Piotr Muller powiedział, że ambasador był świadomy ryzyka związanego z tą wizytą. Rzecznik podkreślił, że władze polskie skierowały do ambasady rosyjskiej specjalną notę, wskazującą na ryzyko związane ze złożeniem kwiatów przez przedstawiciela państwa agresora przy mauzoleum. Jak wskazał Piotr Muller, rosyjski ambasador został uprzedzony o możliwych protestach opinii publicznej. "Takie ryzyko zgłaszała nie tylko strona rządowa, ale również przedstawiciele opozycji" - podkreślił rzecznik prasowy rządu.
Rzecznik rządu powiedział, że mimo protestów polska policja interweniowała, aby zabezpieczyć bezpieczny wyjazd ambasadora Rosji. "Oczywiście życzymy sobie tego, żeby każde demonstracje, które są w Polsce przeprowadzane miały charakter pokojowy i tak byłoby najlepiej, natomiast rozumiem te emocje, które dzisiaj się pojawiły, gdy na terenie Ukrainy widzimy mordowane dzieci, mordowane rodziny, zbrodnię ludobójstwa, która jest tam realizowana" - powiedział Piotr Muller. "Takie emocje mogą się pojawiać, a tak, jak mówię, ambasada Rosji otrzymała wcześniejszą, wyraźną informację, że to stwarza określone ryzyka" - dodał Piotr Muller.
Rano przy Mauzoleum Żołnierzy Radzieckich w ramach akcji #StopRussiaNow stanęły billboardy odnoszące się do skutków rosyjskiej agresji na Ukrainę. Są one analogiczne do tych, które pojawiły się w kwietniu w europejskich miastach podczas rozpoczęcia akcji #StopRussiaNow. Premier Mateusz Morawiecki rozpoczynając kampanię mówił, że ma ona budzić sumienia polityków Europy Zachodniej, którzy zbyt szybko chcieliby wrócić do relacji z Rosją w formule sprzed wojny.
Źródło: Polskie Radio 24
