Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Cztery szczeniaczki znalezione w śmietniku! Teraz czekają na dom

(JWN)
Sławomir Kowalski
Czworonogom z toruńskiego schroniska potrzeba koców i kołder do ocieplania bud. Przyda się także jedzenie - ryż i mięso drobiowe.

Zima to nie jest dobry czas dla zwierząt. I nie tylko dlatego, że warunki atmosferyczne są złe - jest zimno i wilgotno. W tym okresie wielu ludzi pozbywa się swoich pupili, bo spacery z nimi w trzaskającym mrozie to już wątpliwa przyjemność.

- Smutne jest to, że okrutni właściciele w bezwzględny sposób pozbywają się starych zwierząt, które spędziły z nimi długie lata. Kiedy zaczynają chorować, niezbyt pięknie pachnieć, to nie ma dla nich już miejsca w domu - mówi Agnieszka Szarecka, kierowniczka toruńskiego schroniska przy 
ulicy Przybyszewskiego. - Drugi nasz problem to szczeniaki, których wciąż przybywa. Niestety, najczęściej z powodu ludzkiej głupoty i niechęci do 
zabiegów sterylizacji.

Przeczytaj koniecznie: Wyścig z czasem na budowie schroniska dla zwierząt w Grudziądzu

Kilka dni temu do schroniska trafiły cztery szczeniaki, które ktoś wyrzucił do... kontenera na Rubinkowie. Przynieśli je dwaj mężczyźni, którzy znaleźli zwierzaki w śmietniku.

W ubiegłym tygodniu z jednego z mieszkań zabrano sukę i czwórkę jej potomstwa, po 
tym jak właściciel tej gromadki trafił do aresztu. Od razu deklarował, że suczkę po wyjściu odbierze, ale młodych już nie.

Mniej więcej w tym samym czasie inny mężczyzna przyniósł do przytuliska siedem szczeniaków i ich matkę. W ten sposób pozbył się problemu. W tej chwili w placówce na 
Bydgoskim Przedmieściu jest ponad 370 psów.

Bywają też przypadki losowe, niezawinione przez ludzi. Jak historia dwóch suczek z Chełmży, których pan - starszy, samotny człowiek - nagle trafił do szpitala. Jest w ciężkim stanie, nie wiadomo, czy dojdzie do siebie. Albo kobieta na życiowym zakręcie, która musi opuścić wynajmowane mieszkanie i pójść do ośrodka dla bezdomnych. Tam swojego ukochanego pupila zabrać nie może, chociaż bardzo by chciała. Jedynym rozwiązaniem w tej trudnej sytuacji było więc schronisko.

Warto tu też przypomnieć najbardziej spektakularne interwencje. Jak chociażby w dzikiej hodowli w Czarnych Błotach, skąd zabrano w sumie 50 psów i w Kamionkach, gdzie starsza pani miała ich 30.

Są też dobre wiadomości. W ubiegłym roku adopcje w toruńskim schronisku sięgnęły niemal 90 proc. Dzięki zaangażowaniu pracowników i wolontariuszy wiele zdziczałych zwierząt udało się oswoić i przyzwyczaić do kontaktu z człowiekiem. Socjalizacja natomiast pozwoliła skierować je do adopcji.

Czytaj też: Dzięki nim ujęto zwyrodnialca, który zakopał psa żywcem!

- Jest bardzo zimno, zwierzęta potrzebują dużej ilości wartościowej karmy. W najmroźniejsze dni karmimy je w ciągu dnia i dodatkowo jeszcze wieczorem. Dla części z nich gotujemy drób z ryżem, żeby poprawić ich kondycję - tłumaczy Agnieszka Szarecka. - Będziemy wdzięczni za kołdry i koce do ocieplania bud oraz za karmę. Przyda się też wyżej wspomniany ryż oraz drobiowe mięso. Może być z kośćmi, po ugotowaniu je wyrzucimy.

Osoby zainteresowane pomocą toruńskiemu schronisku mogą dzwonić pod numer 56 622 48 87. Placówka mieszcząca się przy ulicy Przybyszewskiego 3 czynna jest od poniedziałku do piątku w godz. 12-16 (również w weekendy). Do 
schroniska przywozić można też makulaturę, za którą kupowana jest karma.

Wideo: INFO Z POLSKI odc.19 - przegląd najciekawszych informacji ostatnich dni w kraju.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska