Problemem są "miejskie obszary funkcjonalne". To dla tych jednostek ministerstwo rozwoju regionalnego przewiduje osobną pulę pieniędzy unijnych w nowej perspektywie finansowej 2014-2020.
Do naszego województwa mogłoby w sumie trafić niemal 200 mln euro. Warunek ministerstwa rozwoju regionalnego: musi powstać jeden miejski obszar funkcjonalny.
Jakie wspólne funkcje?
Prezydent Rafał Bruski kwestionuje zapis z dokumentu (z 7 czerwca), jaki powstał w ministerstwie, że "w przypadku województwa kujawsko-pomorskiego występuje jeden zwarty obszar funkcjonalny, w skład którego wchodzą zarówno Bydgoszczy, jak i Toruń".
- To zły zapis, który trzeba zmienić - mówi prezydent Bruski i śle do minister Bieńkowskiej pismo. Zwraca w nim uwagę, że obydwa miasta nie są ze sobą związane ani historycznie, ani geograficznie. - Bydgoszcz ma ponad 600 lat, Toruń ponad 700 i nigdy nie wytworzyły się bliskie związki między miastami. W dodatku między nami są bariery geograficzne i przyrodnicze: tereny zalewowe Wisły i Puszcza Bydgoska - dodaje.
Bruski proponuje rozwiązanie: stworzenie dwóch osobnych obszarów funkcjonalnych. Takie osobne analizy mają zresztą znaleźć się w dokumencie, którego przygotowanie dofinansuje Unia Europejska. Dokument ma nas przygotować na środki unijne z nowej perspektywy. Liderem tego projektu jest obecnie Bydgoszcz (wśród partnerów znalazł się m.in. Toruń, powiat bydgoski i powiat toruński). Wczoraj bydgoska rada miasta przyjęła uchwałę otwierającą drogę do przetargu na tę analizę.
Prezydent Bydgoszczy ma nadzieję, że jego pismo do minister Elżbiety Bieńkowskiej przyniesie efekt: - Wrazie konieczności jestem skłonny pojechać do Warszawy i tłumaczyć osobiście - zapewnia Bruski.
Tymczasem z punktu widzenia rządu osobne miejskie obszary funkcjonalne mogą nie być do zaakceptowania. Jak słyszymy - z jednej strony Unia chce, aby te pieniądze trafiły nie do miast, ale obszarów funkcjonalnych, części regionu. Z drugiej - wedle analizy PAN-u (której tezy jednak są kwestionowane) i Koncepcji Przestrzennego Zagospodarowania Kraju - te dwa miasta są ze sobą powiązane i planują to w przyszłości.
Szef rady się poskarży
W ostrych słowach o postawie minister Bieńkowskiej wypowiada się Roman Jasiakiewicz, przewodniczący bydgoskiej Rady Miasta: - "Albo będziecie razem, albo nie dostaniecie pieniędzy"? Tak się nie godzi mówić w praworządnym państwie. Z góry nakłada nam formułę, w jakiej powinna funkcjonować Bydgoszcz. Stawia nas pod ścianą - irytuje się.
Jego zdaniem minister nie zna ani terenu województwa, ani naszej mentalności. Szef bydgoskiej rady chce poskarżyć się na minister Bieńkowską do Komisji Europejskiej: - Wykorzystuje przecież unijne środki do wywierania presji i nacisków - argumentuje.
Przeczytaj także: Bydgoscy radni o nowym teatrze w Toruniu. "Negatywny ewenement na skalę europejską"
"Nie" prezydenta Torunia
- Nie może być Bydgoszcz liderem dla projektu Bydgoszczy, Torunia oraz dwóch powiatów, jeżeli chce pieniądze wykorzystać tylko dla siebie - powiedział wczoraj “Zbliżeniom" Michał Zaleski, prezydent Torunia.
- Marszałek województwa nie będzie komentował listu prezydenta Bydgoszczy - powiedziała wczoraj rzeczniczka Piotra Całbeckiego. O opinię poprosiliśmy również ministerstwo rozwoju regionalnego. Ministerstwo obiecało odpowiedź do końca tygodnia.
Czytaj e-wydanie »