Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pielęgniarki: - Małe pensje, dużo pracy, a ich coraz mniej [wideo]

Roman Laudański, TVN24/x-news
Na 1000 pacjentów przypada w regionie 4,5 pielęgniarki. Mniej niż średnia krajowa (5,2 pielęgniarki). W 2035 roku na 1000 pacjentów przypadnie już tylko 3,6 pielęgniarki, a społeczeństwo się starzeje.
Na 1000 pacjentów przypada w regionie 4,5 pielęgniarki. Mniej niż średnia krajowa (5,2 pielęgniarki). W 2035 roku na 1000 pacjentów przypadnie już tylko 3,6 pielęgniarki, a społeczeństwo się starzeje. Przemysław Świderski
Na ostatnią konferencję Komitetu Obrony Pielęgniarek i Położnych naszego regionu dwie szefowe związków przyszły - z uwagi na stan zdrowia - o kulach. - Czy za chwilę taki będzie obraz polskich pielęgniarek i położnych? - zastanawia się Hanna Sowińska od lat pisząca w „Pomorskiej” o tematyce zdrowotnej.

Statystyki są nieubłagane. Na 1000 pacjentów przypada w regionie 4,5 pielęgniarki. Mniej niż średnia krajowa (5,2 pielęgniarki). W 2035 roku na 1000 pacjentów przypadnie już tylko 3,6 pielęgniarki. Wskaźnik został wyliczony na podstawie danych emerytalnych. Nie uwzględnia pielęgniarek, które w poszukiwaniu lepiej płatnych etatów przeniosą się do niemieckich, brytyjskich czy skandynawskich szpitali. Już wyjeżdża ich coraz więcej.

Ponad 45 proc. pielęgniarek i położnych ma od 36 do 50 lat. Prawie 45 proc. - od 51 do 60 lat!

Pielęgniarka Alina Słysz od lat należy do Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych, któremu przewodniczy w bydgoskim 10. Wojskowym Szpitalu Klinicznym z Polikliniką. Brała udział we wszystkich protestach w Warszawie. Była przy „białym miasteczku”, potrząsała butelkami z drobnymi przed Radą Ministrów. - Za osiem lat będzie nas o jedną trzecią mniej - mówi Alina Słysz. - Młode dziewczyny nie chcą pracować za takie pieniądze, bo to jest odpowiedzialny i ciężki zawód. Pielęgniarki powinny być wpisane do systemu przy kontraktowaniu usług, to byłyby zmiany systemowe. Dziś nie każdy szpital spełnia minimalne normy zatrudnienia. Zdarza się, nie w naszym szpitalu, że jedna pielęgniarka jest na dyżurze. Pracuję 35 lat. Kiedyś wszystkie zarabiałyśmy tak samo. Teraz w każdym szpitalu jest inaczej.

Przeczytaj też: Pielęgniarki z Nowego Szpitala cały czas czekają na obiecane podwyżki. Nie zobaczyły ani złotówki

10 Wojskowy Szpital Kliniczny z Polikliniką w Bydgoszczy ma kontrakt na 460 pacjentów. - Zatrudniamy ponad 500 pielęgniarek - mówi płk dr Jarosław Marciniak, komendant szpitala. - Patrząc na wymagania NFZ-tu i ministerstwa zdrowia - w przyszłości może to być za mało. Personel się starzeje, część wyjeżdża na Zachód. Widać to nie tylko po pielęgniarkach, ale i po lekarzach. Zawsze mamy ok. 30 stażystów. 10 emigrowało od razu po uzyskaniu prawa do wykonywania zawodu. Wyjechali do Irlandii, Wielkiej Brytanii, Niemiec, a dwóch nawet do Kenii! Przysyłają nam pocztówki. Albo jesteśmy bardzo bogatym państwem, bo studia są bezpłatne, albo coś jest nie tak. Lekką ręką pozbywamy się ludzi, których wykształcenie kosztowało państwo bardzo dużo pieniędzy! To się w przyszłości będzie mściło.

Szpital wojskowy będzie obchodził 30-lecie. Dla połowy pracowników jest to nadal pierwsze miejsce pracy. Dziś to ludzie po 50-tce. W tym wieku człowiek już by chętnie zwolnił, a tu trzeba ciężko pracować.

W tym roku w szpitalu przeprowadzono regulacje płac dla wszystkich pracowników - po sto złotych dla zatrudnionych na umowę o pracę.

Płace dla pielęgniarek powinny być wyższe, żeby panie były choć trochę zadowolone - dodaje komendant szpitala. - Z jednej pracy biegną do drugiej, a przecież muszą opiekować się dziećmi, znaleźć czas na odpoczynek. Mają dużo pacjentów w ciężkich stanach - za taką pracę w stresie powinny więcej zarabiać. Doznają urazów kręgosłupa po dźwignięciu cięższych pacjentów, a praca w szpitalnym oddziale ratunkowych to już prawdziwy dramat - bywa, że pijani pacjenci awanturują się i demolują oddział.

Minister zdrowia zaproponował pielęgniarkom i położnym podniesienia płac o 1,6 tys. złotych w ciągu czterech lat. - Szczytny cel, ale kiedy zarobki lekarzy i pięgniarek zaczną się spłaszczać, to lekarze zaczną protestować - dodaje komendant.

Jeden z oddziałów szpitalnych. Ok. 50 pacjentów, średnio 8-9 zabiegów operacyjnych dziennie. Na zmianie pięć pielęgniarek i dwóch opiekunów medycznych.

Czytaj też: Pielęgniarki z Bydgoszczy i okolic walczą o swoje. Z pomocą Gowina

Teresa (wszystkie imiona, na prośbę pań, zostały zmienione - przyp. red) o siódmej rano rozpoczęła 12-godzinny dyżur. Musiała przygotować pacjentów do zabiegów. Odpowiada za kilkunastu w lżejszych stanach. Najpierw wywiady pielęgniarskie, pobieranie krwi na dodatkowe badania, leki, zastrzyki, kroplówki, zmiana opatrunków - wylicza obowiązki. Rozliczyć leki, wypisać całą dokumentację. Cztery godziny po zabiegu pacjenci są już uruchamiani. Przy cięższych stanach - trzeba ich przewracać, żeby nie zrobiły się odleżyny, przypilnować odsysania. 12 godzin to za mało. Myśli o zmianie pracy. - Praca jest fajna, daje satysfakcję, tylko dwa tysiące na rękę to za mało - kręci głową.

Magda dorabiała przez rok. Po dźwiganiu pacjentów zaczęła mieć problemy z kręgosłupem, zrezygnowała. - Dorobić mogłam, ale 250-300 godzin pracy w miesiącu, to nie jest życie. Nie ma czasu dla rodziny, na odpoczynek. Z dyżuru na dyżur. Gdyby miała utrzymać się sama z dzieckiem - w ogóle sobie tego nie wyobrażam!

- Nie wierzę, że koleżankom uda się coś wywalczyć - mówi Magda. - Przez siedem lat nie było podwyżek. Ostatnio - 100 złotych brutto, ale premie zostały ścięte. Zresztą nie były wypłacane co kwartał.

- Gdybyśmy nie mieli dziecka, to już by nas w kraju nie było - uśmiecha się. - Koleżanka wyjechała do Wielkiej Brytanii. Pracować musi, jak wszędzie, ale za zupełnie inne pieniądze. Stać ją na normalne życie. My połowę niewielkiego dochodu przeznaczamy na spłatę kredytu mieszkaniowego.

Tamara: - U nas na 40 pacjentów są 4 pielęgniarki na dyżurze. Muszą zawieźć pacjentów na blok operacyjny, odebrać, zawieźć na badania i konsultacje. Przygotować do zabiegu lub specjalistycznych badań. No i bardzo dużo czasu zajmuje wypełnianie papierów.

Lekarze wiedzą, że jeżeli szpital nie wykaże się odpowiednią liczbą specjalistów, to NFZ nie podpisze kontraktu. Dlatego lekarze najwięcej ugrali na reformie zdrowia. Co do pielęgniarek, to wymogi są minimalne, np. jedna lub dwie pielęgniarki danej specjalizacji. Związki zawodowe pielęgniarek i położnych domagają się, by ich pracę wycenić w ten sam sposób, w jaki NFZ wycenia pracę lekarzy.

Maria, inny oddział: - Średnia wieku pielęgniarek jest coraz wyższa. Jesteśmy przyzwyczajone do pracy. To, co powinny zrobić cztery - robimy we trzy. Tylko po latach przychodzi zmęczenie. No i nasze kręgosłupy nie chcą stać się młodsze.

- Choroby kręgosłupa nie są uznane za chorobą zawodową pielęgniarek! - irytuje się Irena - Zdrowe kręgosłupy mogą mieć tylko te, które siedziały w poradni za biurkiem.

- Nie rozumieją tego ani pacjenci, ani rodziny - dodaje Halina. - Pacjenci są nie tylko coraz bardziej wymagający, ale i niegrzeczni. Roszczeniowi, agresywni, co powoduje, że coraz częściej zdarzają się momenty, kiedy człowiekowi nie chce się pracować.

- Kiedyś naprawdę były inne relacje między pacjentem, rodziną a pielęgniarkami - wtrąca Irena. - Rodziny nam pomagały.

Halina wskazuje, że to po części wina mediów, które utwierdzają ludzi w przekonaniu, że pielęgniarki są od wszystkiego.

Kiedy pielęgniarki słyszą opinię, że nic innego nie robią, tyko siedzą i piją kawę, to szlag je trafia.

Podkreślają, że kiedy rodziny przychodzą na wizyty, to wtedy starają się nic nie robić przy pacjentach; na chwilę mogą przysiąść.

- Oddając bliską osobę do szpitala każdy chce dla niej jak najlepiej, ale nie widzi, że na oddziale jest 30 pacjentów i tylko 2 pielęgniarki - opowiadają. - Rodzina nie zmieni pampersa mamusi, rzadko ją umyje czy nakarmi. Czekają, aż zrobi to pielęgniarka. Opowiadają, jak kiedyś reanimowały pacjenta, a w sali obok inna pacjentka zanieczyściła się w pampersa. I oburzona rodzina wpadła do sali podczas reanimacji, że mamusia zrobiła kupę i natychmiast pielęgniarka ma zmienić pampersa! - Ręce opadają... Rodzina soczków i jogurtów dziadkowi naniesie, pacjent ma później biegunkę, bo w domu tego w takich ilościach nie jadł, ale rodzina spełniła obowiązek, bo tak wypada - opowiadają

Co trzyma w zawodzie? - Twarde jesteśmy - zapewniają. - Trudno nam zrozumieć, że z roku na rok jest gorzej. Wymagań coraz więcej, a kasa stoi w miejscu. Młode dziewczyny już podczas praktyk zaczynają się zastanawiać, czy dobrze wybrały zawód, a jeśli tak, to czy powinny zostać w Polsce? Bywa, że wszystkie praktykantki zgodnie deklarują, że po skończonej edukacji wyjeżdżają do Wielkiej Brytanii.

Ile odkładają polskie pielęgniarki?
- Z dwóch tysięcy złotych?!
- Żyjemy od pierwszego do pierwszego.
- Nie marzą mi się luksusy, ale chcę spokojnie przeżyć miesiąc. I odłożyć 100 lub 200 złotych na dentystę, bo przecież leczenie zębów kosztuje krocie.

Chwalą te koleżanki, które pojechały na protest do Warszawy. Zastanawiają się tylko, czy to coś zmieni. Mówią, że przed każdymi wyborami słyszą obietnice. - Nowy minister zapewniał, że znajdą się pieniądze na podwyżki dla pielęgniarek z puli NFZ-tu. A teraz sugeruje, że to dyrektorzy mają znaleźć kasę! Dopóki nie będzie na papierze, to nikomu nie uwierzymy! - mówią rozgoryczone kobiety.

- Dla nas będą pieniądze, kiedy w ustawie o świadczeniach gwarantowanych i przepisach NFZ-tu znajdzie się konkretna liczba pielęgniarek na liczbę pacjentów w danej kategorii opieki -mówi naczelna pielęgniarka por. Iwona Żuczek. - Przygotowanie leków i dokumentacji zajmuje nam ponad 50 procent czasu pracy. Zapisane musi być wszystko, bo rodziny są coraz bardziej roszczeniowe. A jeśli minister uważa, że na to wystarczy 25 proc. czasu pracy, to rozmijamy się z prawdą. Nie chciałabym być pacjentem szpitala, który miałby minimalną normę zatrudnienia, którą wyznaczył minister! - . Jeżeli będziemy walczyć najpierw o zmianę prawa, a nie o pieniądze, to doczekamy zmiany - dodaje.

- A ja myślę, że jesteśmy zbyt słabą grupą zawodową, żeby ktoś się z nami liczył - ma wątpliwości Małgorzata.

Iwona Żuczek: - Pacjenci widzą, jak zmęczone schodzimy z dyżuru

- W wielu krajach do zmiany wynagrodzeń pielęgniarek doszło dopiero wtedy, kiedy ich zabrakło - przekonują inne. - Do nas nie przyjadą Ukrainki czy Białorusinki, bo nasze zarobki są równie podłe. Pojadą na Zachód, gdzie są większe pieniądze. System, w którym zabraknie pielęgniarek, wymusi docenienie zawodu. Za 10-15 lat to nastąpi. Na pewno nastąpi.

O ministrze mówią, że jest świetnym kardiochirurgiem i tego mu nikt nie zabierze. Tylko pracuje w jednym z lepiej opłacanych szpitali w Polsce. Tam pielęgniarki zarabiają więcej. - Dlatego jego wyobrażenie o naszej pracy jest inne - podkreślają. - Poza tym patrzy na to jak lekarz: ma być i jest. Polscy lekarze są przy-zwyczajeni, że ma być i nie interesuje, jak. Rzadko który widzi, że ma za mało personelu. Ile razy ordynatorzy zaczynali restrukturyzację od wykreślania etatów pielęgniarskich. Ani im przez głowę nie przeszło, kto będzie pracował przy pacjentach. Widzimy, że lekarze też dużo pracują. Czasami zastanawiamy się, czy jeszcze pamiętają, gdzie mieszkają. Pilnujemy zleceń, bo bywa, że mylą się z przypisywaniem leków, a my też uczyłyśmy się farmakologii.

- Każdy zgon przeżywamy jak śmierć kogoś bliskiego. Jesteśmy ostatnimi osobami, które trzymają za rękę umierających. Rodziny nie mają na to ochoty - opowiada Justyna.
- Czasu nie mają - komentują panie.
- A ja wracam do domu i „niosę” z sobą tego zmarłego - ciągnie Justyna. - Zastanawiam się, czy zrobiłam wszystko, żeby mu pomóc. Jak na dłużej zatrzymam się przy jednym pacjencie, to inni zaraz komentują: przy nim stała, wiadomo, dlaczego.

Zastanawiają się, ile pielęgniarek ma depresję? Ile wypaliło się zawodowo? Nauczyciele mają prawo do urlopów zdrowotnych, bo pracują z dziećmi. - A my? Pracujemy z ludźmi chorymi, a czasami i złośliwymi. Nauczyciele mogą strajkować, a my jak odejdziemy choć na godzinę od łóżek, to nikt za nas nic przy pacjentach nie zrobi.

- Jeszcze zostaniemy napiętnowane społecznie, że jak śmiałyśmy to zrobić - dodaje Marta. - Brałam udział w godzinnym strajku w „Juraszu”. Później miałam tyle roboty, że nie wiedziałam, w co ręce włożyć!

Przeczytaj również: Protestują górnicy, nauczyciele, pielęgniarki. Dlaczego z powodu niskich pensji na ulicę nie wyjdą pracownicy prywatnych firm?

- Dziecko zachoruje, a ja się zastanawiam, czy brać opiekę, bo koleżanka zostanie sama. To chore - wtrąca Wioletta. - Walczę sama ze sobą: tu chore dziecko, a tam koleżanka sama z chorymi! Z zewnątrz tego nie widać.

Mówią, że nikt tak nie odczuje świąt jak pielęgniarka, która w Wigilię jedzie na 19.00 do pracy. Zostawia rodzinę, widzi światła...

Helena jest pielęgniarką ponad 30 lat. Szlag ją trafił, kiedy w gazecie przeczytała o przywilejach pielęgniarek. Bez kolejki do lekarza (- Jeszcze mi się nie przydarzyło! ), trzynastki (- Ile lat temu była ostatnia? Przed Kasą Chorych!). Za darmo tabletki (- Bzdura, po prostu bzdura). - Nic nie mamy, żadnych przywilejów! My to wiemy, ale ludzie nie.

- Placówki, w których są spory zbiorowe, mogą prowadzić po referendum strajki - dodaje pielęgniarka Alina Słysz. - W naszym szpitalu spór zbiorowy mamy za sobą. Jeżeli dostaję informacje z zarządu krajowego, że minister zdrowia wydał rozporządzenie w sprawie 300 zł podwyżki, a na proteście mówił o 400 zł, to coś jest nie tak. Jesteśmy zdeterminowane, będziemy odchodzić od łóżek. Nie w taki sposób, że pacjent nie będzie zabezpieczony.

Pielęgniarki rozchodzą się do chorych. Muszą zrobić swoje.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska