Klif to pies, który trafił do toruńskiego schroniska ze starym urazem stawu łokciowego. Przeszedł szereg operacji i zabiegów. Niestety jego cierpienie poszło na marne, ponieważ łapę ostatecznie trzeba było amputować.
Czytaj koniecznie: Ofiara księdza pedofila skarży dwie kurie o 300 tys. zł odszkodowania
Zofia Pawlak, która pracuje w klinice weterynaryjnej, zajmuje się psami chorymi i po wypadkach, zaczęła mu szukać domu. I znalazła. Jednak pół roku później pies znowu trafił do schroniska.
Trójłapek został oddany z powodu niepożądanych zachowań związanych z łakomstwem typu ściąganie jedzenia ze stołu, rozrzucanie śmieci, szukanie pokarmu na spacerach. Jego opiekunka uważa, że te problemy można rozwiązać, ale potrzeby pracy i zaangażowania człowieka.
- Pracuję z Klifem wraz z pozostałymi wolontariuszami i poprawa w jego zachowaniu jest olbrzymia. Ma dostosowaną dietę. W miarę możliwości spaceruje z wolontariuszami. Mimo to przybrał na wadze, posmutniał i mam wrażenie, że stał się obojętny na swój los. Wiem, że nie jest to łatwy pies i pod względem problemów zdrowotnych jak i pewnych niedoskonałości charakteru, ale wiem, że dom przedłuży mu życie, a schronisko - mimo największych starań - je coraz bardziej skraca - napisała opiekunka Klifa w liście do Marcina Dorocińskiego.
Znanego aktora historia psa z toruńskiego schroniska poruszyła na tyle, że zamieścił ją na swoim profilu na Facebooku, ale - jak mówi Zofia Pawlak - odzewu nie ma.
- Napisałam do pana Marcina, bo wiem, że on bardzo angażuje się w pomoc zwierzętom. Bardzo liczę, że dzięki temu Klif wkrótce znajdzie dom. To nie musi być nawet rodzina z Torunia. Mogę go zawieźć, gdzie trzeba. Najlepiej, gdyby to był dom z ogrodem i ze starszymi dziećmi - mówi Zofia Pawlak.
Info z Polski - 10.08.2017