Mężczyznę na skuterze z miejskiej wypożyczalni zauważyli policjanci z wrocławskiej drogówki, w czasie kiedy patrolowali ulice centrum Wrocławia. Na początku zwrócili uwagę, że kierujący nie ma na głowie kasku, a także korzysta z telefonu komórkowego w czasie jazdy.
- Jednak najważniejszymi argumentami za tym, że kierujący skuterem zagraża nie tylko sobie, ale też innym, było zignorowanie sygnalizatora nadającego sygnał czerwony na jednym z głównych skrzyżowań w mieście, a także tor jazdy, który sugerował, że kierowca może znajdować się pod wpływem substancji odurzających – mówi st. sierż. Krzysztof Marcjan z biura prasowego wrocławskiej policji.
Policjanci włączyli sygnały świetlne i dźwiękowe w swoim nieoznakowanym radiowozie dając mężczyźnie znak, żeby się zatrzymał. Ten jednak zignorował funkcjonariuszy i jechał dalej.
- Wtedy mundurowi zajechali mu drogę zmuszając kierującego do zatrzymania się. Ten i owszem, zatrzymał się, lecz jednocześnie uderzył w policyjne auto, uszkadzając zarówno je, jak i miejski skuter, którym się poruszał – dodaje Marcjan.
Kierowcą jednośladu okazał się 30-letni obywatel Ukrainy. Badanie alkomatem wykazało ponad 1,2 promila alkoholu w wydychanym powietrzu. Mężczyzna został zatrzymany i doprowadzony do policyjnego aresztu.
ZOBACZ TEŻ:
Przy autostradzie pod Wrocławiem otwierają paliwowy dyskont
