Jest już projekt obiektu. To, czy zostanie zrealizowany, zależy tylko od radnych.
Amatorów jazdy na deskorolkach, BMX-ach czy rolkach w Golubiu-Dobrzyniu jest sporo. Na realizowanie swej pasji miejsca nie mają. Jeżdżą tam, gdzie mogą poskakać i się poślizgać. Wśród ich ulubionych miejsc jest plac przy "Lidlu", schody przy "PoloMarkecie" i poręcz przy przedszkolu na Kościuszki. Wszędzie są jednak przeganiani. Byli spisywani przez policję, mają na koncie mandaty za niszczenie mienia.
- Jesteśmy normalną młodzieżą, a nie przestępcami. Chociaż może trochę nienormalną, bo nie siedzimy i nie pijemy w klatkach schodowych, jak wielu naszych rówieśników, ale uprawiamy sport - mówi Dawid Daraszewski. - Nie mamy gdzie jeździć. Wspólnie ze znajomymi kupiliśmy rury na skupie złomu, zespawaliśmy je i mamy nasze przeszkody.
Jeżdżą po Polsce__
Chłopaki jeżdżą też do okolicznych skateparków. Regularnie do Torunia i Brodnicy. Kiedy mają więcej czasu do Bydgoszczy. Robią też tzw. maratony i odwiedzają skateparki w kraju.
- W czasie wakacji czy ferii jeździmy na przykład na tydzień do Krakowa i intensywnie trenujemy - mówi Krzysztof Szajerski.
Czego młodzież oczekuje?
- Funboxa, grindboxa, quartera i chociaż małej rampy. Najlepiej gdyby to było zadaszone, wystarczy taki balon, byśmy mogli jeździć przez cały rok. Zimno nam nie przeszkadza, ważne, żeby śnieg i deszcz nie padał - mówią zgodnie miłośnicy rolek. - Jeździmy od jakiś 11 lat. Technicznie jesteśmy na tyle sprawni, że możemy wykonywać skomplikowane ewolucje. W naszym mieście nie mamy jednak gdzie.
Problem jest znany burmistrzowi Romanowi Tasarzowi. W zeszłym roku młodzież pisała do niego petycję w tej sprawie.
- Rozumiem tę potrzebę i jestem przychylny tej inwestycji. Do tej pory była ona na marginesie, bo ograniczały nas pieniądze. Ostatnio do miejskiej kasy wpłynęły dodatkowe dochody ze sprzedaży nieruchomości. Ja oraz komisja oświaty jesteśmy za tym, aby je przeznaczyć na skatepark. Nie będzie, on mówiąc młodzieżowym slangiem, wypasiony, bo na to nas nie stać. Z pewnością jednak młodzież miałaby lepsze warunki niż teraz. Poza tym w kolejnych latach można by ten obiekt rozbudowywać - mówi Tasarz.
Na stadionie
Niezadaszony skatepark miałby powstać na miejscu starego kortu tenisowego w Ośrodku Sportu i Rekreacji. Kierownik Jarosław Kaptajn zrobił już rozeznanie na temat inwestycji. Wystąpił z zapytaniem o ofertę do firm zajmujących się tworzeniem takich obiektów. Najlepszą propozycję przesłał TechRamps, który tworzył m.in. park we Wrocławiu, Krakowie, Bydgoszczy, Łodzi czy okolicach Poznania.
Zestaw, w skład którego wszedłby bank ramp, quarter pipe, platforma, grindbox, ławka grindbox i rura prosta, wraz z transportem i montażem miałby kosztować 42,2 tys. zł.
Czy uda się zrealizować zadanie i spełnić marzenia młodzieży? To zależy tylko od woli radnych. Podczas najbliższej sesji, którą zaplanowano na 25 października, rajcy będą głosować nad tym czy przeznaczą pieniądze z miejskiej kasy na ten cel, czy też nie.