Po meczu z Ruchem, a przed potyczką z Pogonią w obozie niebiesko-czarnych powiało optymizmem. Pierwszy punkt zdobyty po ponad dwóch miesiącach, a przede wszystkim dobra gra, szczególnie po przerwie, kazała żywić nadzieję, że z Portowcami, którzy nie prezentują się najlepiej bydgoszczanie są w stanie powalczyć o punkty. Niestety, wydarzenia boiskowe na stadionie przy ul. Twardowskiego całkowicie temu zaprzeczyły.
Bydgoska ekipa, by się jeszcze bardziej zintegrować udała się do ośrodka w Buczu, gdzie w dwóch ostatnich przerwach letnich przygotowywali się do sezonu. Wszystko wyglądało jak najlepiej, a świadczyły o tym chociażby humory jakie dopisywały trenerowi Mariuszowi Rumakowi i Pawłowi Strąkowi podczas konferencji prasowej zorganizowanej przed wyjazdem do Szczecina. - Przyjechaliśmy po trzy punkty - odważnie deklarował szkoleniowiec na antenie nc+.
Zgodnie z trenerską praktyką, że zwycięskiego składu się nie zmienia (remis z Ruchem możemy potraktować jako zwycięstwo) posłał do boju tych samym piłkarzy, co przeciwko chorzowianom. Po raz drugi szkoleniowiec książkowo zachował się w przerwie meczu, dokonując dwóch zmian i wprowadzając piłkarzy (Herold Goulon i Micha ł Masłowski, który przedłużył wczoraj kontrakt do 30 czerwca 2017 roku), którzy mają możliwości zmiany niekorzystnego wyniku.
Znowu stare błędy
Jednak już wtedy niebiesko-czarni przegrywali 0:2, a obie bramki stracili po błędach jakie przytrafiały się im w poprzednich meczach. Gapiostwo, brak koncentracji i asekuracji czy słabe przewidywanie boiskowych sytuacji - to stare grzechy, które towarzyszą zawiszanom od początku sezonu 2014-15. Wychodzi na to, że znowu znaleźli się w punkcie wyjścia i trzeba wszystko zaczynać od początku.
- Byliśmy uczulani przez cały tydzień na stałe fragmenty i one zaważyły na przebiegu meczu - mówił Sebastian Ziajka. - Po przerwie mieliśmy grać wyżej i założyć pressing na połowie Pogoni. Niestety, wyszło jak wyszło. Dobrze, że teraz mamy dwa tygodnie przerwy, by to wszystko odkręcić - dodał obrońca Zawiszy.
A jest co odkręcać. Drużyna z Bydgoszczy ciągle zajmuje ostatnie miejsce w tabeli. Do bezpiecznej 14. lokaty, którą zajmuje Ruch, brakuje jej 4 punktów. A do pozycji gwarantującej grę w grupie mistrzowskiej aż 12. Do zakończenia sezonu zasadniczego pozostało jeszcze 19 kolejek, więc wszystko jest możliwe. A przypomnijmy, że celem minimum niebiesko-czarnych był awans do czołowej ósemki ekstraklasy.
Wszystko do poprawy
Jednak aby tak się stało, wszystko w Zawiszy musi zacząć funkcjonować. Trener Rumak, jego sztab i zawodnicy mają dwa tygodnie, by przygotować formę na końcówkę rundy jesiennej. Musi być ona diametralnie różna od tego, co do tej pory prezentowali niebiesko-czarni.
Zawiszanie muszą zrobić wszystko, by wygrać z GKS Bełchatów. To jest pierwszy warunkiem i podstawowy warunek, by zacząć wydobywać się z dna tabeli. W innym przypadku rozpocznie się zjazd po równi pochyłej, a bydgoskim zawodnikom pozostanie tylko walka o obronę miejsca w elicie polskiego futbolu. A tego nie chce pewnie nikt życzliwy futbolistom.
Czytaj e-wydanie »