Marian Blank już po raz czternasty miał popłynąć Drwęcą w ostatni dzień roku. Zdążył złożyć mieszkańcom życzenia, rozgrzać się robiąc kilka pompek. Polał się wodą z wiaderka.
Gdy miał już wskakiwać do wody nad rzeką pojawił się pijany przechodzień. Ubzdurał sobie, że wskoczy do wody razem z Marianem. Mimo prób powstrzymania go, mężczyzna rozebrał się do połowy i wskoczył do wody. Przepłynął kilkaset metrów (od mostu na ul. Mostowej do mostu przy ul. Kościelnej). Tam wyciągnął go przypadkowy widz.
Przyjechała też wezwana straż pożarna, policja i karetka pogotowia, która zabrała mężczyznę.
- Już dziś nie popłynę. Jestem za bardzo roztrzęsiony - powiedział Marian Blank.
Przeczytaj również: Morsy z Grudziądza wskoczyły do jeziora! Ach, co to była za kąpiel! [zdjęcia, wideo]
Od redakcji:
Przykre jest, że sytuację obserwowało kilkaset osób (stojąc w odległości zaledwie kilka metrów). Praktycznie nikt nie zareagował. Nie podszedł żeby go powstrzymać. Oczywiście pojawiły się komentarze, że to dziennikarze powinni nie dopuścić do tego, by mężczyzna wpadł do wody. Próbę podjął Mariusz Zabłocki (nauczyciel w-f z brodnickiego gimnazjum). Jemu (pokaźnemu mężczyźnie) udało się tylko na chwilę zatrzymać pijanego mężczyznę. Po chwili wyminął również jego i wskoczył do wody. Kilkaset metrów dalej rękę wyciągnął przypadkowy widz. Wszedł do wody. Pomógł, być może uratował życie. Pozostał anonimowy. Szkoda, że to sympatyczne widowisko zamieniło się w akcję ratunkową i obarczanie odpowiedzialnością wszystkich dookoła, gdy samemu nie zrobiło się kompletnie nic. Pozostaje złożyć podziękowania anonimowemu bohaterowi.