- I tak jednak złożymy odwołanie od dzisiejszego wyroku - dodał Moniuk wczoraj, chwilę po rozprawie w Sądzie Administracyjnym
- Cieszymy się, że choć w części przyznano nam rację - mówi Jacek Moniuk, działacz Stowarzyszenia "Metropolia Bydgoska". - I tak jednak złożymy odwołanie od dzisiejszego wyroku - dodał wczoraj, chwilę po rozprawie w Sądzie Administracyjnym.
Stowarzyszenie domagało się od marszałka województwa udostępnienia analiz dotyczących planu utworzenia metropolii bydgosko-toruńskiej. Członkowie grupy zażądali też wyliczeń pokazujących, ile pieniędzy z Unii Europejskiej w ciągu ostatnich jedenastu lat trafiło do gmin w regionie.
- Chcieliśmy sprawdzić, czy Bydgoszcz nie jest marginalizowana przez marszałka województwa - tłumaczy Eryk Bazylczuk, przewodniczący "Metropolii Bydgoskiej". - Nasze obawy wynikały między innymi z doniesień prasowych. Nie zgadzamy się na to, by na jednego mieszkańca Torunia przypadało 119 zł rocznie z funduszy unijnych, a na każdego bydgoszczanina - tylko 18 zł.
Marszałek odmówił udostępnienia całości żądanej dokumentacji. Ograniczył się do przedstawienia wyliczeń, które już wcześniej zostały opracowane w Urzędzie Marszałkowskim. Działacze stowarzyszenia skierowali skargę do Samorządowego Kolegium Odwoławczego, które z kolei podtrzymało stanowisko marszałka.
- Mieszkańcy mają prawo do informacji prostych, czyli gotowych dokumentów znajdujących się w archiwach urzędu - zaznacza sędzia Anna Klotz. - To nie dotyczy analiz, których opracowania żądali członkowie stowarzyszenia.
Wyrok komentuje Marek Żmuda, prezes toruńskiego SKO: - Gdy otrzymamy listownie orzeczenie w tej sprawie, zdecydujemy, czy złożyć odwołanie do sądu.
Piotr Całbecki, marszałek województwa już jednak zapowiada: - Decyzje sądu przyjmuję ze spokojem. Przekażemy Stowarzyszeniu setki stron kopii dokumentów, o które wnioskowało.