
Wyjątkowo tłoczno w seminarium duchownym w Łodzi. Przyjęto a...
- Pięć strzelonych goli w czterech meczach to pokaźna zaliczka. Zgłasza pan akces do walki o króla strzelców?
- Po prostu staram się w każdym meczu zdobyć jakąś bramkę. Nie wiem czy będę królem strzelców, choć przyznaję, że byłoby to miłe. W każdym kolejnym meczu będę się starał coś strzelić. Teraz czeka nas mecz z Arką Gdynia i jeśli coś się uda strzelić, to fajnie.
- Te strzelone gole to kwestia instynktu strzeleckiego?
- Coś w tym jest. Jestem napastnikiem, którego rozlicza się ze strzelonych goli. Zawsze czyham na okazję. Tak było dwa razy w Legnicy, kiedy bramkarz odbijał piłkę, a mi udało się znaleźć we właściwym miejscu i dołożyć nogę. Z Okocimskim przy pierwszym golu dostałem świetną piłkę od Petiego (Piotra Petasza - przyp. red.) i znowu wystarczyło tylko dostawić nogę, no i pochylić się do przodu, by nie posłać piłki nad poprzeczkę. Drugi gol to strzał z rzutu karnego.
- A propos jedenastki. Nie denerwował się pan podchodząc do karnego. Wcześniej koledzy zmarnowali dwie jedenastki.
- Ktoś by kłamał, jeśli powiedziałby, że nie czuje niepokoju wykonując jedenastkę. Była adrenalina, ale musi być. Biorąc piłkę bardziej czułem, że strzelę niż, że zmarnuję karnego. Trenuję karne z bramkarzami. Udało się i bardzo się z tego cieszę. Teraz już chyba nikomu nie oddam piłki przy jedenastkach.
- Ta jedenastka to po części pańska zasługa, ponieważ zagrał pan bardzo dobrą piłkę do Daniela Mąki, który został sfaulowany.
- Nie wiem do końca czy piłka była dobra, ponieważ skoczyła i Daniel nie mógł jej uderzyć. W efekcie mieliśmy z tego karnego, z którego padł gol.
Przeczytaj także: Zawisza Bydgoszcz rozgromił Okocimski KS Brzesko
- Czy porównując mecze od początku sezonu widać, że wasza gra się poprawia?
- Jakość gry jest coraz lepsza. Chociaż pierwsze połowy nie są najlepsze w naszym wykonaniu.
- Trener Jurij Szatałow też to podkreśla.
- Trener będzie wymagał cały czas, nawet jak będziemy wygrywać po 4:0, ale tak dobrze. Zresztą każdy z nas wie, że nie ma co spoczywać na laurach, tylko trzeba cały czas ciężko pracować. Każdy z nas zawsze musi dawać po sto procent. Na pewno nie będzie w nas żadnego hurraoptymizmu. Wracając do tych pierwszych połów, to z reguły jest tak, że drużyny, które do nas przyjeżdżają zamurują bramkę i liczą się, że uda się wywieźć remis.
- A czy to nie jest tak, że wy jesteście przekonani o tym, że pod wpływem waszej gry rywal musi "pęknąć"?
- To są z reguły mecze do pierwszej bramki. Wtedy przeciwnik musi się odkryć i jest łatwiej coś strzelić. Z Tychami się nie udało, a z Okocimskim było już dużo lepiej. Musimy być cierpliwi i przyzwyczaić się, że te pierwsze połowy mogą tak wyglądać.
- Wracając do pańskich wyczynów strzeleckich, to kiedy możemy oczekiwać pierwszego hat tricka?
- Oby jak najszybciej (śmiech).