MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Pięć pracownic działu kas Carrefouru w Grudziądzu zwolniono dyscyplinarnie

MARYLA RZESZUT
Gdzie wypływała część pieniędzy, wpłacanych przez klientów do kas marketu?
Gdzie wypływała część pieniędzy, wpłacanych przez klientów do kas marketu? Fot. Piotr Bilski
- Zostałyśmy obarczone winą za ginące z utargu pieniądze - cztery pracownice działu kas Carrefouru straciły pracę tuż przed świętami i są załamane. Twierdzą, że są "kozłami ofiarnymi".

- Odwołujemy się do Sądu Pracy - zapowiadają - tym bardziej, że dostałyśmy wypowiedzenia dyscyplinarne! Nigdy nie byłyśmy karane, a nawet bywało, że przez pół roku dostawałyśmy co miesiąc nagrody. I nagle okazałyśmy się złymi pracownicami?

Twierdzą, że wybrano je do zwolnienia chyba "losowo", z 8-osobowego zespołu.
W wypowiedzeniach czytamy, że zostały wyrzucone z pracy z powodu "bezprawnego pobrania gotówki z kasetki przy linii i uzupełniania go kuponami rabatowymi-czekami prezentowymi".

- Za ujawnienie tej afery z pieniędzmi i zgłoszenie jej dyrektorce marketu, zostałam wyrzucona z pracy - tłumaczy zdruzgotana Małgorzata - nie warto być uczciwym! Dyrektorka mi dziękowała za zgłoszenie sprawy, obiecała, że zadba, by nikt się na mnie nie zemścił. I tak mi "podziękowała"... Obserwowałam menadżerkę Dorotę od stycznia tego roku. Chciałam mieć pewność, że moje podejrzenia nie są bezpodstawne. Gdy uznałam, że nadeszła pora zareagować, poszłam z koleżanką do dyrektorki. Bo dziwne, że menadżerka za skromne pieniądze, jakie płaci market, ekstra urządziła dom i miała na drogie wczasy i ciuchy czy rower za 9 tys zł. To są oczywiście tylko podejrzenia, ale pewność można było uzyskać po przeprowadzeniu dokładnej kontroli finansów marketu. I na to liczyłam.

Małgorzata dodaje, że kiedy przyjechali kontrolerzy sprawdzić nieprawidłowości w finansach, musiała im dokładnie tłumaczyć o co chodzi, bo nie mogli się połapać w dokumentacji obiegu pieniędzy w markecie.

- Menadżer ochrony uczestniczący w konfrontacji był zdziwiony, gdy mówiłam o złożonych mi deklaracjach dyrektorki - wspomina - nie wiem, jak została przez nią cała sprawa naświetlona.

Menadżerka też "wyleciała"
Menadżerka również otrzymała dyscyplinarne zwolnienie z pracy. Cztery jej podwładne nie czują się winne i kierują sprawę do Sądu Pracy. - Dałyśmy pełnomocnictwo jednej z kancelarii prawniczej, ale nie stać nas na opłacenie 500 zł od każdej z nas. Zmieniłyśmy więc prawnika na tańszego i będziemy walczyć w sądzie o uznanie wypowiedzenia za bezzasadne oraz przywrócenie do pracy.

Zarabiałyśmy niecały tysiąc złotych, na trzy czwarte etatu, ale lubiłyśmy swoją pracę. Tylko jedna z nas miała cały etat. Byłyśmy bardzo zgranym zespołem. Ufałyśmy sobie.

Ich koleżanki z pracy mają zeznawać, jak było naprawdę.

Czy dyrektorka nie wątpi, że być może zwolniła nie te osoby? Nie chce się wypowiadać. Odsyła do rzecznika Carrefouru w Warszawie. Mówi tylko: - Sąd Pracy jest od zajmowania się takimi problemami. Zawiadomiła policję, która prowadzi postępowanie wyjaśniające. Jednak policji nie przekazano informacji, iż pracownice podejrzewają, że mogło "wyciec" z kasy marketu w sumie około 100 tys zł. Zgłoszono policjantom mniejszą kwotę.

Nas pozór wszystko było pięknie
Na dzień przed zwolnieniem piątki pań grudziądzki Carrefour wizytował szef tej sieci na Polskę Północną, rezydujący w Gdańsku. Wizytacja wypadła ładnie i pięknie.

Natomiast dzień po jego odjeździe, był sądnym dniem w Carrefourze w Grudziądzu. Przyjechali reprezentanci szefostwa i nadzoru m.in. z Torunia. Przesłuchania pracowników trwały cały dzień. - Miałam akurat wolny dzień i przez kilka godzin zamiast wypoczywać, to pomagałam firmie zdobyć dodatkowy towar, który szedł jak woda - wspomina Ewelina - nagle wezwano mnie do firmy, by wieczorem około 18.00 wręczyć wymówienie z pracy. Nie usłyszałam od dyrektorki słowa wyjaśnienia: dlaczego?

Zwolnione panie podkreślają, że dla marketu pracowały często dłużej, niż musiały: - Ile razy, gdy klientów było więcej, gdy mieliśmy promocje, rozliczałyśmy kasę i do północy. Wracałyśmy do domów taksówkami, na własny koszt. Ale to się teraz nie liczyło. Kogoś trzeba było za "wycieki" kasowe zwolnić. Padło na nas.
Joanna Szpyt z Biura Prasowego Carrefour w Warszawie potwierdziła, że pięć pracownic grudziądzkiego marketu otrzymało zwolnienia dyscyplinarne i sprawę zgłoszono policji.

* Imiona pracownic zostały zmienione.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska