym roku spotkała się cała rodzina na 60 - lecie pożycia małżeńskiego. Po uroczystej mszy w skępskim klasztorze, gdzie ponad pół wieku temu brali ślub, był rodzinny obiad.

- Na szczęście w restauracji, więc się pomieściliśmy - mówi pan Grażyna, od razu dodaje z radością: - I pracy było mniej.

Zapytani, czy coś by zmienili w swoim wspólnym życiu. Chórem odpowiadają, że nie. - Tylko zdrowie nie to, ważne, żeby nie leżeć - mówi pani Grażyna.

Pan Tadeusz po cichu dodaje, że w okolicy to była najładniejsza panna. Za panem Tadeuszem podobno wolne panie też szalały. Dzień swojego ślubu również pamiętają doskonale. - Było ze dwadzieścia bryczek - opowiadają. - Gości ponad 60 osób. Wesele, które trwało do niedzieli do godziny 18, odbyło się w tym domu, w którym teraz mieszkamy. Obok postawiony był namiot i podest do tańczenia. To były piękne dni.

Takich pięknych dni mieli wiele. - Najważniejsze, że to wspólne chwile - mówią. Recepty na długie i szczęśliwe życie w małżeństwie, chyba nie ma. Warto rozmawiać i nie tworzyć „cichych dni”. Uśmiech i szczerość też pomogą.

Państwu Sadowskim życzy uśmiechu i dużo zdrowia oraz, by dalej zarażali wszystkich pozytywnym myśleniem. Panu Tadeuszowi, z okazji urodzin, kolejnych szczęśliwych lat.

Pogoda na dzień (26.09.2017) | KUJAWSKO-POMORSKIE
Źródło: TVN Meteo Active/x-news

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska