Piotr Całbecki, marszałek województwa podjął decyzję o zakupie dodatkowych worków do umocnienia wałów przeciwpowodziowych. - Straż pożarna w całym Kujawsko-Pomorskiem ma 200 tysięcy worków - informuje Beata Krzemińska, rzeczniczka prasowa Urzędu Marszałkowskiego w Toruniu. - 230 tysięcy worków posiadamy w magazynie przeciwpowodziowym naszego Kujawsko-Pomorskiego Zarządu Melioracji i Urządzeń Wodnych. Aby nie dopuścić do sytuacji, gdy zabraknie worków marszałek podjął właśnie taką decyzję.
Bez przetargu
Rzeczniczka dodaje, że zakupiona zostanie również „w dużych ilościach” folia izolacyjna i tzw. "geowłóknina". – Poza tym, straż pożarna w całym województwie ma u nas "otwarte konto" – mówi Beata Krzemińska. - Jeśli na działania związane z zagrożeniem powodzią zabraknie środków za zakup paliwa, wody do picia i innych niezbędnych produktów, w tym również sprzętu. Tę decyzję marszałek podjął ponieważ sygnały z południa Polski dowodziły, że takie konto w sytuacji kryzysowej przyczyni się do szybszego działania.
Czytaj też: Zalany Bulwar Filadelfijski w Toruniu
Firmy, które zrealizują zamówienie na worki (bez piasku) to: Przedsiębiorstwo Handlowe BRATPOL Jerzy Bratkowski z Gdyni, „WELWET” z Torunia oraz „WIMAR” z Kraśnika. Przedsiębiorcy nie musieli walczyć o zlecenie w przetargu. Dlaczego? – Tak wynika z artykułu 67 ust. 1 pkt 3 ustawy z 29 stycznia 2004 Prawo zamówień – odpowiada Krzemińska. - Trudno sobie wyobrazić ogłaszanie przetargu, zamawianie koparek, piasku, ciągniki i innych przedmiotów, jeśli istnieje realne zagrożenie powodzią. Łączna suma zamówień wyniosła ok. 1.112.200,00 zł brutto.
Nie zarobią na powodzi
Inne firmy z regiony raczej nie zyskają w tej sytuacji. Mimo zagrożenia powodziowego, paniki wśród mieszkańców województwa nie było.
- Ludzie nie wierzyli w tę powódź – mówi Jarosław Podolski, sklep wędkarski "ANBUD" z Torunia. - Nie kupowali więc ani woderów ani kaloszy. Zeszły nam tylko po dwie takie pary w ciągu ostatnich dni. We wrocławskich sklepach w ciągu ostatnich kilku dni utarg wzrósł o 30-40 proc. U nas nikt nawet nie pyta o takie zabezpieczenia.
Czytaj też: Grudziądz. Woda w Wiśle opada, ale zagrożenie jeszcze nie minęło
Kazimierz Grzelak, prowadzi sklep wędkarski we Włocławku i też nie zauważył większego zainteresowania tego typu sprzętem czy odzieżą: - Sprzedaję to, co zwykle, czyli artykuły dla typowych wędkarzy - haczyli, żyłki, wędki. Mam też spodnio-buty (175 zł), wodery (96 zł) i odzież przeciwdeszczową, ale w zasadzie nikt nie jest nią zainteresowany.
Zapewnia, że hurtownie nie podniosły cen.
Supermarkety z regionu także nie zanotowały zwiększonych obrotów artykułów, które mogłyby przydać podczas powodzi.
