MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Pianiści lubią po ciemku

Rozmawiała RENATA KUDEŁ
Tomasz Walczak to "etatowy" taper w lipnowskiej "Nawojce"
Tomasz Walczak to "etatowy" taper w lipnowskiej "Nawojce" fot. Wojciech Alabrudziński
Rozmowa z Tomaszem Walczakiem wykładowcą Akademii Muzycznej w Łodzi, taperem.

Tomasz Walczak

Tomasz Walczak

Absolwent PWSM w Katowicach, pianista, kompozytor, aranżer. Wykładowca w Wyższej Szkole Muzycznej w Łodzi i w Łódzkiej Szkole Filmowej.

- Jest pan muzykiem, ale i wykładowcą łódzkiej "Filmówki". To idealne połączenie, aby grać na pianinie do niemych filmów. Czy pan urodził się taperem?

- Taperem się nie rodzi. W moim przypadku tę pasję obudziła wspaniała Dorota Łańcucka z Lipna, która zadzwoniła do mnie przed pierwszą edycją Przeglądu Twórczości Filmowej "Pola i inni", a dokładniej jeszcze wówczas, kiedy ta impreza miała nieco inną nazwę. Zaproponowała, żebym zagrał do jednego z niemych filmów Poli Negri. Zgodziłem się.

- Pierwszy raz grał pan wówczas po ciemku?

- Do filmu - tak. Ale pianiści w ogóle lubią grać po ciemku, posprawdzać klawisze pod paluchami. A o ciemność w kinie "Nawojka" tak naprawdę musiałem zawalczyć. Tę całkowitą. Próbowano mi bowiem powieszać jakieś lampki, żebym widział klawiaturę. Niepotrzebnie. Mnie ciemność nie przeszkadza, ale widzom światło - tak. Sądzę, że ich rozprasza. Człowiek patrzy wówczas trochę na mnie, trochę na ekran, ale przecież ma wyłącznie śledzić film.

- Lubi pan stare kino? Grę na lekko rozstrojonym pianinie?

- Kocham stare kino. Wychowałem się na programie, prowadzonym przez Mieczysława Janickiego pod tytułem "W starym kinie". A taper niekoniecznie, szczególnie w dzisiejszych czasach, gra na rozstrojonym pianinie. Może to, którym dysponuje kino "Nawojka" w Lipnie, miejsce, gdzie odbywają się festiwalowe przeglądy, nie jest najwyższej klasy, ale zwykle bywa dobrze nastrojone. W tym roku poproszono nawet stroiciela z Torunia. Dla mnie najważniejsze jest, że instrument spełnił rolę - dograliśmy całą ścieżkę dźwiękową, mojego zresztą autorstwa. Ze strojeniem lub jego brakiem jest tak - opowiem to pani na przykładzie moich niedawnych doświadczeń. Dostałem zamówienie do teatru na napisanie muzyki w klimacie lat dwudziestych i trzydziestych. Nagrałem tę muzykę dysponując doskonałym fortepianem. Potem poprosiłem techników, by mi tę nagraną muzykę totalnie rozstroili. W tę stronę można dokonać tego procesu, natomiast nie da się zrobić dobrego nagrania dysponując rozstrojonym instrumentem.

- "Hiszpańska tancerka", niemy film z Polą Negri z 1923 roku, który zaprezentowano podczas przeglądu w Lipnie i okazał się dla pana, jako tapera, dobrą muzyczną inspiracją?

- Folklor hiszpański jest nie tylko piękny, ale i bogaty w różne wątki. Sądzę, iż udało mi się je połączyć w jedną, zgraną całość. W pewną opowieść, która ma swój początek i koniec. Na tym mi zależało.

* Taper

* Taper

W niemym kinie osoba grająca na pianinie, robiąca podkład muzyczny do wyświetlanych scen. Słowo wywodzi się z języka francuskiego "taper" i oznacza między innymi pisanie na maszynie, stukanie w klawisze.

- Czy bycie taperem to łatwy kawałek chleba? Polecałby go pan swoim studentom?

- Będąc odpowiedzialnym wykładowcą akademickim mówię moim studentom szczerze, że to trudna robota. Wielu z nich naprawdę bardzo ciekawie rokuje, ale bardziej, moim zdaniem, sprawdzą się w taperowaniu muzycy z mojej ukochanej, katowickiej uczelni - Akademii Muzycznej z Wydziału Muzyki Rozrywkowej i Jazzu. Umiejętność improwizacji, poruszania się i łączenia wielu stylów, jest podstawową cechą tapera. Trzeba też oczywiście czuć kino, łatwo wchodzić w różne klimaty, w zależności od treści filmu. Warto też przyjąć do wiadomości, że taper nie powinien przeszkadzać w odbiorze treści. W pewnym sensie to człowiek drugiego planu.
- Wie pan, ilu jest taperów w Polsce?

- Przyznam, że nie wiem. Podobnie jak nie wiem, w ilu polskich kinach zdarzają się takie seanse, jak w "Nawojce". Czasami, ale rzadko, grywam w łódzkim Muzeum Kinematografii.

- Od początku towarzyszy pan lipnowskiej imprezie. Podobno gdy przegląd się kończy, pan już tęskni za następnym...

- Wspaniali ludzie, tworzący tę imprezę, niepowtarzalna Dorota Łańcucka, pomysłodawczyni i organizatorka festiwalu, klimat Lipna, piękne, odnowione, stylowe wnętrze "Nawojki" a przede wszystkim cudowna leśniczówka pani Basi Kani, gdzie mieszkam, sprawiają, iż niechętnie wyjeżdżam z tych stron.

- Podobno leśniczówką jest też zauroczony Henryk Pijanowski, człowiek o jednym z najbardziej rozpoznawalnych głosów w Polsce, lektor, zapraszany na przegląd, podobnie jak pan, od kilku lat.

- Obaj mamy słabość tak do imprezy, do starego kina, jak i do gościnności, z jaką przyjmują nas lipnowianie. Choć w tym roku otwarto w Lipnie nowy, elegancki hotel "Korona", mający nawet apartament imienia Poli Negri, my wolimy nasze uroczysko. Życzyłbym sobie, abym, choćby z tego względu, długo jeszcze mógł grać do starych filmów w "Nawojce". Wszystkim w Łodzi opowiadam o tej imprezie, mam wrażenie, że w Łodzi mógłbym zostać jej ambasadorem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska