Paulo Sousa w spotkaniu z Węgrami mocno zaryzykował. Względem poprzedniego meczu dokonał dziewięciu zmian. Z gry zwolnił Roberta Lewandowskiego i Kamila Glika, a Piotra Zielińskiego czy Arkadiusza Milika posadził na ławce rezerwowych. - Robert i Kamil nie będą grali wiecznie. Drużyna musi być gotowa na czas, gdy ich nie będzie, chociażby z powodu kontuzji - zaznaczył selekcjoner.
- Po zrealizowaniu głównego celu, jakim było zakwalifikowanie się do baraży, postanowiliśmy, że to dobry moment na taki ruch. Żeby inni w większym stopniu wzięli na siebie odpowiedzialność za wynik i drużynę. Zawsze łatwo oceniać po rezultacie, ale jestem osobą, która nie boi się trudnych decyzji. Musimy zaufać naszym zawodnikom, żeby zrobili krok naprzód, a jednocześnie zdobyli doświadczenie. Powtórzę jeszcze raz: podjąłbym tę samą decyzję - przyznał Sousa.
Porażka z Węgrami sprawiła, że szanse na rozstawienie reprezentacji Polski w barażach poważnie zmalały. Jeśli stracimy ten przywilej, już w pierwszej rundzie możemy trafić na Włochów czy Portugalczyków, a do tego zagramy na obcym terenie. - Na ten moment jesteśmy oczywiście zależni od tego jak zagrają inne zespoły. Poczekamy do wtorku i mamy nadzieję, że będziemy mogli pierwszy mecz rozegrać w Polsce. Ale cokolwiek nas spotka musimy wierzyć w siebie i musimy wierzyć w to, że możemy wykonać dobrą robotę i po prostu pokonać naszego przeciwnika - zauważył selekcjoner.
- Mogliśmy zagrać lepiej i wygrać, ale tak się nie stało. Nie będę indywidualnie oceniał zawodników. Myślę, że drzemie w nas większy potencjał - dodał Portugalczyk.
REPREZENTACJA w GOL24
Stadiony na MŚ 2022 w Katarze. Gdzie zagrają Polacy?
