Przerażeni mieszkańcy słyszeli świsty i gwizdy, ale nikt nie przypuszczał, że wicher uszkodzi cztery dachy w tej niewielkiej wsi gminy Kamień. Najbardziej poszkodowany został Andrzej Lutka - część dachu i piętro domu, który dzierżawi od gminy, zatrzymały się na oddalonym o sześć metrów od zabudowania świerku.
- Byłem akurat w pracy i kiedy przyjechałem, dachu już nie było - mówi poszkodowany. - Teraz trzeba to wszystko uporządkować. Gdyby nie drzewo, dach poleciałby dalej. W obejściu wszędzie widać ślady po tragedii. Dokoła pełno jest cegłówek i resztek piętra, które zniknęło podczas wichury. Na szczęście nikogo nie było wtedy w domu.
W poniedziałek w nocy na miejscu zjawił się burmistrz Kazimierz Fiałkowski. - We wtorek rano do Obkasu ruszyli pracownicy referatu gospodarki komunalnej - mówi burmistrz. - Podpisaliśmy już umowę z Nadleśnictwem Lutówko i poszkodowani zamieszkają w dwóch pokojach budynku należącego do Nadleśnictwa.
Nie są to jedyne straty w Obkasie. Trzem gospodarzom wichura naruszyła eternitowe dachy. Łączna suma strat we wsi to około 50 tys. zł.
Andrzej Lutka, z Obkasu, poszkodowany: - Nie wiem, jak to się stało. Tragedię widziała moja mama, która właśnie wracała do domu. Dach był nowy, niedawno kładziony. To straszne, że nagle można stracić mieszkanie.**
Piętro na świerku
Barbara Zybajło, Fot. Aleksander Knitter

Andrzej Lutka przy ruinie domu wybiera całe cegłówki.
Wichury nie odpuszczają, ale wiatr nie jest na szczęście tak silny, jak z poniedziałku na wtorek, kiedy podmuchy zrywały dachy z domów. Najbardziej poszkodowani są mieszkańcy Obkasu, nad którym przeszła trąba powietrzna.