Zima to nie jest dobry czas dla zwierząt. I nie tylko dlatego, że warunki atmosferyczne są złe - jest zimno i wilgotno. W tym okresie wielu ludzi pozbywa się swoich pupili, bo spacery z nimi w trzaskającym mrozie to już wątpliwa przyjemność.
- Smutne jest to, że okrutni właściciele w bezwzględny sposób pozbywają się starych zwierząt, które spędziły z nimi długie lata. Kiedy zaczynają chorować, niezbyt pięknie pachnieć, to nie ma dla nich już miejsca w domu - mówi Agnieszka Szarecka, kierowniczka toruńskiego schroniska przy ulicy Przybyszewskiego. - Drugi nasz problem to szczeniaki, których wciąż przybywa. Niestety, najczęściej z powodu ludzkiej głupoty i niechęci do zabiegów sterylizacji.
Przeczytaj koniecznie: Wyścig z czasem na budowie schroniska dla zwierząt w Grudziądzu
Kilka dni temu do schroniska trafiły cztery szczeniaki, które ktoś wyrzucił do... kontenera na Rubinkowie. Przynieśli je dwaj mężczyźni, którzy znaleźli zwierzaki w śmietniku.
W ubiegłym tygodniu z jednego z mieszkań zabrano sukę i czwórkę jej potomstwa, po tym jak właściciel tej gromadki trafił do aresztu. Od razu deklarował, że suczkę po wyjściu odbierze, ale młodych już nie.
Mniej więcej w tym samym czasie inny mężczyzna przyniósł do przytuliska siedem szczeniaków i ich matkę. W ten sposób pozbył się problemu. W tej chwili w placówce na Bydgoskim Przedmieściu jest ponad 370 psów.
Bywają też przypadki losowe, niezawinione przez ludzi. Jak historia dwóch suczek z Chełmży, których pan - starszy, samotny człowiek - nagle trafił do szpitala. Jest w ciężkim stanie, nie wiadomo, czy dojdzie do siebie. Albo kobieta na życiowym zakręcie, która musi opuścić wynajmowane mieszkanie i pójść do ośrodka dla bezdomnych. Tam swojego ukochanego pupila zabrać nie może, chociaż bardzo by chciała. Jedynym rozwiązaniem w tej trudnej sytuacji było więc schronisko.
Warto tu też przypomnieć najbardziej spektakularne interwencje. Jak chociażby w dzikiej hodowli w Czarnych Błotach, skąd zabrano w sumie 50 psów i w Kamionkach, gdzie starsza pani miała ich 30.
Są też dobre wiadomości. W ubiegłym roku adopcje w toruńskim schronisku sięgnęły niemal 90 proc. Dzięki zaangażowaniu pracowników i wolontariuszy wiele zdziczałych zwierząt udało się oswoić i przyzwyczaić do kontaktu z człowiekiem. Socjalizacja natomiast pozwoliła skierować je do adopcji.
Czytaj też: Dzięki nim ujęto zwyrodnialca, który zakopał psa żywcem!
- Jest bardzo zimno, zwierzęta potrzebują dużej ilości wartościowej karmy. W najmroźniejsze dni karmimy je w ciągu dnia i dodatkowo jeszcze wieczorem. Dla części z nich gotujemy drób z ryżem, żeby poprawić ich kondycję - tłumaczy Agnieszka Szarecka. - Będziemy wdzięczni za kołdry i koce do ocieplania bud oraz za karmę. Przyda się też wyżej wspomniany ryż oraz drobiowe mięso. Może być z kośćmi, po ugotowaniu je wyrzucimy.
Osoby zainteresowane pomocą toruńskiemu schronisku mogą dzwonić pod numer 56 622 48 87. Placówka mieszcząca się przy ulicy Przybyszewskiego 3 czynna jest od poniedziałku do piątku w godz. 12-16 (również w weekendy). Do schroniska przywozić można też makulaturę, za którą kupowana jest karma.
Wideo: INFO Z POLSKI odc.19 - przegląd najciekawszych informacji ostatnich dni w kraju.