Od początku widać było, że to nie ten zespół, znany z poprzednich spotkań. Zawiszanie nie mogli złapać właściwego sobie tempa gry. Z tego powodu trudno było im zawiązać akcję. Ani się obejrzeli, a już przegrywali.
- W pierwszej połowie w ogóle nie realizowaliśmy naszej taktyki- przyznał Martins Ekwueme, pomocnik Zawiszy. - Nie graliśmy tak jak w ostatnich meczach, gdy każdy brał na siebie odpowiedzialność. Popełnialiśmy za dużo błędów w grze defensywnej, po których traciliśmy gole. Sposób, w który przegraliśmy jest nie do zaakceptowania. Nie przystaje liderowi tracić aż pięciu goli - podkreślił .
Takich błędów przy wyprowadzaniu piłki, podaniach do partnera czy powrocie z ataku do obrony bydgoszczanie nie popełniali chyba nawet podczas sparingów w okresie przygotowawczym. A liczbą błędów z pierwszej połowy można było obdzielić co najmniej kilka spotkań ligowych.
Trener Janusz Kubot dopytywany o to: jaki wpływ na postawę drużyny miał brak Łukasza Skrzyńskiego (notabene dostał żółtą kartę za krytykowanie sędziego i nie będzie mógł zagrać w następnym meczu), Pawła Oleksego i Wahana Geworgiana, odpowiedział: - Nie możemy się tłumaczyć brakiem zawodników, bo mamy szeroką i wyrównaną kadrę.
Bydgoszczanie przegrywali 0:2 i 1:4, ale się nie poddali i walczyli o korzystny wynik.- Szkoda początku meczu - stwierdził Patryk Klofik, rozgrywający Zawiszy. - Zupełnie się pogubiliśmy. To był klucz do całego meczu. Potem mieliśmy kilka sytuacji. Sam miałem dwie. Zabrakło mi precyzji, by zdobyć bramkę. Mogłem poszukać technicznego strzału, ale uderzyłem na siłę, bo w bramce byli rywale. Chybiłem niewiele. Przy drugiej mogłem strzelać przy dalszym słupku, uderzyłem przy bliższym. Nie podniosłem głowy i nie popatrzyłem - przyznał samokrytycznie.Na osłodę Klofikowi pozostał piękny gol. Zdecydował się na strzał z 30 m i piłka wylądowała w okienku bramki Juszczyka.
Przeczytaj też:Arka Gdynia - Zawisza Bydgoszcz (zapis relacji na żywo)
- Dwie bramki strzelone na wyjeździe i walka do końca o wynik - mówił o pozytywach Paweł Zawistowski, pomocnik Zawiszy. - Nikt nam nie może odmówić zaangażowania i chęci walki do końca. Chociaż gol na 2:5 mocno podciął nam skrzydła. Wcześniej mieliśmy kilka okazji na zdobycie bramki kontaktowej. Mnie też niewiele zabrakło, by strzelić gola. Arka nas wypunktowała, wtedy kiedy żeśmy się odkryli i to zdecydowało o wyniku. My mieliśmy sytuacje i ich nie strzeliliśmy - analizował były zawodnik Arki
- Zagraliśmy jak Zawisza - podkreślił Petr Nemec, trener Arki.- Wiedzieliśmy, że ich bronią jest szybkie strzelenie gola i potem gra z kontry. Wygraliśmy ich bronią. Mecz ułożył się nam szybko. W drugiej połowie musieliśmy przytłumić tempo, dlatego gra wyglądała inaczej. Cieszę się, że w końcu byliśmy skuteczni - dodał.
Zawiszanie podkreślali, że są wściekli na siebie za porażkę i to poniesioną w takich rozmiarach. Zapowiedzieli, że chcą się za nią zrehabilitować już w środę, kiedy podejmą na własnym boisku Polonię Bytom.Dodajmy, że oprócz Skrzyńskiego przeciwko Polonii nie będą mogli zagrać Klofik i Michał Ilków-Gołąb. Z kolei Andrzej Witan dostał powołanie do reprezentacji do lat 21, która we wtorek rozegra mecz eliminacyjny w ramach eliminacji MME. Wądzu podejmą Albanię. Do zespołu po chorobie ma wrócić Geworgian.
Czytaj e-wydanie »